Miller uważa referendum Komorowskiego za „zbędne”. „Nie wezmę w nim udziału. W referendum 25 października zresztą też nie, bo się nie odbędzie”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Marcin Bielecki
Fot. PAP/Marcin Bielecki

Szef SLD Leszek Miller zapowiedział w poniedziałek, że nie weźmie udziału w referendum, które odbędzie się 6 września - według niego jest ono zbędne. Lider Sojuszu ocenił też, że Senat nie zgodzi się na referendum 25 października, którego przeprowadzenia chce prezydent Andrzej Duda.

Nie wezmę udziału w referendum 6 września, bo uważam je za zbędne. Nie wezmę udziału w referendum 25 października, bo - jak sądzę - ono się nie odbędzie

—powiedział szef Sojuszu na briefingu prasowym w Sejmie. Według Millera, Senat nie zgodzi się na wniosek prezydenta Dudy, by przeprowadzić referendum razem z wyborami parlamentarnymi.

Senat zdominowany przez PO zapewne uzna, iż wniosek pana prezydenta jest źle przygotowany i inicjatywa nie ma sensu, łączenie referendum z dniem wyborów jest dysfunkcjonalne

—stwierdził szef SLD. W ubiegłym tygodniu prezydent skierował do Senatu projekt postanowienia o zarządzeniu ogólnokrajowego referendum, które miałoby odbyć się 25 października wraz z wyborami parlamentarnymi. W tym referendum Polacy mieliby odpowiedzieć na trzy pytania:

czy są „za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień emerytalnych ze stażem pracy”; czy są „za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe” i czy są „za zniesieniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego sześciolatków i przywróceniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego od siódmego roku życia”

Senat ma rozpatrzyć wniosek prezydenta 4 września; w poniedziałek o godz. 16 zbierze się Konwent Seniorów w sprawie wniosku o referendum. Po nim zaplanowano briefing marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, który zapowiedział już, że zwróci się do prezydenta o dodatkowe uzasadnienie do projektu. Zdaniem Borusewicza przed uzupełnieniem wniosku Senat nie powinien nad nim głosować.

Z kolei 6 września ma się odbyć referendum zarządzone przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego, w którym są trzy pytania:

czy Polacy są „za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu”; czy są „za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa” i czy są „za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika”

Miller, przypomniał w poniedziałek, że za rządów SLD odbyły się dwa referenda - jak mówił dotyczyły one „niezwykle doniosłych i fundamentalnych” spraw, bo „tylko wtedy warto je organizować”.

Pierwsze referendum dotyczyło przyjęcia nowej konstytucji, tej, która obowiązuje od 1997 roku, a drugie - przyjęcia przez Polaków traktatu akcesyjnego do UE wynegocjowanego przez mój rząd w 2003 roku

—powiedział b. premier. Szef SLD pytany był również, czy uważa, że prezydent Andrzej Duda wspiera kampanię wyborczą PiS.

Oczywiście, że pan prezydent Duda wspiera kampanię PiS, ale odrzućmy na chwilę hipokryzję - każdy prezydent, który do tej pory pełnił ten wysoki urząd, wspierał swe zaplecze polityczne. Tak było i z Bronisławem Komorowskim, i z Lechem Kaczyńskim, i z Aleksandrem Kwaśniewskim. Choć Aleksander Kwaśniewski wspierał swoje zaplecze polityczne oszczędniej niż inni prezydenci

—stwierdził Miller. Odniósł się również do pierwszej wizyty zagranicznej prezydenta Dudy - którą złożył on w niedzielę w Estonii. Według Millera, prezydent „przede wszystkim powinien skoncentrować się na dobrych stosunkach z Berlinem i z Waszyngtonem i tam lokować swoją pierwszą aktywność”, bo - jak mówił - Berlin „najwięcej znaczy w UE”, a Waszyngton - w NATO.

I UE i NATO, to gwaranci naszego bezpieczeństwa militarnego, ale także gospodarczego i społecznego

—powiedział szef SLD.

Ta pierwsza wizyta w Estonii, której potencjał demograficzny porównywalny jest z województwem opolskim, kraj bez armii i bez znaczenia, nie jest pomysłem fortunnym i szkoda, że tak się stało

—uznał Miller. Szef SLD pytany był ponadto o doniesienia tygodnika „Newsweek”, który napisał, że Andrzej Duda jeszcze jako poseł, podróżował na koszt Sejmu do Poznania i - według tygodnika - oficjalnie wykonywał tam obowiązki poselskie, jednak w rzeczywistości prowadził wykłady na prywatnej uczelni.

Jeżeli to wszystko jest prawda, to zapewne organy państwa się tym zainteresują. Nikt nie jest wyłączony spod oceny prawnej, także i prezydent Rzeczypospolitej

—skomentował Miller. Szef SLD jest przekonany, że w kolejnej kadencji Sejm z pewnością podejmie działania zmuszające posłów do bardziej przejrzystych działań w kwestii rozliczania wyjazdów.

Ryb, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych