Kto nie skacze z MEN, ten wróg publiczny nr 1. A fakty? Te zawsze można podkolorować, choćby przy pomocy NIK...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Jeśli fakty nie pasują do rządowej propagandy, tym gorzej dla faktów. No, ale przecież można zawsze poprosić NIK, żeby przedstawił fakty, np. te dotyczące sześciolatków, w nieco korzystniejszym świetle.

Panie prezesie, jak donoszą, zadanie wykonane. Ale mógłby NIK zrobić przyjemność rządowi i zrobić szybką doraźną kontrolę, jak są szkoły przygotowane do 6-latków, bo dzisiaj media doniosły, że jest do d..!

— takiego SMS-a wysłać miał poseł Bury do Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa NIK.

Jak informuje GW brak dowodów na ustawianie kontroli NIK. Jednak ta z 2014 roku wypadła znacznie lepiej, niż ta wcześniejsza. W raporcie znalazły się m.in. takie korzystne dla rządu informacje:

  • Wszystkie objęte kontrolą szkoły zatrudniają kadrę nauczycielską wykwalifikowaną do kształcenia najmłodszych uczniów oraz posiadają sale lekcyjne potrzebne do prowadzenia zajęć z sześciolatkami.

  • Sale te w ponad 90 proc. skontrolowanych szkół są odpowiednio wyposażone, m.in. w pomoce, gry i zabawki dydaktyczne (98 proc.), oraz posiadają zgodne z wymogami ergonomii meble uczniowskie (90 proc.). W tym zakresie nastąpiła zdecydowana poprawa w stosunku do stanu ujawnionego w ubiegłorocznej kontroli NIK.

  • Opieka świetlicowa została zapewniona dzieciom w niemal wszystkich kontrolowanych szkołach (97 proc.). Prawie wszystkie szkoły zorganizowały też dla najmłodszych uczniów ciepły posiłek. W tym zakresie (opieki świetlicowej i przygotowania ciepłego posiłku) szkoły zrealizowały zalecenia Najwyższej izby Kontroli, które w ubiegłym roku zostały rozesłane do wszystkich 2479 gmin w Polsce.

  • Izba pozytywnie ocenia podjęte przez szkoły działania w celu zapewnienia właściwych warunków do edukacji i opieki nad najmłodszymi uczniami.

I wreszcie:

Izba ponownie wysyła swoją informację do wszystkich gmin w Polsce. Ubiegłoroczny raport, który dotarł do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, miał niewątpliwie wpływ na usunięcie wielu nieprawidłowości występujących w szkołach w całym kraju. Dziś są one znacznie lepiej przygotowane na przyjęcie sześciolatków niż przed rokiem.

I pytanie tylko czy faktycznie szkoły były lepiej przygotowane, czy NIK miał po prostu stwierdzić, że są lepiej przygotowane?

Absolutną optymistką w kwestii gotowości szkół jest szefowa MEN, Joanna Kluzik - Rostkowska:

Szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. Sześciolatki w polskich szkołach są od 10 lat. Były tam zanim poszła ta duża grupa w ubiegłym roku. Dla zdecydowanej większości szkół to nie było zaskoczenie, że w progu pojawił się sześciolatek

— przekonywała minister w TVP Info.

Chwilę później, jakby zapominając o swoich deklaracjach o gotowości szkół, twierdziła:

Zdecydowana większość rodziców mówiła, że nie mają wątpliwości, ze dzieci są gotowe, pytanie, czy gotowa jest szkoła.

No ta w końcu jak jest? Szkoły są gotowe czy gotowe nie są? Szefowa MEN udaje, że nie widzi problemu tłoku i konieczności nauki na dwie, a nawet trzy zmiany, bo przecież samorządy nie mają odpowiednich warunków lokalowych, aby pomieścić w placówkach edukacyjnych wszystkie maluchy. Dlatego większość wprowadza system dwuzmianowy. Joanna Kluzik-Rostkowska stwierdziła także, że nie otrzymała sygnałów o tym, że pomysł wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków nie sprawdza się w praktyce. Ale gdyby pani minister zechciała pofatygować się do Sejmu na czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Rodzice chcą mieć wybór”, to może wówczas zauważyłaby takie sygnały. Czy nie jest nim 300 000 rodziców, którzy poparli obywatelską inicjatywę, a wcześniej milion podpisów zebrany pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków?

