Niech cała Polska tworzy politykę historyczną

fot. ipn.gov.pl
fot. ipn.gov.pl

W lipcu obchodzimy dwie bolesne dla Polaków rocznice: zbrodni wołyńskiej, dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów z OUN i UPA w 1943 roku oraz obławy augustowskiej, zbrodni popełnionej przez NKWD i Armię Czerwoną na około 600 Polakach z okolic Suwałk i Augustowa w 1945 roku. To dobry moment, by postawić kilka pytań o polską politykę historyczną.

A z tą nie jest najlepiej. Świadczą o tym chociażby pojawiające się regularnie w zachodnich mediach „polskie obozy koncentracyjne”. Przez lata żaden polski rząd nie potrafił sobie poradzić z tą plagą oszczerstw kierowanych pod adresem Polski i Polaków. Ten trend można z całą pewnością zatrzymać i odwrócić. Budowa świadomej i odpowiedzialnej polityki historycznej, opartej na prawdzie, to zadanie niesłychanie istotne do którego powołany jest każdy obywatel. Realizacja tego zadania wymaga jednak przede wszystkim zaangażowania trzech elementów: edukacji w szkołach, nowoczesnych środków komunikacji oraz polityków. Ich współdziałanie na odpowiednich poziomach może przynieść znakomite efekty.

Jak podkreśla wielu nauczycieli i rodziców, a także sami uczniowie, edukacja historii z powodu źle zorganizowanego rozkładu zajęć w najlepszym wypadku kończy się na I wojnie światowej, a historia Polski po tej dacie, a zwłaszcza po 1945 roku jest robiona po łebkach, choć to właśnie w tym okresie Polska i Polacy przeżywali największe dramaty – okupację niemiecką i sowiecką, a potem komunistyczne zniewolenie. Opuszczając szkolne mury duża część absolwentów ma niewielkie pojęcie o historii Polski w XX wieku.

Aby to powstrzymać potrzebna jest przede wszystkim zmiana systemowa polegająca na przywróceniu systemu 8 + 4 (5 w przypadków techników), która da nauczycielom wystarczającą ilość czasu, by zrealizować bez pośpiechu cały kurs historii do czasów współczesnych. Zmiany wymaga też sam program nauczania. Od kilku lat występuje bowiem niebezpieczna tendencja (zwłaszcza w klasach o profilu niehumanistycznym) do łączenia historii z tzw. przedmiotami społecznymi, co powoduje, że uczniowie nie zdobywają konkretnej wiedzy, a lekcje bardziej przypominają pogadanki na tematy historyczno-społeczne. Właściwie ukierunkowani, wyposażeni w odpowiednią wiedzę, a przede wszystkim obdarzeni wysoką świadomością własnej historii absolwenci szkół będą z kolei oddziaływać na środowiska w których na co dzień żyją.

Także politycy mają ogromną rolę do odegrania, zwłaszcza jeśli chodzi o wizerunek naszego kraju na świecie. Polska musi skutecznie bronić swojej racji stanu nie tylko za oceanem, ale także tu w Europie. Fiasko polityki historycznej ma dziś swoje konsekwencje w relacjach z Litwą, Ukrainą, a także wbrew oficjalnej propagandzie także Niemczech, czego dowodem był szkalujący Polskę serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, który skwapliwie wyemitowała TVP. Obecna ekipa rządząca nie potrafiła też twardo wyartykułować tak oczywistych rzeczy jak ludobójczy wymiar zbrodni katyńskiej i rzezi wołyńskiej, zastępując je politpoprawnymi eufemizmami.

W tym kontekście cieszy ustawa przygotowana przez podlaskiego posła PiS Jarosława Zielińskiego przyjęta w miniony czwartek, która ustanawia 12 lipca Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Choć nadal trzeba pamiętać, że to wciąż kropla w morzu potrzeb. Miejsc pamięci, rocznic i ludzi, których należy upamiętnić jest w Polsce ogromna liczba, dlatego dobrym pomysłem byłoby, gdyby w Ministerstwie Obrony Narodowej, Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Kancelarii Prezydenta powstały specjalne komórki zajmujące się przy współpracy lokalnych stowarzyszeń wyszukiwaniem takich miejsc i ludzi.

Przy obecnej dostępności internetu i ogromnej roli jaką odgrywa dziś kultura masowa budowanie świadomości historycznej wśród Polaków jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Jeszcze kilka lat temu na próżno było szukać raperów śpiewających o Żołnierzach Niezłomnych i sklepów z patriotyczną odzieżą. A właśnie w ten sposób najłatwiej i najszybciej dotrzeć zwłaszcza do młodego pokolenia. Budowaniu właściwych postaw służą także filmy, co bardzo dobrze pokazuje przykład Stanów Zjednoczonych. Amerykanie przez ostatnie dziesięciolecia nakręcili setki filmów i seriali opowiadających o walce z państwami Osi (często wyolbrzymiając swoje zasługi), co pozwoliło im stworzyć mit państwa, który wziął na siebie cały ciężar walki z hitleryzmem.

W Polsce takie filmy można policzyć na palcach ręki, a PISF inwestował w ostatnich latach raczej w produkcje, które wzmacniały na świecie negatywny wizerunek Polski – kraju nieprzyjaznego Żydom, czy też wręcz antysemickiego. Tymczasem Polacy, jako naród o przeszło tysiącletniej historii ma naprawdę dużo do opowiadania. Choćby sama tylko historia rotmistrza Pileckiego to materiał na kilka filmów i seriali. Budowa polityki historycznej za pomocą kultury masowej wymaga jednak współpracy i wsparcia ze strony państwa – nie tylko tej finansowej przy produkcji, ale także tworząc dobry klimat do powstawania takich filmów na szczeblu ministerialnym.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.