Gowin: w wojnie kultur, którą rozpętała PO, znajduję się po tej samej stronie barykady co Radio Maryja

Fot. wPolityce.pl/ansa
Fot. wPolityce.pl/ansa

Gdy polityk Zjednoczonej Prawicy decyduje się na wywiad z gazetą Michnika powinien być przygotowany na manipulacje, próby kłócenia z własnym obozem i inne sztuczki, które mają jeden cel: zaszkodzić rozmówcy i jego stronnictwu. Nie inaczej jest z wywiadem, jakiego Jarosław Gowin udzielił redakcji z Czerskiej.

Już w pierwszym pytaniu Agata Kondzińska rozpoczęła od próby skłócenia Gowina z Beatą Szydło. Dziennikarka wskazała, że Szydło „publicznie krytykuje Gowina i mówi, że ‘nie jest specjalistą od ekonomii’”, odnosząc się do jego słów o programie gospodarczym.

To prawda, nie jestem ekonomistą. Przez 20 lat działałem jednak na wolnym rynku i gdy mówię o ułatwieniach dla przedsiębiorców, o obniżeniu podatków, o wyrównaniu szans polskiego biznesu i inwestorów zagranicznych - wiem, o czym mówię. Tego typu różnice jak w wyliczeniach, ile będą kosztowały propozycje zjednoczonej prawicy, to naturalny element debaty wewnątrz obozu, która jest potrzebna, żebyśmy byli jak najlepiej przygotowani do rządzenia

— tłumaczy spokojnie rozemocjonowanej dziennikarce Gowin.

Kondzińska znów, jak się jej zdaje, uderza, pytając jak ocenia pomysły PiS na sprawiedliwość ludową?

Ludową”? A dlaczego nie nazwać jej obywatelską? Popieram te pomysły. Dziś brakuje jakiejkolwiek społecznej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. A jeśli sędziowie w ocenie Polaków cieszą się takim autorytetem jak, nie przymierzając, posłowie, to jest to miara porażki, jaką poniósł wymiar sprawiedliwości po 1989 r.

— tłumaczy lider Polski Razem.

I znów odpiera zarzuty, tym razem związane z pomysłem wprowadzenia apelacji nadzwyczajnej oraz nadaniu prezydentowi prawa „kasacji nadzwyczajnej”. W ocenie dziennikarki z Czerskiej „to wszystko upolitycznienie”.

To rozwiązania zbieżne z duchem demokracji amerykańskiej, która od czasu studenckiej lektury de Tocqueville’a pozostaje dla mnie niedościgłym wzorem. Poza tym w skład Krajowej Rady Sądowniczej też wchodzą przedstawiciele Sejmu i Senatu, Trybunał Konstytucyjny jest wybierany przez posłów, a nikt nie narzeka na upolitycznienie tych instytucji

— wskazuje Gowin. Niby jasne, ale na Czerskiej nie to jest ważne.

Kondzińska kontynuuje próby skłócenia Gowina z PiSem, sugerując mu, że „krytykował szefa CBA Mariusza Kamińskiego za jego polityczne akcje”.

Krytykowałem za jedną konkretną rzecz: konferencję w sprawie Beaty Sawickiej. Za inne działania chwaliłem go, i to jako poseł PO

— prostuje Gowin.

Na uwagę, że „sprawę Barbary Blidy też pan krytykował”, znów prostuje:

Z tym Mariusz Kamiński nie miał nic wspólnego. Faktycznie krytycznie oceniałem Ministerstwo Sprawiedliwości za rządów PiS. Ale jak rozmawiam dziś z politykami PiS, to mam wrażenie, że nie jestem odosobniony w swoim krytycyzmie. Generalnie uważam, że Jarosław Kaczyński i inni liderzy PiS przemyśleli doświadczenia dwóch lat rządów i pewne błędy drugi raz się nie powtórzą.

Pytany o jakich błędów PiS powinien się wystrzegać Gowin wyjaśnia, że „otwierania zbyt wielu frontów naraz i przesadnie krytycznego stosunku do elit społecznych”.

Gazeta Michnika nie przepuściła okazji, by wrócić do Kongresu Programowego PiS-u. Dla niej ważne było jednak jedynie to, co można wykorzystać do ataków na opozycję. Kondzińska wróciła więc do cytowanych przez „Politykę” słów Zbigniewa Ziobry o sztorcowaniu sędziów.

Wie pani, że to nie mój język… Krytycznie oceniam stan sądownictwa, ale o większości sędziów mogę mówić w samych superlatywach. W środowisku sędziowskim brakuje mi natomiast gotowości do autokrytycyzmu i otwartości na reformy, którym wymiar sprawiedliwości musi być poddany, by Polacy zaczęli mu ufać

— odpowiadał Gowin.

Zdziwiona dziennikarka w kolejnym pytaniu ujawnia, że traktuje PiS jako coś groźnego.

Chce pan powiedzieć, że PiS staje się cywilizowaną europejską chadecją?

— pyta jakby nie dowierzając, że to możliwe.

I prezydent Duda, i Beata Szydło są typowymi chadekami. Politykami umiarkowanymi, kładącymi nacisk na opiekuńczą rolę państwa (bo współczesna chadecja ma nastawienie socjalne), a równocześnie broniącymi tradycyjnych wartości, ale bez popadania w fanatyzm. Mówiąc to, zaznaczam, że ja chadekiem nie jestem. Jestem wolnorynkowym konserwatystą. Stąd biorą się pewne różnice między nami

— tłumaczy Gowin.

I wyjaśnia również dlaczego nie chce w Polsce muzułmańskich uchodźców. Dziennikarka stwierdza, że Gowin nazywa ich „zarazą terrorystyczną” i wzywa do ich selekcji.

Przeinacza pani moje słowa. Mówiłem o zarazie terroryzmu, ale nie nazwałem tak muzułmanów. A co do wyboru emigrantów, to kieruję się zdrowym rozsądkiem. Mamy moralny obowiązek przyjęcia uchodźców, ale takich, którzy nie będą stanowili zagrożenia dla nas samych, dla naszych dzieci czy wnuków. Polski rząd ocenił, że jesteśmy w stanie przyjąć ich dwa tysiące. I nie ma żadnego kłopotu, żeby wybrać ich z grona bliskowschodnich chrześcijan. Muzułmanie się nie asymilują w społeczeństwach zachodnich. Odrzucają zasady naszej cywilizacji. Mają do tego prawo. Jednak przyjęcie do Europy wielomilionowej rzeszy imigrantów islamskich uważam za wielki błąd państw zachodnich. I nie chcę tego powielać w Polsce

— tłumaczy i prostuje Gowin.

I przypomina jej, że „polityk nie jest od tego, żeby zbawiać świat”, tylko ,żeby troszczyć się o interesy własnego narodu, a przy okazji pomagać innym”.

Na koniec Jarosław Gowin pytany był o pielgrzymkę Radia Maryja na Jasną Górę. W trakcie jej trwania Jarosław Kaczyński mówił: „nie ma w Polsce innej nauki moralnej niż ta, którą głosi Kościół”.

Jako polityk staram się unikać udziału w uroczystościach religijnych, żeby nie być posądzonym o instrumentalne ich wykorzystywanie. Ale szanuję tych, którzy w nich uczestniczą. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki są elementem naszej tożsamości narodowej, czy się to komuś podoba czy nie. Kościół przez stulecia odgrywał zasadniczą rolę w budowaniu wspólnoty narodowej. I podobnie jak Jarosław Kaczyński - mam nadzieję, że tak zostanie

— tłumaczy Gowin.

Dodaje, że „ma inną wrażliwość religijną niż środowisko Radia Maryja”.

Co nie zmienia faktu, że w tej wojnie kultur, którą ku mojemu ubolewaniu w ostatnich latach rozpętała PO, znajduję się po tej samej stronie barykady co Radio Maryja. Mam na myśli takie kwestie, jak tzw. małżeństwa homoseksualne skrywane pod eufemistyczną nazwą związków partnerskich, skrajnie liberalna wersja ustawy o in vitro czy konwencja o przemocy, która w rzeczywistości jest wymierzona w rodzinę

— zaznacza.

W jego ocenie „różnica między Kościołem z lat 90. a współczesnym polega na tym, że biskupi wycofali się z zaangażowania politycznego”.

Kościół, który wyrzekłby się misji nauczycielskiej, dopuściłby się zdrady

— podkreśla polityk.

Wywiad obfituje w wiele niezaskakujących fragmentów, które wskazują, że gazecie Michnika chodziło raczej o interesy polityczne a nie o ciekawy materiał dziennikarski. Znów okazuje się, że największym zagrożeniem dla Polski jest partia opozycyjna. O rządzie ani słowa…

wrp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych