Karczewski: To polityczna gra. Gdy wniosek zgłosił prezydent Komorowski, wszyscy senatorowie PO byli na "tak". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. TVP Info
Fot. TVP Info

Gdyby wtedy, marszałek Borusewicz i senatorowie PO, zgodzili się na przesunięcie tej debaty to nie mielibyśmy tego niepotrzebnego wydatku 100 mln złotych

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu i szef kampanii PiS.

wPolityce.pl: Komisje zarekomendowały Senatowi odrzucenie wniosku prezydenta o referendum. To oznacza, że senatorowie PO będę głosować na „NIE” w sprawie wniosku prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącego referendum w dniu wyborów parlamentarnych.

Stanisław Karczewski: Tego należało się spodziewać. Niestety z tego wynika, że jak wniosek o referendum zgłaszany jest przez prezydenta, który wywodził się z Platformy Obywatelskiej, to senatorowie PO byli oni na „TAK” i to w bardzo szybkim tempie nad tym głosowali. Należy przypomnieć, że marszałek Borusewicz i senatorowie Platformy nie zgodzili się na wniosek, który zgłosiliśmy, o przesunięcie debaty nad wnioskiem o referendum prezydenta Komorowskiego na okres po drugiej turze wyborów prezydenckich, po 24 maja. Jestem przekonany, że wtedy byłby zupełnie inny wynik głosowania, że nikt nie podniósł by ręki za tym referendum. A przypomnę także, że my nie głosowaliśmy przeciwko referendum zgłoszonemu przez Komorowskiego, gdyż uważamy, że to bardzo ważny element demokracji, ale po prostu nie wzięliśmy udziału w tym głosowaniu. Natomiast gdyby wtedy, marszałek Borusewicz i senatorowie PO, zgodzili się na przesunięcie tej debaty to nie mielibyśmy tego niepotrzebnego wydatku 100 mln złotych.

Senator Bogdan Klich powiedział, że to referendum 25 października ma związek par excellence z wyborami. Nic nie powiedział, że to referendum 6 września też par excellence ma związek z wyborami. Skąd ten dualizm?

Ten dualizm bierze się z tego, że senator Klich zapomina o tym, że tą bezwzględną grę referendami rozpoczął ówczesny prezydent Bronisław Komorowski. Tymczasem, prezydent Duda nie gra referendum kampanijnie, ale po prostu spełnił wolę 6 mln obywateli, wystąpił jako przedstawiciel tych obywateli, którzy podpisali się pod wnioskami o poddanie pod głosowanie w referendum spraw wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego oraz Lasów Państwowych.

Odchodząc od tematu referendum. Czy patrząc na ataki na prezydenta Andrzeja Dudę nie przeżywa Pan swego rodzaju déjà vu?

Jest to niezwykle przykre. Muszę powiedzieć, że patrzę na to z ogromnym zażenowaniem i powiem nawet, że ze wstydem, bo jednak wszyscy jesteśmy politykami i społeczeństwo odbiera nas „równo”. Mam namyśli, że wszyscy politycy są w pewien sposób utożsamiani z tymi politykami, który w sposób bezwzględny, bezczelny, arogancki atakują prezydenta. To jest wręcz zawstydzające. Z kolei zawstydzające środowisko dziennikarskie są te ataki „Newsweeka”, który przecież już raz przepraszał Pana Prezydenta. To wszystko, określiłbym, jako grę polityczną.

Strach widać w tych ludziach?

Tak. To jest strach przed wygranymi wyborami przez Prawo i Sprawiedliwość. Ale jeżdżąc po Polsce, widzę jak entuzjastycznie jest przyjmowana na spotkaniach Beata Szydło. Platforma się po prostu tego boi. Boją się wygranej PiS. Myślę, że nawet bardziej niż utraty władzy, boją się, że to Prawo i Sprawiedliwość będzie rządziło. To jest wręcz foniczny lęk.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki.


Masz jeszcze szansę na skorzystanie z SUPER oferty!

Zamów roczną prenumeratę naszego pisma a oszczędzisz nie tylko czas, ale i pieniądze! Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku nawet o 47%!

Więcej informacji o warunkach prenumeraty na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych