Bazy NATO w Polsce wciąż w grze. Siemoniak: liczę, że w Warszawie zapadnie decyzja o wzmocnieniu obecności Sojuszu w Polsce

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

NATO powinno w sposób trwały odpowiedzieć na agresywne działania Rosji; chcemy, by decyzje o wzmocnieniu obecności Sojuszu w Polsce zapadły na szczycie w Warszawie w lipcu 2016 r. – powiedział wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak.

Minister obrony był pytany przez polskich dziennikarzy na poligonie w Jaworowie koło Lwowa na Ukrainie o deklaracje USA, że w naszym kraju nie będzie stałych baz amerykańskich, a tylko rotacyjne ćwiczenia jednostek wojskowych. Siemoniak powiedział, że nie chce przywiązywać się do wypowiedzi, które pojawiają się w przestrzeni publicznej.

Tego rodzaju decyzje zapadają na najwyższym szczeblu. Różni ważni urzędnicy mówią, jakie jest w tym momencie stanowisko, natomiast na pewno do decyzji jeszcze jest trochę czasu i będziemy o nią zabiegali

-– wyjaśnił wicepremier.

Oczywiście bardzo życzylibyśmy sobie tego, żeby ta ciągła rotacyjna obecność przeistoczyła się w obecność stałą. Pierwszy krok został wykonany, w maju w Waszyngtonie uzgodniliśmy, że w Polsce będzie rozmieszczony w magazynach ciężki sprzęt amerykański. Walczymy o to, żeby docelowo właśnie w Polsce znalazły się te bazy

-– mówił Siemoniak.

Jak dodał, Amerykanie nigdy nie ukrywali, że takiej decyzji jeszcze nie podjęli.

Myślę, że horyzont warszawskiego szczytu NATO to jest czas pracy nad tym, aby w Warszawie zostały podjęte decyzje, które na trwale ustanowią obecność wojskową amerykańską i sojuszniczą w Polsce i państwach wschodniej Europy

-– ocenił szef MON.

Jego zdaniem kryzys rosyjsko-ukraiński nie przeminie szybko.

Sprzyjamy bardzo, aby miński proces pokojowy się toczył, ale widać, że te agresywne działania Rosji – aneksja Krymu, działania na Ukrainie – one pokazują nową złą tendencję, w związku z czym NATO powinno w sposób trwały na to odpowiedzieć

-– podkreślił Siemoniak.

Według niego także inne zagrożenia, jak Państwo Islamskie i wydarzenia w Afryce Północnej, wymagają od NATO „decyzji, które trwale zmienią Sojusz”.

Chcemy, żeby w Warszawie one zapadły. Ja bardzo liczę na to, że tam właśnie zapadnie polityczna decyzja o wzmocnieniu obecności Sojuszu w Polsce

-– powiedział szef MON.

Siemoniak podkreślił, że przede wszystkim trzeba docenić to, co Stany Zjednoczone zrobiły po wybuchu kryzysu rosyjsko-ukraińskiego.

Podkreślił, że amerykańskie deklaracje, że żołnierze zostaną tak długo, jak będzie trzeba, są dla Polski bardzo istotne.

Myślę, że poczucie bezpieczeństwa Polaków dzięki tym działaniom znacząco wzrosło

-– powiedział Siemoniak, zwracając uwagę na liczne ćwiczenia z sojusznikami na polskich poligonach.

Szef MON wskazał, że liczy również iż szczyt NATO zajmie się partnerstwem z Kijowem. Podkreślił, że Kijów, mimo problemów na Wschodzie, gdzie – jak powiedział minister – codziennie giną ukraińscy żołnierze, podtrzymuje program wspólnych ćwiczeń z NATO i pokazuje, że bardzo chce zachodnich standardów w swojej armii.

W kontekście szczytu NATO w Warszawie, zostało do niego 50 tygodni, bardzo chcielibyśmy, żeby partnerstwo NATO z Ukrainą było jednym z ważnych tematów w agendzie

-– podkreślił Siemoniak.

Po raz kolejny odniósł się do rosyjskiego stanowiska, zgodnie z którym ćwiczenia zagrażają kruchemu procesowi pokojowemu na wschodzie Ukrainy.

To są bardzo niesprawiedliwe oskarżenia, ponieważ to są ćwiczenia cykliczne, odbywają się od wielu lat

-– powiedział szef MON. Podkreślił, że manewry są całkowicie przejrzyste, zgodne z prawem międzynarodowym, a służą doskonaleniu współpracy z Ukrainą, która jest ważnym partnerem NATO, uczestniczącym w przeszłości w operacjach w Iraku i Afganistanie.

Siemoniak podkreślił, że z drugiej strony Rosja „straszy” inne kraje nieplanowanymi ćwiczeniami, np. na Bałtyku.

Manewry Rapid Trident potrwają do 31 lipca. W tym roku są one połączone ze sztabowym ćwiczeniem Saber Guardian. Ćwiczenia mają na celu zaprezentowanie międzynarodowego wsparcia wojskowego dla prowadzonej od kilkunastu miesięcy przez ukraińską armię operacji militarnej przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodzie kraju. Wśród uczestników manewrów jest 800 żołnierzy ukraińskich, a także żołnierze z Belgii, Bułgarii, Estonii, Gruzji, Hiszpanii, Kanady, Litwy, Łotwy, Mołdawii, Niemiec, Norwegii, Polski, Rumunii, Szwecji, Turcji, USA, Wielkiej Brytanii.

Polska wysłała na ukraiński poligon 42 żołnierzy. Jest to pluton z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim wraz z ratownikami medycznymi oraz łącznościowcami i zabezpieczeniem, a także oficerowie z dowództwa polsko-litewsko-ukraińskiej brygady w Lublinie. W piątek po południu ministrowie obrony z tych trzech państw mają podpisać we Lwowie porozumienie techniczne do zawartej w ubiegłym roku umowy o utworzeniu tej jednostki.

Jak powiedział dziennikarzom dowódca polskiego plutonu ppor. Ariel Wojtkowiak, w pierwszym etapie manewrów żołnierze z Polski, Mołdawii, Wielkiej Brytanii i Gruzji zgrywają swoje pododdziały w ramach międzynarodowej kompanii. W następnych dniach zostaną poddani testowi.

Wojskowi szkolą się z takich elementów, jak przeciwdziałanie improwizowanym ładunkom wybuchowym, wzywanie wsparcia artyleryjskiego i przeczesywanie terenu. Polacy pełnią też wobec ukraińskich żołnierzy rolę instruktorów z udzielania pomocy medycznej na polu walki.

To bardzo intensywne szkolenie z użyciem wielu technik medycznych, zarazem bardzo ciekawe. Powiem szczerze, że dla żołnierzy bardzo inspirujące i pomocne w dalszym działaniu

-– mówił Wojtkowiak.

KL,PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych