Paweł Kukiz prezentuje listy, a pytany o rozłamy wyjaśnia: Ta kampania trwa od pół roku. Trzeba być rockendrollowcem, żeby to przetrwać...

Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Zaangażowanie, miłość do Ojczyzny, chęć zmiany ustroju państwa, przywrócenie państwa obywatelom

— to kryteria, jakim kierował się Paweł Kukiz podczas ustalania listy wyborczych swojego ruchu. Podczas konferencji prasowej muzyk ogłosił, że listy są już gotowe i wytłumaczył w jaki sposób powstawały. Po czym odniósł się do najważniejszych kontrowersji, które pojawiły się przy okazji procesu ich tworzenia.

Przekonałem, się, że nie ma bardziej bandyckiej ordynacji wyborczej z punku widzenia obywateli do Sejmu, jak nasza. W konstytucji każdy ma zagwarantowane prawo wyborcze czynne i bierne. Każdy może kandydować do Sejmu. Kodeks wyborczy ogranicza jednak bierne prawo wyborcze, pozbawia go. Na nasze listy zgłosiło się 4 tys. osób. Tyle chciało kandydować, ale kodeks wyborczy pozwala mi na wystawienie jedynie ok. 1 tys. osób. 3 tysiącom osób odebrano bierne prawo wyborcze. Tylu osobom musiałem powiedzieć: „bardzo mi przykro, wy kandydować nie będziecie”. Nie wiem, jak można nazywać demokratycznym system, w którym kilka osób decyduje o selekcji, kto się nadaje, a kto nie. To nie jest demokracja. W sprawie „jedynek” kolejności na listach, bitwy o miejsca, to toczy się również w naszym Ruchu, to jest horror, to nie jest demokracja. To nie ma nic wspólnego z demokracją

— powiedział Kukiz.

Kukiz wytłumaczył kto znalazł się na jego listach. Zwrócił uwagę na różnorodność światopoglądową kandydatów.

Zrobiliśmy wszystko by w jak największym stopniu zachować oddolność obywateli. Na naszych listach znajdują się ludzie o bardzo różnych światopoglądach. Jedno łączy ich na pewno - interes Rzeczpospolitej Polskiej i przyszłość ich dzieci i wnuków. Mamy na swoich listach ludzi o światopoglądzie centrowym, mamy ludzie wierzących i niewierzących. Mamy prawosławnych, katolików, mamy różnych ludzi. Ordynacja proporcjonalna robi z wyborów cyrk. W ordynacji jednomandatowej oni sami wystawiają swoje kandydatury. To obywatele w powiatach decydują kto się nadaje, a kto nie. Ale ja mam oceniać, ja mieszkaniec pogranicza województwa dolnośląskiego i opolska, kandydata z Olsztyna czy Białej Podlaskiej? Próbowaliśmy to robić oddolnie. Niestety przez te lata komunizmu, a potem ordynacji proporcjonalnej, obywatelskość została zabita. My wszystkiego musimy uczyć od początku. Po długim czasie udało nam się te listy skonstruować. I to jest jeden z najlepszych dni mojego życia

— powiedział.

Kukiz odniósł się do sprawy rezygnacji Krzysztofa Bosaka z kandydowania do Sejmu. Wspomniał też o sprawie Miłosza Lodowskiego, który postanowił zrezygnować z funkcji rzecznika ruchu.

Pan Bosak miał możliwość uczestnictwa w całym wydarzeniu i się wycofał. To jego trzeba pytać dlaczego zrezygnował

— powiedział.

Przyjaźnimy się z Miłoszem. Ta kampania trwa od pół roku. Trzeba być rockendrollowcem, żeby to przetrwać angażując całego siebie, jeżdżąc po Polsce. Były ataki mediów, partii politycznych. Miłosz musi po prostu odpocząć. To jest mój przyjaciel i nim pozostał

— dodał Kukiz.

Pytany o kryteria doboru kandydatów, Kukiz zwracał uwagę na najważniejsze dla niego elementy. Tych, których obchodziły tylko „jedynki” na listach, Kukiz odsyła do partii politycznych.

Zaangażowanie, miłość do Ojczyzny, chęć zmiany ustroju państwa, przywrócenie państwa obywatelom. Ale oczywiście dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Dlatego patrzyliśmy na wykształcenie, chcieliśmy jak najwięcej ludzi młodych. Są nie tylko narodowcy, ale też Demokracja Bezpośrednia, są ludzie o poglądach sldowskich, tacy, którzy tak jak ja otarli się o Platformę ufając, że ta partia zmieni ordynację wyborczą. Większość z tych ludzi to wolontariusze, którzy rzucali swoje zajęcia. Tych „wojowników o jedynki”, ich nazwiska wyślę partiom politycznym. To są kandydaci na żołnierzy-koniunkturalistów

— powiedział muzyk.

Kukiz za część swoich problemów oskarża dziennikarzy.

W Telewizji Polskiej jest ok. tysiąca dyrektorów. Oni mają związek zawodowy dyrektorów. Oni mają dopuścić, żeby o Kukizie mówiono dobrze? Wiem co oni powiedzą - pijak, narkoman, alkoholik, faszysta, homofob. Piszta co chceta. My to wygramy

— powiedział.

To nie są dziennikarze, to są funkcjonariusze. Tak jak kiedyś „Trybuna Ludu” miała swoich funkcjonariuszy

— dodał Kukiz.

Paweł Kukiz nie ukrywa, że referendum wymyślone przez byłego prezydenta jest fatalnie pomyślane. A jedno z pytań, zdaniem Kukiza,  do niczego się nie nadaje.

Drugie pytanie jest skonstruowane w sposób słaby. Bo - „Czy jesteś za pozostawieniem obecnego sposobu finansowania partii” - to równie dobrze jak ludzie powiedzą że nie, to oni mogą sobie podnieść dotacje. To świadczy o stanie państwa, że prezydent kraju działając w panice dopisuje coś takiego

— twierdzi Kukiz.

mly/tvn24

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych