Perfidia Tuska polegała na tym, że wiedział, do jakiego stanu doprowadził kraj i dla ratowania własnego tyłka czmychnął do Brukseli

fot. euroactiv.com
fot. euroactiv.com

Jakaś dziwna cisza. A powinna być wielka burza! Wyobrażam sobie, co by się działo np. w o Niemczech, gdyby tak druzgocąca ocena Brukseli dotyczyła rządu w Berlinie.

Rada UE nie zostawiła suchej nitki na „dorobku” ekspremiera Donalda Tuska: że zamach na OFE to było złodziejstwo, pardon, w języku rady - „cofnięcie reformy systemowej”, co długoterminowo spowoduje „negatywne skutki”, że Polacy pracują jak muły i to w warunkach, jakich nie zazdroszczą nam nawet targani kryzysem Grecy…

Oczywiście, o mułach w unijnym dokumencie nic nie ma, jest, cytuję, że:

„Odsetek osób zatrudnionych na podstawie umów czasowych jest najwyższy w Unii, odsetek osób przechodzących od zatrudnienia na podstawie umów czasowych do stałego zatrudnienia jest niski, a dysproporcje płacowe są najwyższe w Unii”.

Lepiej brzmi, ale wychodzi na to samo, że Polska to kraj śmieciowych pracowników. Nigdzie indziej nie ma tylu ludzi pracujących bez żadnych zabezpieczeń i gwarancji socjalnych na dziś i jutro. W związku z tym unia zaleciła, znów cytat:

„Podjęcie działań w celu ograniczenia nadmiernego wykorzystywania umów czasowych i umów cywilnoprawnych na rynku pracy”.

Nie tylko to zaleciła. Ale, spoko. Niby Rada UE jest organem decyzyjnym we wspólnocie, lecz jej zalecenia nie są prawnie wiążące. Znaczy, róbta co chceta. O konieczności naprawy np. naszej najgorszej w UE służbie zdrowia Bruksela mówi od lat i co? Zamiast lepiej, jest gorzej, co też mówi. Premier-lekarka Ewa Kopacz jakoś to pewnie wytrzyma. Po pierwsze, powinna znać tę sytuację jeszcze z tego okresu, gdy pracowała w przychodni w Chlewiskach, po drugie, do unijnych połajanek przyzwyczaiła się zapewne już wtedy, gdy była ministrem zdrowia, a po trzecie i najważniejsze, ma teraz ważniejsze sprawy na głowie: idą wybory i wyszło Szydło Beata z worka!

Przyznaje, nigdy nie darzyłem Donalda Tuska zaufaniem, ani sympatią. Powód jest prosty: dla byłego premiera liczyła się tylko jego przerośnięta ambicja, jego superego, jego „nad-ja”. Głos obywateli, całego społeczeństwa, wolę wyborców miał za nic. Jeśli ktoś tego nie widział, musiał nie chcieć dostrzec lub być ślepcem. Kluczową datę, która obnażyła egotyzm byłego premiera stanowiły przegrane przez Platformę Obywatelską i imiennie przez Donalda Tuska wybory parlamentarne i prezydenckie w 2005r. Dla przypomnienia, Prawo i Sprawiedliwość startowało w nich z hasłem „Dotrzymujemy słowa”, zaś PO ze sloganem „Pełna odpowiedzialność”. Polacy postawili na sojusz tych dwóch partii, które łącznie zdobyły 288 mandatów i mogły dokonać naprawdę wielkiej odnowy kraju po układzie magdalenkowo-okrągłostołowym i skompromitowanych rządach lewicy. Niestety, urażone „ja” niedoszłego prezydenta Tuska spowodowało, że nie dopuścił do powstania tej koalicji. Co należy podkreślić, mimo oddawania przez PiS do dyspozycji PO większości resortów, z tak kluczowym, jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych włącznie.

Jak przyznał poniewczasie Jan Maria Rokita, Tusk nakazał mu pozorowanie negocjacji, paplaninę pod publikę, bez podejmowania jakichkolwiek wiążących ustaleń. To był ten pierwszy moment (że nie wspomnę wcześniejszej „nocnej zmiany”), w którym Tusk ujawnił swe prawdziwe oblicze. Niestety, nie zostało to dostrzeżone przez ogół polskiego społeczeństwa, które z jednej strony pragnęło spokoju po latach walki z systemem, a z drugiej niezbyt zdającego sobie sprawę ze zinstrumentalizowania przez szefa PO.

Niedopuszczenie przez Tuska do powstania koalicji PO-PiS czy PiS-PO było z jego, partykularnego punktu widzenia posunięciem doskonałym: partia Jarosława Kaczyńskiego znalazła się w ślepym zaułku, wprawdzie wygrała wybory, ale dla utworzenia rządu musiała posiłkować się efemerydami polityki.Dla zobrazowania, na czym polegało skrajne lekceważenie przez Tuska woli wyborców dość przywołać przykład niemieckiej sceny politycznej, gdzie tzw. wielka koalicja powstawała już parokrotnie i notabene rządzi obecnie (gabinet chadeków i socjaldemokratów CDU/CSU-SPD, kanclerz Angeli Merkel). Szacunku PO dla woli wyborców nie było. Może i by był, ale nie pod przewodnictwem Tuska. Z czasem nawet platformiani zwolennicy PO-PiS mieli powód, by patrzeć na ich lidera jak w obrazek: gdy dwa lata później premier Kaczyński, właśnie w imię odpowiedzialności za kraj zakończył wymuszoną współpracę z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną, w przedterminowych wyborach PO zdobyła wszystko. A dokładniej, prawie wszystko, bo znów - choć PO i PiS uzyskały poparcie aż 74 proc. polskich wyborców, Tusk wolał podeprzeć się postkomunistyczną przechrztą PSL (dawniej ZSL), koalicja z PiS była pod jego przewodnictwem z góry wykluczona. Powstał najwygodniejszy dla niego rząd nieróbstwa i reformatorskiego zastoju, co już pod koniec pierwszej kadencji dostrzegały wszystkie zachodnie media, z tak przychylnymi Tuskowi gazetami, jak niemiecki „Die Zeit” czy „Der Spiegel”, brytyjski „The Guardian” czy „The Economist”, francuski „Le Monde” czy „Libération” itd. Ich przychylność wynikała także z tego, że politykę zagraniczną szefa rządu RP cechowała milcząca zgoda na niemalże wszystko.

Kto dziś pamięta komplet obietnic złożonych przez premiera Tuska, te przedwyborcze, oraz z jego pierwszego, tasiemcowego i drugiego expose…? Kto pamięta jego puste przysięgi, że wyrzuci każdego z jego rządu, kto np. zaproponuje podwyżki podatków? Kto pamięta spadek tempa rozwoju gospodarczego Polski, wzrost bezrobocia, masową emigrację młodych ludzi, gigantyczny wzrost zadłużenia kraju, buchalteryjne cuda-wianki, z krytykowanym przez Brukselę zagarnięciem pieniędzy z OFE dla ratowania wskaźników winien-ma, rekordowe w Europie zatrudnianie na umowach śmieciowych z perspektywą żebraczych lub w ogóle braku emerytur, najgorszą w unii opiekę zdrowotną itd. - co przede wszystkim zostanie zapamiętane, to całkowita degrengolada władzy, niezliczone afery, przekręty i skandale na najwyższych piętrach polityki.

Donald Tusk nie jest głupcem. Choć po swojemu zarzekał się, że ma w kraju wiele do zrobienia i nie interesują go stanowiska w Brukseli, po raz „enty” kłamał w żywe oczy i po cichu załatwiał sobie miękkie lądowanie poza granicami. Jego perfidia polegała na tym, że wiedział, do jakiego stanu doprowadził kraj i - mówiąc bez ogródek - dla ratowania własnego tyłka czmychnął do Brukseli. Uciekł w ostatniej chwili, jak kapitan włoskiego promu „Costa Concordia”, zostawiając po sobie i za sobą cały ten bajzel na głowie posłusznej mu premier Ewy Kopacz. Swą następczynię wskazał także z zimnej kalkulacji: trzeba było być wyjątkowo naiwnym, aby zgodzić się na przejęcie tej spuścizny, a na dodatek twierdzić, że w rok można zrobić to, czego nie zrobiono w ciągu siedmiu lat, z tą ekipą, z tym zapleczem i z tak obciążoną kartoteką.

Wytyczne z Brukseli, za które Tusk tam na miejscu powinien spalić się ze wstydu, przechodzą w kraju bez większego echa. Można rzec, tak nam dobrze, że dobrze nam tak. Najważniejsze przecież, że mamy Polaka przewodniczącego Rady Europejskiej. Bądźmy więc dumni! I angielski podszlifował, i po włosku coś próbuje, jesteśmy ważni… Sam Tusk właściwie nie ma się czego wstydzić, przecież to, co dzieje się w kraju, to już nie jego broszka…

Tymczasem premier Kopacz kombinuje, jak tu przed wyborami nie dopuścić np. do ujawnienia pokontrolnego raportu w ZUS. Podobno wypadła zatrważająco. Życzliwy „Newsweek”-Tomasza Lisa alarmuje: „Ludzie PiS już zapowiadają czystkę w BOR”, a na tym pewnie się nie skończy. Trwoga, Panie, wielka trwoga…! I jeszcze ten z PSL zaczął fikać:

„Większość posłów rozleniwiły realia rządów Tuska. Zgromadzone pieniądze i życzliwe media pomagały im wygrywać wybory”,

Zdradza dziś tajemnicę poliszynela wicepremier i lider ludowców Janusz Piechociński. Upił się, czy co? Szef MSZ Grzegorz Schetyna kpi z kolegi partyjnego, byłego marszałka Radosława Sikorskiego, który podobno chce napisać sztukę teatralną: „Czy to będzie tragedia, komedia czy tragikomedia…” To nie będzie tragedia czy komedia, tu już jest, niestety, tragifarsa!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.