TYLKO U NAS. PKW przestrzega ws. spotów i billboardów: "To obejście prawa!" Należy w końcu uregulować to w przepisach. Z korzyścią dla wszystkich

KPRM/YT/tvp
KPRM/YT/tvp

Treść pisma przesłanego do naszej redakcji:

Podejmowanie przez partie polityczne lub inne podmioty i osoby, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się, lecz jeszcze niezarządzonych wyborach, takich działań, które noszą cechy kampanii wyborczej jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego.

Podmioty te powinny zatem, przed zarządzeniem wyborów, powstrzymać się od takich działań zważywszy też na fakt, że wyłączność na prowadzenie kampanii wyborczej posiadają komitety wyborcze, uczestniczące w danych wyborach. Utworzenie komitetu wyborczego możliwe natomiast jest dopiero po zarządzeniu wyborów.

Osoby i podmioty prowadzące obecnie kampanie nazywane „informacyjnymi” czy też „promocyjnymi” mogą je prowadzić, jeśli są one wolne od elementów agitacji wyborczej. Należy też zwrócić uwagę, że w okresie poprzedzającym kampanię wyborczą działania podmiotów promujące idee, poglądy czy programy lub osoby wizerunkowo kojarzące się z danym podmiotem są odbierane jako podejmowane nieprzypadkowo właśnie w tym czasie i w takich formach, które mają na celu zachęcenie wyborców do głosowania w określony sposób w niezarządzonych jeszcze wyborach, a więc jako prowadzenie kampanii wyborczej przed jej prawnym rozpoczęciem.

Działania takie naruszają zasadę równości kandydatów i komitetów wyborczych, są sprzeczne z zasadami dobrze pojmowanej kultury politycznej i są powszechnie odbierane jako obejście prawa przez osoby fizyczne i podmioty promujące się w ten sposób, a także przez organizacje polityczne, z którymi osoby te są formalnie związane.

Państwowa Komisja Wyborcza wyjaśnia, że od wielu już lat zajmuje niezmienne stanowisko dotyczące zasad prowadzenia działalności informacyjnej i promocyjnej w okresie poprzedzającym zarządzenie wyborów. Zostało ono przedstawione w podanych na stronie internetowej Komisji www.pkw.gov.pl do wiadomości publicznej dokumentach, m.in. w „Informacji Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 9 maja 2005 r. o sposobie, miejscu i czasie prowadzenia kampanii wyborczej” (ZPOW-654-5/05), „Stanowisku Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 22 marca 2010 r. w związku ze zbliżającymi się wyborami Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej” (ZPOW-603-4/10), „Stanowisku Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 18 lipca 2011 r. w sprawie tzw. kampanii informacyjnej prowadzonej przez partie polityczne i osoby pełniące funkcje publiczne przed zarządzeniem wyborów” (ZPOW-557-1/11) oraz licznych wyjaśnieniach kierowanych do partii politycznych i innych podmiotów.

Zgodnie z art. 104 Kodeksu wyborczego kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania.

Przepisy Kodeksu wyborczego w precyzyjny sposób regulują zasady prowadzenia i finansowania kampanii wyborczej od tej właśnie daty, ustanawiając m. in. regułę jawności finansowania kampanii wyborczej oraz szczegółowe zasady pozyskiwania i wydatkowania środków przez komitety wyborcze, a także tryb sporządzenia przez pełnomocników finansowych komitetów sprawozdań o przychodach, wydatkach i zobowiązaniach finansowych komitetu.

— czytamy.

Urzędnicy w PKW rozkładają jednak ręce - przepisy prawa wyborczego nie przewidują bowiem możliwości działań w zakresie reagowania na łamanie tego typu przepisów prawa wyborczego. Tutaj odpowiednie są policja i prokuratura.

To również kwestia odpowiednich przepisów - problem bowiem wraca co jakiś czas, co zresztą PKW sygnalizowała wcześniej, podkreślając potrzebę wprowadzenia takich uregulowań, które pozwoliłyby na przeciwdziałanie ruchom w stylu Ewy Kopacz i Platformy. Nikt jednak z posłów nie chce wrzucać kamyczków do swojego ogródka i utrudniać działań swojej partii. Być może to właśnie tym, a nie rewolucją w finansowaniu partii politycznych powinniśmy się zająć przy okazji dyskusji o referendum.

Dopóki pani premier jeździ pociągiem (choć trzeba by również sprawdzić, o ile więcej płacimy za szopki pod hasłem „wyjazdowe posiedzenia rządu”), dopóki obie liderki chodzą po bazarkach - problemu nie ma, ponieważ to dopuszczalna forma aktywności. Dopóki plakaty i spoty krążą w internecie (jak spot PiS ws. dopalaczy) - kwestia sporna nie jest duża (ale jest, bo przecież ich produkcja kosztuje, a emisję można opłacać i sponsorować także w sieci).

Ale gdy w grę wchodzą dziesiątki tysięcy złotych - i wyrzucanie ich na emisję spotów w telewizjach i zapłatę za miejsce reklamowe na bannerach ulic w całej Polsce (przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii), należy bić na alarm. Dla zasady. I bez względu, czy robi to polityk X, Y czy Z.

Powie ktoś - to czysta hipokryzja, bo ani PiS, ani Platforma nie kryją się nawet z tego typu działaniami, a w czasach permanentnej kampanii wyborczej jakiekolwiek prawo ograniczające ramy czasowe kampanii jest niepotrzebne. Być może - ale hipokryzja to hołd składany cnocie. Warto czasem o nią zadbać.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.