Marek Cichocki krytykuje Bronisława Komorowskiego: To nie była prezydentura, która w polityce zagranicznej zaznaczy się w jakiś wyraźny sposób

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Marcin Obara
Fot. PAP/Marcin Obara

Marek Cichocki, politolog specjalizujący się w sprawach międzynarodowych, krytykuje ostatnie wystąpienie Bronisława Komorowskiego w Niemczech. Prezydent wziął udział w obchodach europejskiego ruchu oporu, gdzie zrównał Powstanie Warszawskie oraz Armię Krajową z uczestnikami nieudanego zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944r.

W ocenie Cichockiego występ polskiego prezydenta był niestosowny.

W 2004 roku ówczesny kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder po raz pierwszy w swoim wystąpieniu na temat zamachu lipcowego z 1994 roku posłużył się takim porównaniem. Postawił wtedy tezę, że chcąc zabić Hitlera, spiskowcy walczyli o wolność w Europie, a kilka dni po nieudanym zamachu w Wilczym Szańcu walkę rozpoczęli Polacy w Warszawie. Uważam, że taka teza, szczególnie jeśli jest stawiana na poziomie politycznym, jest absolutnie niedopuszczalna

— mówi portalowi Onet.pl Cichocki. Dodaje, że „Stauffenberg i spiskowcy z grona Krzyżowej nie walczyli o taką samą wolność jak powstańcy warszawscy”.

Mówiąc o wystąpieniu prezydenta ekspert wskazał, że „prezydent pomieszał role i wystąpił nie w tej, w jakiej pojechał do Berlina”.

Powinien skupić się na polskiej perspektywie historycznej na XX wiek. Powstanie warszawskie jest kulminacyjnym momentem walki z dwoma totalitaryzmami. Polska próba zbudowania wolnego kraju została zniszczona przez Niemców i Rosjan. Bronisław Komorowski powinien uzmysłowić niemieckim słuchaczom, jaka jest różnica pomiędzy polską perspektywą a perspektywą zamachowców z lipca 1944 roku. Wielu historyków podnosi przecież to, że nie byli to demokraci. Zamachowcy byli rozczarowani polityką Hitlera i skoncentrowani byli na odwróceniu negatywnego trendu, aby Niemcy mogły zachować swoją dominującą pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej. To była perspektywa podporządkowania sobie narodów tej części kontynentu

— przypomina Cichocki.

Dodaje, że „Prezydent powinien się skoncentrować na tym, aby wytłumaczyć, dlaczego niektóre tezy pojawiające się w niemieckim dyskursie politycznym nie mogą spotkać się ze zrozumieniem strony polskiej”.

Być może prezydent niepotrzebnie za wszelką cenę chciał pogodzić coś, co jest nie do pogodzenia. Należało dokładnie opisać, dlaczego te doświadczenia są nie do pogodzenia. To nie zakłada odmowy szacunku dla drugiej strony. Wręcz przeciwnie. Może być przykładem poważnego potraktowania partnera, ale nie kosztem rezygnacji z własnych doświadczeń czy przekonań. Prezydent nie zadbał o to, aby wyraźnie określić charakter swojego wystąpienia. Jego komunikat można teraz interpretować różnie, a on przecież dotyczył materii, która wymagała innego podejścia. Być może osoby, które mu w tej sprawie doradziły, nie wykonały swojej pracy tak, jak należy

— zauważa Cichocki.

Pytany o ocenę całej prezydentury Bronisława Komorowskiego ekspert wskazuje, że „na całą kadencję będzie można właściwie spojrzeć dopiero z perspektywy czasu”.

Wydaje mi się jednak, że to nie będzie prezydentura, która w polityce zagranicznej zaznaczy się w jakiś wyraźny sposób. W mojej opinii prezydent Komorowski nie zbudował żadnych wyraźnych i jednoznacznych kontaktów politycznych w przestrzeni międzynarodowej i wśród innych przywódców. Trudno byłoby też wyróżnić jakiś istotny cel polityczny, który charakteryzowałby te pięć lat. To jest coś, co wyraźnie odróżnia prezydenturę Komorowskiego z urzędowaniem Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Wydaje mi się, że prezydentura Bronisława Komorowskiego jest najbardziej zbliżona do pięciu lat Lecha Wałęsy. Z tą różnicą, że Wałęsa miał ten podstawowy bonus, będąc osobą historycznie wybitną

— uważa Cichocki.

Precyzując opinię dotyczącą Bronisława Komorowskiego Cichocki dodał:

Mowa o takiej miękkiej polityce, która nie sygnalizuje żywotnych interesów, w imię których prezydent byłby w stanie postawić na szalę całą swoją prezydenturę. Dokładnie odwrotnie było w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Przy wszystkich różnicach, zarówno w prezydenturze Kwaśniewskiego mamy ten moment, w którym on decyduje, aby rzucić wszystko na jedną szalę. Łącznie ze swoją planowaną międzynarodową karierą. Mowa oczywiście o pomarańczowej rewolucji i wypracowaniu rozwiązania konfliktu na Ukrainie. To samo mamy u Lecha Kaczyńskiego, który postawił wszystko na jedną kartę przy okazji konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. To są w polityce bardzo ważne komunikaty. One w dużym stopniu decydują o tym, czy później patrzymy na polityka jako na męża stanu, czy na osobę, która nie narażając się zbytnio próbuje zarządzać sytuacją polityczną

— zaznacza.

Mówiąc o działaniach prezydenta Komorowskiego w czasie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Cichocki zaznacza, że „mieliśmy do czynienia de facto z odsunięciem Polski przez Niemcy z procesu podejmowania decyzji o przyszłości Ukrainy”.

Niewiele znaczymy również w polityce Unii wobec Rosji. Na końcu jest zasadniczy brak polskiego głosu w kwestiach dotyczących kryzysu europejskiego. Mam wrażenie, że w tych dwóch fundamentalnych kwestiach, które będą określać przyszłość polskiego położenia międzynarodowego, głos prezydenta Komorowskiego był słabo słyszalny, a jego pozycja nieczytelna

— uważa Cichocki.

Pytany o nadzieje, jakie wiążą się ze zmianą Prezydenta RP ekspert wskazuje:

Andrzej Duda poprzez swoją dynamiczną kampanię i swoją osobowość rozbudził bardzo duże oczekiwania wobec urzędu prezydenta. One biorą się m.in. z braku wyraźnego politycznego ośrodka i miejsca, który dałby pewną polityczną osłonę dla nowych pomysłów, próby zdefiniowania się na nowo. Sądzę, że to ogromne wyzwanie dla nowego prezydenta. Jego pomysł powrotu do idei Lecha Kaczyńskiego, aby odbudować radę refleksji nad strategią bezpiecznego rozwoju, to rozwiązanie, które idzie we właściwą stronę, bo odpowiada na wyraźne zapotrzebowanie.

Rozmówca onet.pl wskazuje, że „odnosząc się krytycznie do prezydentury Bronisława Komorowskiego, uważa, że prezydent Duda powinien podjąć konsekwentne działania w celu zbudowania sobie wyraźnej pozycji w przestrzeni międzynarodowej”.

To można osiągnąć przez budowanie kontaktów z konkretnymi politykami. To wymaga dużej pracy, ale jest niezbędne dla prowadzenia efektywnej polityki zagranicznej. Trzeba mieć – personalnie – różnych sojuszników w różnych krajach. Przywódców państw, którzy myślą podobnie o zagrożeniach czy problemach

— zaznacza Marek Cichocki.

KL


Prawdziwe oblicze Bronisława Komorowskiego w najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Przeczytaj koniecznie!

Pozycja dostępna wSklepiku.pl.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych