Prezydent od tych, którzy mienią się największymi wyznawcami chrześcijańskich wartości, wzajemności nie doznał. Przeciwnie, w jego sumienie zaczęto wchodzić coraz bardziej brutalnie
— ubolewa na łamach „Polityki” Janina Paradowska.
Pani redaktor staje w obronie czci i godności Bronisława Komorowskiego, przekonując, że debata o tym, czy jego przynależność do Kościoła może przekładać się na podpisane ustawy, jest niegodna demokracji.
Jeśli na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, uchodzącego za tytuł poważny, i to na stronie, gdzie ukazują się najważniejsze dla gazety komentarze, snuje się publicystyczne rozważanie, czy prezydent, podpisując ustawę, popełnia ciężki grzech i czy może przystąpić do komunii, to chyba przekraczamy jakieś granice, choć trudno powiedzieć, jakie. Rozumienia istoty ustroju państwa? Konstytucją zagwarantowanej wolności? Rozdziału Kościoła od państwa, czy po prostu zwykłej powagi? A może wszystko naraz?
— irytuje się Paradowska.
Zresztą w jej opinii mamy coraz bardziej zamknięte grono, z prawicowymi poglądami, które wyklucza innych z debaty publicznej:
Czy już tak bardzo głęboko weszliśmy na teren państwa w istocie wyznaniowego?(…) Ten klimat zamknięcia się w czysto polskim, katolickim gronie jest zresztą w naszym życiu publicznym coraz bardziej wyczuwalny
— martwi się nestorka „Polityki”.
Dla pani Janiny mamy małe pocieszenie - państwa wyznaniowego nie ma i nie będzie, chociaż sądząc po absurdalnych teoriach głoszonych przez panią i pani ulubieńców partyjnych, sama obecność prezydenta na mszy świętej jest przejawem tegoż państwa… Współczujemy.
Na pocieszenie - nagroda (pod)lizaka. Tak pięknie bronić sumienia Komorowskiego potrafi tylko pani.
wwr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260778-paradowska-w-obronie-sumienia-komorowskiego-czy-juz-tak-gleboko-weszlismy-na-teren-panstwa-wyznaniowego