Ulga. Zachowania Komorowskiego urągały majestatowi Rzeczypospolitej

Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

Oprócz wszystkiego innego, całej zmiany politycznej, która idzie za wyborem Andrzeja Dudy i objęciem przez niego dzisiaj urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej jest jeszcze jedno dobro, które będzie następstwem dzisiejszych uroczystości.

Wreszcie, po 5 latach nie będzie słychać tego bredzenia dobiegającego z Pałacu Prezydenckiego. Tych wszystkich niby lapsusów, z których się śmialiśmy, ale był to śmiech przez zaciśnięte zęby, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że te wszystkie szoguny, bigosowania, „kiełbasy długie, a przemówienia krótkie”, ten w gruncie rzeczy koszarowy styl – to nie tylko jest świadectwo tego z kim mamy do czynienia, ale przede wszystkim – upodlenia w jakim znalazł się najwyższy urząd w państwie, urząd uosabiający majestat Rzeczypospolitej.

I nie chodzi tu o to, że Komorowski mówił bzdury, a całe sytuacje (jak chociażby wizyta w Białym Domu i pouczanie Obamy o pilnowaniu żony) zakrawały na kiepski skecz kabaretowy. O tym, że Komorowski ma takie cechy charakteru i że, ogólnie rzecz biorąc, nie jest orłem intelektu, to środowisko polityczne wiedziało nie od dziś. Tragedią dla Polski stało się to, że ten człowiek zaszedł tak wysoko i że w końcu został Prezydentem RP. Prezydent RP ma zaś także funkcje symboliczne – jak napisałem – uosabia majestat Rzeczypospolitej, jej powagi. A samo zachowanie Komorowskiego, intonacja głosu, teksty nie tylko tych improwizowanych przemówień, przysypiania podczas uroczystości – wszystko to, co obywatele mogli zobaczyć gdy tylko uchyliła się szczelna zasłona medialna, tak jak w końcówce ostatniej kampanii wyborczej – wszystko to było niepoważne i urągające majestatowi Rzeczypospolitej, temu czym Rzeczypospolita jest – zbiorowym dobrem wszystkich obywateli, bez względu na zapatrywania polityczne, dobrem kotwiczącym w tych wartościach, które wywiodły ten naród z przeszłości w teraźniejszość i dzięki którym ten naród dalej trwa. A najważniejszą z tych wartości jest właśnie powaga w sprawach publicznych, ta powaga o której mówił i Włodkowic, i Frycz Modrzewski, i Zamoyski czy Skarga. Powaga, która wynika bezpośrednio z aksjologii chrześcijańskiej, konstytuującej Rzeczpospolitą. I trzeba powiedzieć, że żaden z dotychczasowych prezydentów RP, za wyjątkiem śp. Lecha Kaczyńskiego nie rozumiał tego i o to nie dbał, a Komorowski moim zdaniem – nie był w stanie nawet dotrzeć do podstaw tej problematyki. Wszystko wskazuje na to, że dla niego sprawowanie urzędu prezydenckiego było po prostu celebrą związaną z pełnieniem funkcji oraz – co teraz widzimy przy okazji informacji o pustkach w kasie Kancelarii Prezydenta – okazją do ustawienia kolegów na dobrych posadach, a w dalszym planie była to możliwość do zabezpieczenia interesów tej grupy oligarchicznej, w stosunku do której był lojalny. Prezydentura Komorowskiego cechowała się pustką aksjologiczną, co teraz, po pięciu latach, widzimy dokładnie: człowiek, który szedł do władzy powołując się m.in. na swój katolicyzm (i który przez całą karierę polityczną to czynił) zakończył kadencję podpisując ludobójczą ustawę wprowadzającą do polskiego ustawodawstwa eugenikę, która jest wprost sprzeczna z katolicyzmem.

Komorowski był do wczoraj zwierzchnikiem Wojska Polskiego, które ma sztandarach wypisane słowa „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Jako prezydent Komorowski sprzeniewierzył się temu hasłu po trzykroć: wystąpił przeciwko Bogu podpisując wiadomą ustawę i godząc się na zabijanie najsłabszych, przeciwko Honorowi wystąpił we wszystkich okolicznościach smoleńskich, w sposób jaki przejął władzę i co mówił o swoim śp. Poprzedniku oraz wywołując konflikt o krzyż, a przeciwko Ojczyźnie gloryfikując niemieckiego nazistę Stauffenberga i uwiarygadniając wrogą Polsce narrację historyczną.

Wszystko to stało się możliwe, ponieważ polityk Komorowski tak naprawdę nie był znany obywatelom wybierającym go na coraz wyższe urzędy. Osłona medialna jaką był otoczony nie pozwoliła na poznanie przez wyborców prawdziwego Komorowskiego – jego predyspozycji umysłowych oraz systemu wartości jakie naprawdę wyznaje oraz wpływom jakim ulega, a także prawdziwego zaplecza polityczno-organizacyjnego. Do tej osłony medialnej Komorowski tak się przyzwyczaił przez całe lata, że uznał, iż to co o nim mówią media jest prawdą. Przegrana w wyborach jest nie tylko twardym lądowaniem, ale także szokiem mentalnym – stąd te pokrzykiwania w ciągu ostatnich tygodni i dni jego prezydentury, wygrażanie palcem i „brzydkie kończenie” jak to zostało nazwane w internecie.

Tak, wreszcie będzie można słuchać tego co mówi Prezydent Rzeczypospolitej bez obaw, że usłyszy się jakieś bredzenie. To co i jak Andrzej Duda mówi wiemy z kampanii wyborczej i z – mniej znanych – jego wystąpień w parlamencie Europejskim. Wreszcie wróci powaga na najwyższy urząd.

Powaga – czyli nadanie pracom politycznym kierunku zgodnego z polską aksjologią, polskim systemem wartości, które uosabiają słowa: „Bóg, Honor, Ojczyzna” zdradzone przez Komorowskiego.


Prawdziwe oblicze Bronisława Komorowskiego w najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Przeczytaj koniecznie!

Pozycja dostępna wSklepiku.pl.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.