Jeden z moich ulubionych ostatnich internetowych memów przedstawia granego przez ś.p Robina Williamsa bohatera filmu „Fisher King”, który wierzył, że przenosi się w czasie. Na dole widnieje napis: „Bush i Clinton startują na prezydenta, a w kinach króluje „Mad Max”, „Jurrasic World” i „Terminator”. Który mamy do cholery rok?” Podobnie czuję się dzisiejszego dnia po otwarciu gazet i portali internetowych.
Wczoraj wróciłem z kilkunastodniowych wakacji, na których miałem bardzo ograniczony dostęp do sieci i polskiej prasy. Nie zapoznawałem się więc szczegółowo z reakcją salonowych mędrków na zaprzysiężenie prezydenckie Andrzeja Dudy. Nie było nawet dane doświadczyć głębokich jak zawsze myśli patetycznego i napuszonego jak ptaki z Angry Birds własną wielkością Tomasza Lisa, który zawsze jest gotów by walczyć z „polskimi demonami”. Ba, umknął mi nawet komentarz króla klaunów z porannego cyrku TVN24. Jarosław „Kopacz zbaw” Kuźniar zawsze ma coś przenikliwego i mądrego do powiedzenia o prawicowej władzy, co jednak nie zawsze dociera do południowych rejonów Europy. Może za mało tam „cebulaków”?
Próbowałem nawet dokopać się do wynurzeń obu celebrytów z sypiącej się platformerskiej krainy. Zawsze warto wiedzieć co mają do powiedzenia idole (o zgrozo!), wciąż sporej części moich rodaków. I wtedy trafiłem na wypowiedź jego- króla antypisowskiego hejtu. Nie chodzi wcale o Stefana Niesiołowskiego, którego słowotoku przecież poważnie już nikt rozsądny nie bierze. W przestrzeni publicznej funkcjonuje jeszcze inny arbitralnie narzucony dziennikarski „ałtorytet”, symbolicznie spinający chorobę zwaną „kaczofobią”.
Patrzyłem na sztucznie zadętą na wodza twarz Andrzeja Dudy, maska twardziela, zła, źle przywarta, ale to pal sześć. Bardziej śmieszne, a nawet z lekka żałosne. Ale te słowa „Polska jest piękna, Polska staje się coraz silniejsza”. Niemal eksplodowałem.
-napisał na Facebooku eksplodujący Waldemar Kuczyński.
Bo to prawda. Tylko panie Duda - słowo prezydent nie przechodzi mi przez usta - kiedy pan mówił szczerze, a kiedy kłamał.
dodaje mistrz twitterowej kierownicy uciekający od błyskotliwych ripost. Dzięki Dziadkowi Waldemarowi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniosłem się o co najmniej 5 lat wstecz. Jak bohater „Fisher Kinga” wróciłem do Polski sprzed 2010 roku, gdy w Pałacu Prezydenckim urzędował zapluty karzeł reakcji Lech Kaczyński. Karzeł, którego nawet twarz zdradza złe zamiary. Karzeł, którego fizjonomia pozwala go jednoznacznie umieścić w panteonie wrogów. Kuczyński objawił nam w całej rozciągłości sposób polemiki z ekipą nowego prezydenta. Choć nie mamy jeszcze do czynienia z przemysłem pogardy, jaki wymierzony został w śp. Kaczyńskiego, to już widać jak będzie prowadzona narracja komentująca poczynania prawicowego prezydenta.
Jak na razie jest to hejt jednak nudny, wtórny i przewidywalny. Niemal jak większość wymienionych w przywołanym na początku tekstu memie. Jeżeli obrońców III RP stać tylko na tak „wyszukany” i „błyskotliwy” jad to jestem spokojny o efekty rewolucji, jaką ten kraj zacznie odczuwać już na jesieni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/262478-kilkanascie-dni-bez-mediow-pozwala-sie-czuc-jak-w-kapsule-czasu-prezydentem-znow-jest-zapluty-karzel-reakcji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.