Jeśli to nie wystarczy, to może warto byłoby rzucić okiem na świeży raport Grupy Edukacyjnej S.A., pt. „Rok po zmianach w edukacji”, opublikowany 27.08.2015. Z badania przeprowadzonego wśród nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej wynika, że decyzja MEN o wysłaniu 6-latków do szkół była zbyt pochopna. Aż 70,6% przebadanych nauczycieli uważa, że decyzja o obowiązku szkolnym dla 6-latków była błędem. Zaledwie 13,5% postrzega to jako dobrą decyzję MEN. Dodatkowo na pytanie: czy szkoły są dobrze przygotowane pod względem infrastruktury na przyjęcie 6-letnich dzieci, ponad 63,9% nauczycieli uznała, że nie.

Niestety okazuje się, że kto nie skacze z minister Kluzik-Rstkowską, ten jest wrogiem publicznym numer jeden. Przekonali się o tym Karolina i Tomasz Elbanowscy, którzy od lat walczą o sześciolatki. Najpierw zabiegali  o cofnięcie reformy, później o oddanie głosu w tej sprawie obywatelom w referendum (co teraz wreszcie chce zrobić prezydent Andrzej Duda) i wreszcie przygotowali obywatelski projekt ustawy według którego decyzja o posłaniu do szkoły sześciolatka należałaby do rodziców. Niestety dzięki swojej obywatelskiej aktywności usłyszeli np. niedawno od posła PO, Stefana Niesiołowskiego:

To nieuczciwość, ta podłość tego małżeństwa, która szkodzi polskiej rodzinie i polskim dzieciom. (…) Nie zasługują, żeby z nimi rozmawiać, prowadząc wściekłą kampanię propagandową. Co znaczy „Ratujmy maluchy”? To nietakt, żeby wolnej Polsce tak mówić. Oni prowadzili kłamliwą kampanię, oni nie zasługują, żeby o nich rozmawiać.

Obrażano także ich dzieci:

Dlaczego polskie sześciolatki są głupsze od rówieśników z Włoch, Francji i Niemiec? A może tylko państwu Elbanowskim rodzą się takie nierozgarnięte dzieci?

— napisała na Facebooku Ewa Wanat, redaktor naczelna Polskiego Radia RDC. (Niewykluczone, że niebawem już była redaktor naczelna).

Państwo Elbanowscy przeżyli też już wnikliwą lustrację swoich dochodów, zarzuty, że dorabiają się na dzieciach, a ostatnio Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców doświadczyło hakerskiego ataku na swój profil na FB. Jednym słowem nie łatwo walczyć w Polsce o to, co uważa się za słuszne. Zwłaszcza jeśli to rozmija się z planami rządu PO/PSL.

Jednak jak na razie Elbanowskich wystraszyć się nie udało. 01.09.2015 będzie miała swą premierę książka „Ratuj Maluchy - rodzicielska rewolucja”. Autorzy opisują w niej w jak skandaliczny sposób wprowadzano reformę obniżenia wieku szkolnego. Jak zamiast dialogu ze społeczeństwem, najważniejsi urzędnicy ministerstwa zajmowali się wysyłaniem anonimowych paszkwili do inicjatorów protestu. Zamiast przygotowania szkół - rząd bez zmrużenia okiem obciął prawie wszystkie pieniądze na sztandarową reformę. Autorzy pytają też, czy ktokolwiek pomyślał o standardach, w jakich miałyby uczyć się 6-letnie dzieci? Nie! Więc Karolina i Tomasz Elbanowscy opisują za to, jakie standardy obowiązują więźniów w polskich zakładach karnych. Dzieci w szkołach mogłyby kryminalistom pozazdrościć. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy zestawia się skandaliczne warunki opieki nad dziećmi w szkołach, w przepełnionych świetlicach, urządzanych ad hoc w pomieszczeniach, np. stróżówek czy szatni, z warunkami jakie polscy rolnicy muszą zapewnić świniom. Jeśli hodowca nie zapewni świnkom dostępu do zabawek, grozi mu utrata unijnych dopłat. Książka, to opis 7 lat walki z systemem, w którym nie liczy się mały człowiek i jego potrzeby tylko PR i dobre samopoczucie władzy.

Najwyraźniej ta prawda władzę uwiera, zwłaszcza przed wyborami i zapowiedzianym na październik referendum, m.in. w sprawie sześciolatków właśnie.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych