Co roku 1 sierpnia o 17.00 w ekspresowym tempie dzieje się „Polskie Marzenie” (odpowiednik tego, co się nazywa „American Dream”), czyli odradza się narodowy etos. Dlatego 1 sierpnia, że to symbol zagłady Polskiego Marzenia realizowanego przez tych, którzy w 1918 r. przywrócili Polsce wolność i niepodległość. To marzenie na krótko odrodziło się w 1980 r. i na jeszcze krócej w 1989 r. Ale dopiero w ostatnich kilku latach zaczęło być w pełni doceniane jako wartość. Także dlatego, że jest atakowane: jako naiwny romantyzm, brak realizmu, naiwność, sentymentalizm, obłęd. Bo jest przeciwstawiane cynizmowi, pragmatyzmowi i apologii siły oraz bezwzględnej gry interesów jako czemuś, co może nie jest ładne, ale ma być rozsądne i skuteczne. To przeciwstawienie jest zresztą kompletnym nieporozumieniem. Miesza porządek realnej, zawodowej polityki, która ma swoje brutalne reguły, z tym, co jest tkanką społeczną i spoiwem, systemem wartości i więzi, narodowym mitem.
Bez czegoś takiego jak Polskie Marzenie życie Polaków byłoby zwykłą darwinowską walką o przetrwanie. A wiele wskazuje na to, że taki właśnie miał być pookrągłostołowy kapitalizm. Miał być egzystencją organizmów czy - z innej strony - robotów zajętych walką o byt, by nie myśleli o wyższych wartościach i nie byli „roszczeniowi”. Krokodyl, rekin czy lew skutecznie dominują w swoim środowisku, ale to nie powód, by organizować polskie społeczeństwo wedle reguł krokodyli, rekinów i lwów. Bo gdzie jest wtedy miejsce na całą symboliczną nadbudowę, będącą istotą cywilizacji, kultury, a ostatecznie człowieczeństwa, z wszystkimi jego słabościami. W świecie Darwina one są słabościami, ale nie w społecznym świecie. Świat złożony z samych drapieżników byłby po prostu nie do zniesienia. W rzeczywistości darwinowskiej polskość jest niepotrzebna, bo to słabość. No chyba, że bylibyśmy mocarstwem, ale na to jest nas cztery, pięć razy za mało.
Rocznica obchodzona 1 sierpnia stała się tak ważna dla Polaków, szczególnie dla tych młodych, bo odwołuje się do tego, co w nas lepsze, szlachetniejsze. Odwołuje się też do narodowego etosu i najbardziej wartościowej części dziedzictwa. Wielu z nas odczuwa wtedy potrzebę katharsis, zrzucenia z siebie tej małości i oportunizmu, które dominują na co dzień. Wielu przypomina sobie tamte „dzieciaki” i ma świadomość ogromnej straty. A ta strata wskazuje na wielki narodowy potencjał. Tym bardziej że wcześniej była „strata” katyńska, były skutki Sonderaktion Krakau i generalnie skutki eksterminacji polskich elit przez Niemcy i Sowiety. Z tymi wszystkim ludźmi Polskie Marzenie miałoby zupełnie inny kształt. Ale może mieć inny kształt także dzięki pamięci o nich, szczególnie o warszawskich powstańczych „dzieciakach”. 1 sierpnia wywołują oni poczucie dumy i zobowiązanie. Nawet jeśli zatrzymanie się 1 sierpnia o 17.00 to dla wielu tylko minuta zadumy nad sobą i nad Polską, to ta minuta wiele znaczy, otwiera wiele drzwi. Cudzoziemcy, zafascynowani twarzami Polaków zastygających 1 sierpnia o 17.00, wyczuwają, że w ludziach, na których patrzą zachodzi coś ważnego. I z każdym kolejnym 1 sierpnia tego ważnego przybywa. Dlatego ta rocznica jest taka wyjątkowa.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Co roku 1 sierpnia o 17.00 w ekspresowym tempie dzieje się „Polskie Marzenie” (odpowiednik tego, co się nazywa „American Dream”), czyli odradza się narodowy etos. Dlatego 1 sierpnia, że to symbol zagłady Polskiego Marzenia realizowanego przez tych, którzy w 1918 r. przywrócili Polsce wolność i niepodległość. To marzenie na krótko odrodziło się w 1980 r. i na jeszcze krócej w 1989 r. Ale dopiero w ostatnich kilku latach zaczęło być w pełni doceniane jako wartość. Także dlatego, że jest atakowane: jako naiwny romantyzm, brak realizmu, naiwność, sentymentalizm, obłęd. Bo jest przeciwstawiane cynizmowi, pragmatyzmowi i apologii siły oraz bezwzględnej gry interesów jako czemuś, co może nie jest ładne, ale ma być rozsądne i skuteczne. To przeciwstawienie jest zresztą kompletnym nieporozumieniem. Miesza porządek realnej, zawodowej polityki, która ma swoje brutalne reguły, z tym, co jest tkanką społeczną i spoiwem, systemem wartości i więzi, narodowym mitem.
