Nie zauważyłam żadnej paniki, którą w narodzie mogłaby wywołać dramatyczna sytuacja Grecji, natomiast owszem, daje się zauważyć panikę w szeregach rządzącej partii wywołaną przez Ewę Kopacz, która roztoczyła przed Polską i roztacza co chwila różne świetlane perspektywy, a to zapowiedź wzrostu płac dla najmniej zarabiających, a nawet wzrostu liczby miejsc pracy dla młodych obywateli. No i likwidacji umów śmieciowych, co wywołało entuzjazm wśród obywateli III RP zatrudnionych w supermarketach. Nie będą już tyrać za grosze i udadzą się na zasłużone bezrobocie.
Straszenie PiS -em już nie działa, wystarczą przedwyborcze obietnice premier Kopacz, żeby doznać frustracji. Skąd ona na to wszystko weźmie pieniądze, skoro jej aktyw jest przeciwny opodatkowaniu banków i supermarketów. Skąd? Z naszych kieszeni. Tylko patrzeć jak wprowadzą nowe daniny, jako, że zakrojone na szeroką skalę łupienie mandatami za przekroczenie szybkości nie wystarczy. Rzecznik rządu Cezary Tomczyk i rzeczniczka kampanii wyborczej PO Joanna Mucha uwijają się jak w ukropie, żeby odkręcić pokrętne zapowiedzi pani premier o podwyżkach i przywilejach wziętych z sufitu. „Zbyt wygórowane obietnice pani premier są nadinterpretowane” - zauważyła rzeczniczka, co jej nie przeszkadzało stwierdzić, że PO jest na etapie 100 procentowego spełnienia obietnic.
Premier urządza wycieczki pociągami zamiast rządzić, a rzecznik zapewnia, że wyjazdowe posiedzenia rządu są nad wyraz pożyteczne, bo zbliżają urzędników do obywateli. Owszem, jest to zbliżenie urzędników do urzędników, tych centralnych do tych wojewódzkich, powiatowych oraz gminnych. Premier Kopacz znów gdzieś pojechała pociągiem, ale zapewniła, że może poruszać się każdym środkiem lokomocji za wyjątkiem motorówki. A hulajnogą? Pojazd w sam raz dla politycznych przedszkolaków. Więc pojechała pociągiem na południe i jakiś pasażer zwierzył się, że jest zmuszony pracować na czarno, a pani premier zapytała go, czy ma umowę o pracę. Na czarno? Czy ona wie na jakim świecie żyje?
I tak się uprawia bełkot polityczny, co można od biedy usprawiedliwić letnim rozmiękczeniem mózgu. Co się zaś tyczy Grecji, ponieważ nie należymy do strefy euro, nie mamy obowiązku jej finansować. Rzecznik Tomczyk radośnie zapodał, że „Polacy nie wydadzą nawet złotówki na pomoc Grekom”, co potwierdził szef resortu MSZ Grzegorz Schetyna. I to wszystko zawdzięczamy zabiegom Platformy Obywatelskiej i Ewy Kopacz? Na ostudzenie rozgrzanych kampanią wyborczą umysłów polityków PO i wszystkich lemingów przytaczam opinię szefa resortu finansów RFN, Wolfganga Schäuble: Domaganie się zaangażowania kraju spoza Eurolandu w pomoc dla Grecji jest „mało pomocne”. Pomocne byłoby zaangażowanie premier Kopacz w ratowanie finansów państwa polskiego, bo inaczej będziemy „drugą Grecją”, krajem zmarnowanych szans i sprzeniewierzonych pieniędzy podatnika.
Grecję mamy z głowy, za to przyjmiemy 2000 muzułmanów z rejonu Morza Śródziemnego, w ramach odciążenia państw południa Europy, borykających się z masowym napływem uchodźców z Bliskiego Wschodu i z Afryki. Zdumiało to wicepremiera Piechocińskiego, który nic nie wiedział o tej brzemiennej w skutki decyzji. Na wszelki wypadek Kopacz i jej ludzie zapewniają, że nie jest to decyzja ostateczna i że jeszcze będzie rozważana. Tak wygląda świat z perspektywy peronu. Nic nie widać, nic nie słychać, a Misio Kamiński znów się gdzieś zapodział.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/259613-swiat-widziany-z-perspektywy-peronu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.