Waldemar Pawlak: „Rozlazłe państwo, które nie reaguje na najprostsze rzeczy, jest nie do zaakceptowania. Ludzie od państwa oczekują powagi i siły”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz
Fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz

W tej chwili społeczeństwo chce zmiany jakościowej, są ku temu duże oczekiwania. Tę zmianę widzi w młodych, którzy będą motorem napędowym takich zmian. Warto zabiegać o rozwój, choć czasem zmiana dla zmiany bywa dość kosztowna - mówi Waldemar Pawlak, były premier, w rozmowie z „Polska The Times”.

20 lat temu Lech Wałęsa, legenda Solidarności, miał 63 lata i przegrał z 41-letnim Aleksandrem Kwaśniewskim. Dzisiaj Bronisław Komorowski, który ma 63 lata… …jest legendą Solidarności… …i przegrywa z 43-letnim Andrzejem Dudą. Trzeba z tego wyciągać wnioski

—podkreśla polityk, który startuje w wyborach z list PSL do Senatu. Były lider ludowców przekonuje, że ludziom potrzeba mieszanki pokoleniowej.

Swoje największe sukcesy odnosiłem wtedy, gdy współpracowałem z dwoma doradcami, jeden był starszy ode mnie o 15, a drugi o 30 lat. Ta mieszanka trzech pokoleń dawała bardzo dobre efekty. Dzięki temu wielokrotnie udawało się znaleźć dobre rozwiązania, które potem były skuteczne

—zaznacza. Jego zdaniem Piechociński napuścił młodych na starych.

To było bardzo niebezpieczne w PSL i szerzej - w relacjach społecznych. Bardzo istotne jest, żeby młodzi awansowali nie na zasadzie metryki, ale na bazie osiągnięć. Na przykład Adam Jarubas był już dwa razy marszałkiem województwa świętokrzyskiego, zanim zaczął myśleć o polityce wyżej. Młodzi powinni dorastać poprzez aktywność w samorządzie. To naturalna droga

—mówi. Według niego w pierwszej kadencji rządów PO-PSL było dużo poważnej polityki, a w drugiej mniej.

W 2011 r. nastąpiło zdarzenie, które było wyjątkowe w historii naszej demokracji, czyli koalicja wyborcza na kolejną kadencję uzyskała mandat do rządzenia od społeczeństwa. Przez cztery lata toczyliśmy z premierem Donaldem Tuskiem dość mocne dyskusje o tym, jak prowadzić politykę. To była polityka na serio, bardzo poważna. […] Kluczowym elementem był dialog społeczny, poważne traktowanie pracodawców, związków zawodowych. Później tego zabrakło

—skarży się były premier. Oraz przypomina, że w 2011 r. minister finansów podważył jego porozumienie z pracodawcami i związkami zawodowymi dotyczące płacy minimalnej.

To był mały drobiazg, bo chodziło o 24 złote. Premier Tusk i minister Rostowski unieważnili ten dokument. Konsekwencje były dramatyczne. Później związki zawodowe odeszły od dialogu na komisji trójstronnej. Wybuchły awantury, protesty, strajki

—relacjonuje Pawlak. Według niego Marek Belka na nagraniach z „Sowa & Przyjaciele” mówił trafnie.

Choćby o tym, że w walucie krajowej nie można zbankrutować. Patrząc na to, co się dzieje z Grecją, widać, jaki zysk płynie z posiadania własnej waluty. […] Nie było łatwo współpracować z Rostowskim, ale to była typowa postawa ministra finansów. Recenzowanie przez niego wszystkich innych ministrów to była jednak duża przesada. On się po prostu na tym nie zna

—twierdzi były lider PSL. W drugiej kadencji, gdy Piechociński przejął kierownictwo partii, ludowcy stali się zdaniem Pawlaka o wiele bardziej służalczy wobec PO.

W sprawie afery taśmowej, gdyby PSL podczas głosowania ws. wotum nieufności wobec Sienkiewicza rok temu wstrzymał się od głosu, to wynik głosowania wyglądałby zupełnie inaczej. Mój PSL by się wstrzymał

—podkreśla. Jego zdaniem w tamtym czasie PSL podwinął pióra i efekt był taki, że później to odbiło się czkawką Platformie i PSL. Natomiast polskie państwo, po ucieczce Donalda Tuska do Brukseli, stało się „rozlazłe”.

PiS próbowała policyjne metody stosować do wszystkich, a kierowane przez tę partie służby specjalne wodziły ludzi na pokuszenie. Tego typu model państwa mi nie odpowiada. Natomiast z drugiej strony takie rozlazłe państwo, które nie reaguje na najprostsze rzeczy, też nie jest do zaakceptowania. Ludzie oczekują od państwa skuteczności, powagi i siły

—przekonuje Pawlak. 8Według niego były okresy, że pewne sprawy możliwe były do zrealizowania, ale były też i takie, kiedy pewne rzeczy robiono na wyrost - chociażby zmiana wieku emerytalnego.*

Jeżeli mowa o referendum, to sprawa JOW niewarta jest stu milionów złotych. O finansowaniu partii politycznych można sobie dyskutować, ale wydaje mi się, że bez tego publicznego finansowania może być dużo więcej różnych nadużyć. Trzecia kwestia, czyli ustawa o rozstrzyganiu wątpliwości na rzecz podatnika, została uchwalona i podpisana przez prezydenta. Nie bardzo rozumiem, po co w takim razie wyrzucać sto milionów złotych?

—zastanawia się.

Mamy teraz suszę, moglibyśmy te pieniądze przeznaczyć na wsparcie rodzin dotkniętych tym żywiołem czy na rzecz dzieci, które nie dojadają na wsi. Można spokojnie zrezygnować z takiego referendum i przekazać te środki na rzeczy stukrotnie ważniejsze

—dodaje.

Ryb, Polska The Times


Nowość!

Książka, którą trzeba przeczytać:„Matrix III Rzeczypospolitej. Pozory wolności”.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych