wPolityce.pl: Nie podoba się Panu udział Bronisława Komorowskiego w uczczeniu pamięci niemieckich spiskowców z lipca 1944 roku?
Kazimierz M. Ujazdowski, PiS: Niemcy mają prawo upamiętniać ludzi, którzy wystąpili przeciw Hitlerowi. Ale po co w tym udział polskiego prezydenta?
Dyplomacja historyczna polega na wspólnym uczczeniu takich zdarzeń i tradycji, które nie budzą aż tak zasadniczych wątpliwości po jednej ze stron. A jeśli trzeba do tego naginać historyczną prawdę…
*Może to i tak dobrze, że naród niemiecki upamiętnia tych, co zdradzili Hitlera, a nie tych co byli mu do końca wierni. Przez lata tradycja Stauffenberga nie budziła w tym narodzie pozytywnych emocji – bo „zdradził”.
No tak, ale to już kwestia różnych punktów widzenia. Polska polityka historyczna nie powinna bezkrytycznie postępować za meandrami polityki niemieckiej. A czy niemiecka polityka historyczna zmienia się na lepsze? Ja widzę od jakichś 10 lat postępowanie za Eriką Steinbach drogą relatywizacji odpowiedzialności Niemiec za drugą wojnę światową. W to się wpisuje wyolbrzymianie roli Stauffenberga.
A jaka powinna być polska polityka historyczna?
Powinna być naładowana własnymi inicjatywami, mieć własną agendę. Na pewno prezydent Komorowski nie byłby aż tak ostro krytykowany, gdyby zainteresował się obchodami 75. rocznicy pierwszego transportu polskich więźniów do Auschwitz. Albo gdyby pojawił się na wielkich uroczystościach w Dachau.
Ale to nie jest szukanie wspólnych polsko-niemieckich tropów. Skądinąd ze względu na naturę naszej historii trudno je znaleźć.
Ale one istnieją. Kancelaria Komorowskiego kompletnie zignorowała jeszcze inną ważną rocznicę: 50-lecie listu biskupów polskich do niemieckich. A można była zaprosić na wspólne obchody prezydenta Gaucka. Dopiero z perspektywy czasu widać jak ważny to dokument: prawdziwy wkład polski w zjednoczenie Europy. Polscy hierarchowie, z głównym twórcą arcybiskupem wrocławskim Bolesławem Kominkiem, myśleli już wtedy o przełamaniu Jałty.
Ten dokument był atakowany przez propagandę Gomułki, ale też budził po stronie polskiej autentyczne wątpliwości. Ze względu na formułkę „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Proszę się w ten dokument wczytać, mamy tam precyzyjne przypomnienie niemieckich zbrodni, a i wykład polskiego wkładu w europejską kulturę. Skądinąd zapraszam na drugą dekadę września do Brukseli na sesję poświęconą listowi. Organizuję go wspólnie z wrocławskim Ośrodkiem Pamięć i Przyszłość, ale i z niemieckim eurodeputowanym z SPD Arne Lietzem. Mamy zamiar uczcić tę rocznicę wydaniem tego dokumentu w czterech językach.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Nie podoba się Panu udział Bronisława Komorowskiego w uczczeniu pamięci niemieckich spiskowców z lipca 1944 roku?
Kazimierz M. Ujazdowski, PiS: Niemcy mają prawo upamiętniać ludzi, którzy wystąpili przeciw Hitlerowi. Ale po co w tym udział polskiego prezydenta?
Dyplomacja historyczna polega na wspólnym uczczeniu takich zdarzeń i tradycji, które nie budzą aż tak zasadniczych wątpliwości po jednej ze stron. A jeśli trzeba do tego naginać historyczną prawdę…
*Może to i tak dobrze, że naród niemiecki upamiętnia tych, co zdradzili Hitlera, a nie tych co byli mu do końca wierni. Przez lata tradycja Stauffenberga nie budziła w tym narodzie pozytywnych emocji – bo „zdradził”.
No tak, ale to już kwestia różnych punktów widzenia. Polska polityka historyczna nie powinna bezkrytycznie postępować za meandrami polityki niemieckiej. A czy niemiecka polityka historyczna zmienia się na lepsze? Ja widzę od jakichś 10 lat postępowanie za Eriką Steinbach drogą relatywizacji odpowiedzialności Niemiec za drugą wojnę światową. W to się wpisuje wyolbrzymianie roli Stauffenberga.
A jaka powinna być polska polityka historyczna?
Powinna być naładowana własnymi inicjatywami, mieć własną agendę. Na pewno prezydent Komorowski nie byłby aż tak ostro krytykowany, gdyby zainteresował się obchodami 75. rocznicy pierwszego transportu polskich więźniów do Auschwitz. Albo gdyby pojawił się na wielkich uroczystościach w Dachau.
Ale to nie jest szukanie wspólnych polsko-niemieckich tropów. Skądinąd ze względu na naturę naszej historii trudno je znaleźć.
Ale one istnieją. Kancelaria Komorowskiego kompletnie zignorowała jeszcze inną ważną rocznicę: 50-lecie listu biskupów polskich do niemieckich. A można była zaprosić na wspólne obchody prezydenta Gaucka. Dopiero z perspektywy czasu widać jak ważny to dokument: prawdziwy wkład polski w zjednoczenie Europy. Polscy hierarchowie, z głównym twórcą arcybiskupem wrocławskim Bolesławem Kominkiem, myśleli już wtedy o przełamaniu Jałty.
Ten dokument był atakowany przez propagandę Gomułki, ale też budził po stronie polskiej autentyczne wątpliwości. Ze względu na formułkę „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Proszę się w ten dokument wczytać, mamy tam precyzyjne przypomnienie niemieckich zbrodni, a i wykład polskiego wkładu w europejską kulturę. Skądinąd zapraszam na drugą dekadę września do Brukseli na sesję poświęconą listowi. Organizuję go wspólnie z wrocławskim Ośrodkiem Pamięć i Przyszłość, ale i z niemieckim eurodeputowanym z SPD Arne Lietzem. Mamy zamiar uczcić tę rocznicę wydaniem tego dokumentu w czterech językach.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/259050-dlaczego-prezydent-komorowski-nie-upamietni-listu-polskich-biskupow-wywiad-piotra-zaremby-z-kazimierzem-ujazdowskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.