Paweł Śpiewak już głosi, że za 5 lat Duda przegra z Tuskiem. Jasne, bo „Oni mają przecież być wiecznie”: Tusk, Komorowski, Kwaśniewski, Pitera. Będą się przesiadać, dosiadać, bo nie chcą wysiadać. Do końca życia chcą piastować. W krajach przez duże „K” pamięta się bywszego prezydenta i jeszcze kilku znaczących polityków. U nas czepianie się klamki przechodzi na pokolenia. Wschodni zwyczaj?
Teraz do wyborów znów pchają się tak zwani zawodowi politycy. Rzeczywiście w pełni zasługują na tę nazwę, bo zawiedli na całej linii.
Zacznijmy od prawej strony. Kaczyński łata szeregi i toleruje zdrajców Ziobrę – Kurskiego – Kempę i Wróblową. No cóż, ludzie wierzący powinni wybaczać.
PSL-owcy – przeciwnie. Chłop żywemu nie przepuści, ale dobrze wie, że kolebie się na dziurawej łódce i tylko współpraca oraz zapobiegliwość rodzinna ratuje przed katastrofą. Znowu Piechociński – Pawlak nawet z Zychem (który podstępnie w czasie ostatnich wyborów w partii zdradził generała – strażaka). Wyciągną z tarapatów Burego, wyprasują Żelichowskiego i potrząsną Struzikiem. Będzie zielono. Przynajmniej na 5 procent.
Platforma coś by chciała zrobić nowego, ale poplątała się w chaosie przedwyborczych nominacji. Pani Kopacz wyraźnie goni w piętkę. Szczytem – pomysł z lekkoatletycznym miotaczem „na jedynkę” w Poznaniu. To naprawdę ciężki błąd i obraza dla Grupińskiego, w końcu oficera partii. Na to on, jeden z niewielu prawdziwych intelektualistów partii oka nie przymknie, jak to zwykle czyni usiłując powiedzieć coś tak, by nie rzec niczego. Wyeksportowani cieszą się w Brukseli, że mają szansę przeczekać tę szopę. Zapominają, że skrócona krajowa baza partyjna wyrzuci ich na obczyźnie na margines marginesu i będą mogli pogrywać z przewodniczącym Tuskiem jedynie w cymbergaja.
Jak tu przetrwać? Myśli gorączkowo jeden z drugim. Takie przebieranie nogami powtarza się przy każdych wyborach. Najbardziej kompetentni Kwaśniewski i Miller udzielają teraz rad, ale nie bezpłatnie i nie na tym samym seminarium. Pan Aleksander może nie jest wielki, ale ma co lubi i na żonę nadal popatrzeć może z przyjemnością. Miller – gorzej! Romans z brodatym teraz Palikotem to w końcu nic przyjemnego, a do tego jeszcze Grodzka i Biedroń – jak na prawdziwego mężczyznę to trochę za wiele. Ale czego ten Pan chce? I tak mełli (od mleć, na przykład na żarnach) bardzo długo. Doły partyjne się burzą. Będzie chyba kilka lewic.
Pomniejsze karakany wślizgną się do Parlamentu między nogami. Znowu przesiedzą cichutko przez cztery lata, załatwiając na boku coś tam dla siostry i dla brata, przedreptowując sejmowe korytarze i łykając służbową benzynkę ile tylko się da. I tak ich nikt z tego nie rozliczy. Temida ślepnie patrząc na posła.
O hagiograficznych książeczkach (np. o Sikorskim, Tusku i Komorowskim) ludzie zapomną. Ich autorzy na pewno już nie będą spieszyć się z pisaniem następnych biografii, gdy jeszcze nie wiadomo jak kariera polityka się potoczy. Raczej zaczną im dokładać w momencie pierwszych gaf lub klęsk. Tak jest bezpieczniej. Po co zresztą rozbudzać nadzieję, że narodził się nowy geniusz. Lepiej napisać fraszkę podobną do tej, która pojawiła się onegdaj, gdy nieomylna partia urodziła Stanisława Kanię (został I Sekretarzem!):
Czy to grzybek?
Czy to ptaszek?
Nie! To nowy złodziejaszek!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/262487-oni-chca-byc-wieczni?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.