Gazeta Michnika niemal co roku przy okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przekonuje, że walka o wolność sprzed lat to sprawa historii i nie należy się nią specjalnie przejmować. Narracja redakcji z Czerskiej została podtrzymana i w tym roku. Przekonuje o tym dobitnie tekst „feministki” Sylwii Chutnik.
Rozumiem ludzi, którzy mają dość tematu powstania warszawskiego. Szczególnie w okolicach sierpnia, kiedy z każdego kąta przez wszystkie przypadki wypada rok czterdziesty czwarty
— przyznaje z empatią Chutnik.
I dodaje, że „zastanawia się, jak długo jeszcze będziemy wyciskać z 63 dni nowe opowieści czy wydarzenia”.
I - przede wszystkim - po co. Aby pamiętać? To oczywiste, ale co i w jakim celu? Pałować się martyrologią, pozować na cwaniaków, co to są potomkami dzielnych chłopców na barykadzie?
— szokuje „feministka”.
Dodaje, że sama zajmuje się historią Powstania, by „próbować odszyfrować losy stolicy przez pryzmat zniszczeń i tego, co po nich zostało”.
Zniszczenia Warszawy były tak wielkie, że odbudowa tego miasta opisywana jest sformułowaniem: „jak Feniks z popiołów”. Chyba lepiej byłoby powiedzieć: jak z gruzów, wszędobylskiego pyłu zalegającego w każdym kącie
— wskazuje Chutnik.
I przyznaje:
Tym bardziej serce rośnie, kiedy widać również odbudowane miasto. Uprzątnięte z ruin, ale mające je nadal w pamięci. Bo niezależnie od politycznych czy moralnych ocen sierpniowego zrywu powstanie zmieniło rozumienie miejskości i sens odbudowy zniszczeń tak wielkich, że aż absurdalnych.
Jak widać dla publicystki gazety Michnika najważniejsze w Powstańczym zrywie są wątki architektoniczne przeplatane kpiącym tonem dotyczącym zrywu wolnościowego. Bez zaskoczenia…
wrp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260872-gazeta-michnika-gra-w-swoje-rozumiem-ludzi-ktorzy-maja-dosc-tematu-powstania-warszawskiego