Ewa Kopacz znęcała się także nad pomysłem zapomogi rodzinnej, którą PiS chce wypłacać w kwocie 500 zł na każde dziecko w rodzinach najuboższych i na drugie oraz kolejne dzieci w rodzinach zamożniejszych.
To jest właśnie kampania wyborcza. Teraz już słyszymy, że tylko drugie i trzecie dziecko. Chciałabym się dowiedzieć, jak będziemy te dzieci dzielić
— mówiła Kopacz. Wygląda na to, że chyba jednak nie dosłuchała propozycji PiS, bo tak jest jasno powiedziane, że tym progiem miałby być poziom określony przez obowiązujące przepisy.
Ewa Kopacz za to przypomniała, że to Platforma pomaga rodzinom wielodzietnym i że realną pomocą jest karta dużej rodziny.
Stawiamy na to, aby wielodzietna rodzina czuła się bezpiecznie
— mówiła pani premier. Dodała także, że jeżdżąc po Polsce słyszy, że „ludzie mają stabilność, mają powrót do pracy po wychowaniu dziecka”, że dla poprawienia dzietności „są budujemy przedszkola i żłobki przy wyższych uczelniach”.
Ta polityka prorodzinna nie wymaga szczególnej reklamy, ona broni się sama. Spotykam w Polsce matki, słyszę: świetnie - dołóżcie jeszcze na urlopy macierzyńskie i będzie świetnie
— relacjonowała swoje spotkania z Polakami Ewa Kopacz.
Ja rozmawiam z ludźmi, a nie z politykami na kongresie. Słyszę różne rzeczy jeżdżąc po Polsce… polskimi kolejami. Chcę, żeby ten program był pisany przez obywateli, nie przez aktyw partyjny
— mówiła, jakby przecież opisując taktykę PiS i Beaty Szydło.
W rozmowie był poruszony także wątek afery taśmowej i oskarżenia korupcyjnego, które pod adresem Tomasza Siemoniaka wysunął w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim Ryszard Kalisz. Kalisz juz zresztą za swoje ujawnione na taśmach słowa przeprosił.
Może zjadł za mało, a może wypił za dużo, skoro musi teraz przepraszać
— domyślała się pani premier. Dodała, że za Siemoniaka może ręczyć, bo to „uczciwy człowiek, który trzyma się litery prawa, ostatni, któremu można by coś zarzucić”.
Na koniec pani premier wyraziła obawę…
Dziwne jest, że podsłuchuje się tylko jedną stronę. (…) A ta druga strona to są jakby nadludzie, ludzie bez wad…
— w ten sposób pani premier zasugerowała delikatnie to, co jest od jakiegoś czasu przekazem PO, że za aferą taśmową stoi PiS.
Ukarzmy winnych, ale nie grajmy tym w kampanii wyborczej
— zaapelowała na koniec pani premier.
źródło: tvp info/WUj
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ewa Kopacz znęcała się także nad pomysłem zapomogi rodzinnej, którą PiS chce wypłacać w kwocie 500 zł na każde dziecko w rodzinach najuboższych i na drugie oraz kolejne dzieci w rodzinach zamożniejszych.
To jest właśnie kampania wyborcza. Teraz już słyszymy, że tylko drugie i trzecie dziecko. Chciałabym się dowiedzieć, jak będziemy te dzieci dzielić
— mówiła Kopacz. Wygląda na to, że chyba jednak nie dosłuchała propozycji PiS, bo tak jest jasno powiedziane, że tym progiem miałby być poziom określony przez obowiązujące przepisy.
Ewa Kopacz za to przypomniała, że to Platforma pomaga rodzinom wielodzietnym i że realną pomocą jest karta dużej rodziny.
Stawiamy na to, aby wielodzietna rodzina czuła się bezpiecznie
— mówiła pani premier. Dodała także, że jeżdżąc po Polsce słyszy, że „ludzie mają stabilność, mają powrót do pracy po wychowaniu dziecka”, że dla poprawienia dzietności „są budujemy przedszkola i żłobki przy wyższych uczelniach”.
Ta polityka prorodzinna nie wymaga szczególnej reklamy, ona broni się sama. Spotykam w Polsce matki, słyszę: świetnie - dołóżcie jeszcze na urlopy macierzyńskie i będzie świetnie
— relacjonowała swoje spotkania z Polakami Ewa Kopacz.
Ja rozmawiam z ludźmi, a nie z politykami na kongresie. Słyszę różne rzeczy jeżdżąc po Polsce… polskimi kolejami. Chcę, żeby ten program był pisany przez obywateli, nie przez aktyw partyjny
— mówiła, jakby przecież opisując taktykę PiS i Beaty Szydło.
W rozmowie był poruszony także wątek afery taśmowej i oskarżenia korupcyjnego, które pod adresem Tomasza Siemoniaka wysunął w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim Ryszard Kalisz. Kalisz juz zresztą za swoje ujawnione na taśmach słowa przeprosił.
Może zjadł za mało, a może wypił za dużo, skoro musi teraz przepraszać
— domyślała się pani premier. Dodała, że za Siemoniaka może ręczyć, bo to „uczciwy człowiek, który trzyma się litery prawa, ostatni, któremu można by coś zarzucić”.
Na koniec pani premier wyraziła obawę…
Dziwne jest, że podsłuchuje się tylko jedną stronę. (…) A ta druga strona to są jakby nadludzie, ludzie bez wad…
— w ten sposób pani premier zasugerowała delikatnie to, co jest od jakiegoś czasu przekazem PO, że za aferą taśmową stoi PiS.
Ukarzmy winnych, ale nie grajmy tym w kampanii wyborczej
— zaapelowała na koniec pani premier.
źródło: tvp info/WUj
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/258562-czy-ewa-kopacz-bierze-kase-za-reklame-biedronki-w-tvp-powtarzala-radosnie-mieszkam-blisko-warzywa-tam-sa-super?strona=2