Bez czegoś takiego jak Polskie Marzenie życie Polaków byłoby zwykłą darwinowską walką o przetrwanie. A wiele wskazuje na to, że taki właśnie miał być pookrągłostołowy kapitalizm. Miał być egzystencją organizmów czy - z innej strony - robotów zajętych walką o byt, by nie myśleli o wyższych wartościach i nie byli „roszczeniowi”. Krokodyl, rekin czy lew skutecznie dominują w swoim środowisku, ale to nie powód, by organizować polskie społeczeństwo wedle reguł krokodyli, rekinów i lwów. Bo gdzie jest wtedy miejsce na całą symboliczną nadbudowę, będącą istotą cywilizacji, kultury, a ostatecznie człowieczeństwa, z wszystkimi jego słabościami. W świecie Darwina one są słabościami, ale nie w społecznym świecie. Świat złożony z samych drapieżników byłby po prostu nie do zniesienia. W rzeczywistości darwinowskiej polskość jest niepotrzebna, bo to słabość. No chyba, że bylibyśmy mocarstwem, ale na to jest nas cztery, pięć razy za mało.
Rocznica obchodzona 1 sierpnia stała się tak ważna dla Polaków, szczególnie dla tych młodych, bo odwołuje się do tego, co w nas lepsze, szlachetniejsze. Odwołuje się też do narodowego etosu i najbardziej wartościowej części dziedzictwa. Wielu z nas odczuwa wtedy potrzebę katharsis, zrzucenia z siebie tej małości i oportunizmu, które dominują na co dzień. Wielu przypomina sobie tamte „dzieciaki” i ma świadomość ogromnej straty. A ta strata wskazuje na wielki narodowy potencjał. Tym bardziej że wcześniej była „strata” katyńska, były skutki Sonderaktion Krakau i generalnie skutki eksterminacji polskich elit przez Niemcy i Sowiety. Z tymi wszystkim ludźmi Polskie Marzenie miałoby zupełnie inny kształt. Ale może mieć inny kształt także dzięki pamięci o nich, szczególnie o warszawskich powstańczych „dzieciakach”. 1 sierpnia wywołują oni poczucie dumy i zobowiązanie. Nawet jeśli zatrzymanie się 1 sierpnia o 17.00 to dla wielu tylko minuta zadumy nad sobą i nad Polską, to ta minuta wiele znaczy, otwiera wiele drzwi. Cudzoziemcy, zafascynowani twarzami Polaków zastygających 1 sierpnia o 17.00, wyczuwają, że w ludziach, na których patrzą zachodzi coś ważnego. I z każdym kolejnym 1 sierpnia tego ważnego przybywa. Dlatego ta rocznica jest taka wyjątkowa.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260991-1-sierpnia-polacy-dowodza-ze-komunizm-i-pookraglostolowy-kapitalizm-nie-zabily-polskosci-i-patriotyzmu?strona=2