Rulewski: "Uważam, że ci, którzy podejmą decyzję o odrzuceniu wniosku prezydenta, w tym ja sam, będą przegranymi. W sensie wyborczym to decyzja niedobra, smutna". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Senat zgodził się na referendum proponowane przez Bronisława Komorowskiego. Sądzi Pan, że jeśli obecnie PO odrzuci wniosek o referendum Andrzeja Dudy, uda się obronić tę decyzję w oczach opinii publicznej? Zachowanie Platformy nie będzie wyglądało jak hipokryzja?

Jan Rulewski, senator PO: Rzeczywiście to będzie bardzo trudne do obrony. Uważam, że ci, którzy podejmą decyzję o odrzuceniu wniosku prezydenta, w tym ja sam, będą przegranymi. W sensie wyborczym to decyzja niedobra, smutna.

Wystarczy poprzeć referendum.

W tej sprawie decydują argumenty dotyczące całej Polski. Przede wszystkim musimy się kierować ochroną finansów publicznych, ochroną stabilności systemu ubezpieczeniowego. On już jest zachwiany, w połowie. Propozycja pana prezydenta ten układ jeszcze pogarsza. Widać wręcz groźbę obniżenia emerytur. Z drugiej strony mamy do czynienia z propozycją niemoralną. To niemoralne, by karmić wyborców swoistą łapówką.

Dlaczego Pan to tak traktuje?

Niestety tak to traktuję, ponieważ tu nie chodzi o pytanie dotyczące czegoś, co ma wzbogacać Polskę, powiększać jej potencjał, czy usuwać napięcia czy zagrożenia.

Sprawa emerytur jednak jest obiektem zainteresowania wielu Polaków. Ponad dwa miliony z nich podpisało się pod wnioskiem o referendum.

To jest rzeczywiście oczekiwanie wielu emerytów. Jednak w mojej ocenie to oczekiwanie tych, którzy nie składają się na system ubezpieczeniowy. Bo na zmianach dotyczących cofnięcia reformy emerytalnej skorzystają chłopi, którzy będą mogli znacznie wcześniej przejść na emeryturę, a ich system nie jest oparty na składce. Na zmianach skorzystają również zawody sponsorowane, np. ci, którzy płacą składki ryczałtowe. Mowa o drobnych biznesmenach, oni mają ryczałt. Ci, którzy budują potencjał składkowy, niestety mogą stracić. W najgorszym wypadku zaś dostaną to, co mają.

Nie sądzi Pan, że 6 milionów podpisów, które zebrano pod wnioskami referendalnymi, to jasny sygnał, że Polacy chcą referendum? Czy to nie wystarcza, by dać się im wypowiedzieć?

Pamiętajmy, że mowa o trzech wnioskach, które zebrały po dwa miliony podpisów. To jest jednak różnica. Nie dziwi np. poparcie dla zmian dot. wieku emerytalnego. Przecież związki zawodowe wychodzą ze słusznego założenia, że to dla nich opłacalne. Ale to jedynie związki zawodowe. One strzelają jednak niecelnie.

A to dlaczego?

Zauważmy, że pytanie referendalne ma mówić o uzależnieniu wieku emerytalnego od stażu pracy. Są oczywiście ludzie ze stażem, którzy wykonują pracę w bardzo ciężkich warunkach. Jestem ich obrońcą, oni mogą jak dla mnie iść na wcześniejszą emeryturę. Jednak są również pracownicy, którzy „wysiadują” w miejscu pracy. Takich ludzi nie powinno się wysyłać na wcześniejszą emeryturę. Kolejne pytanie, dotyczące Lasów Państwowych, jest w mojej ocenie pozorne. Dziś Lasy Państwowe nie są zagrożone.

PO jednak próbowała dokonać dziwnej zmiany w konstytucji, by ustawa mogła określać sposób sprzedaży Lasów.

Wszyscy podkreślają znaczenie i obecną pozycję Lasów. Nie ma żadnego zamachu na Lasy. Trzeba życzyć, że to się utrzyma. Warto natomiast wskazać, że Lasy powinny być Lasami Narodowymi. Takie Lasy powinny być wpisane do konstytucji. Gdyby Lasy były narodowe przedsiębiorstwo Lasy Państwowe musiałoby się liczyć z wolą narodu. Być może najlepszym pytaniem jest sprawa 6-latków. Tym być może warto się zająć, ale w zupełnie inny sposób.

Czyli jaki?

W reformie dopisano kolejny rok odsiadywania przez dzieci i młodzież w ławkach szkolnych. Bezrefleksyjnie gospodaruje się czasem nauki, czyli młodością dzieci. Młodzież zbyt późno jednak wchodzi w dojrzałe życie, a już jest dojrzała. Jej energia, spontaniczność nie składa się na budowę Polski. Oni zbyt długo są „niewolnikami” systemu oświaty. Marnotrawi się czas, zbyt lekką ręką dopisuje się kolejne lata edukacji. Może powinniśmy budować inny system, bardziej intensywny, ale krótszy. Mury szkół powinna opuszczać młodzież zdolna do podejmowania dużych wyzwań.

To może w takim razie dać rodzicom prawo do decydowania, czy wysłać 6-latków czy 7-latków do szkół? Może cofnąć podniesienie wieku szkolnego?

Dlatego uznaję to pytanie za najbardziej sensowne. Tu jest coś na rzeczy, ponieważ mówi się w tej sprawie bezrefleksyjnie, że musimy wyrównać do poziomu innych państw, przyjmuje się za pewnik, że będziemy mieli mądrzejsze dzieci itd. Jednak wydłużenie nauczania nie gwarantuje w żadnym razie lepszej jakości systemu nauczania.

To oznacza, że dla Pana pytanie o 6-latki jest najmniej kontrowersyjne?

Na pewno jest najbardziej precyzyjne. Ono wyraźnie określa wybór. Oczywiście nie jest to pytanie kierunkowe, które da ustawodawcy możliwość zmian.

Skoro mowa o kierunkach. Może pytanie o Lasy i wiek emerytalny warto również zadać, by Polacy powiedzieli, w jakich kierunkach mają iść zmiany i polityka władz?

Pytania mają rozstrzygać problemy kraju i obywateli. Ułatwianie życia nie może się jednak odbywać kosztem niszczenia innego dorobku. Tym dorobkiem jest bezpieczeństwo finansowe państwa. Można poprawiać system, proponowałem to już w 2012 roku. Niestety mój apel o gruntowna przebudowę systemu emerytalnego PO odrzuciła, a poparł PiS. Za to im dziękuję. Trzeba usiąść nad zmianami dotyczącymi całego systemu. On jest obecnie chory. Po odcięciu OFE, przez patologie, przywileje system jest chory. W ramach porozumienia należy stworzyć możliwość wcześniejszego elastycznego wieku emerytalnego. Ale prawo takie powinni mieć tylko ci, którzy nie mogą spełniać warunków pracy, którzy wykonują pracę w szczególnych warunkach, którzy wykonują pracę szczególną. Trzeba również przemyśleć rozwiązania dotyczące niepełnosprawnych. Przejście na emeryturę wcześniejszą, o 2-3 lata, musi być również powiązane ze zmniejszeniem świadczeń.

To nie szantaż ekonomiczny?

To jest stosowane w wielu krajach. Trzeba pomyśleć o takich rozwiązaniach, jak zachęcić pracowników do pracowania po osiągnięciu wieku emerytalnego. Tak jest choćby w Finlandii.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych