Prof. Legutko: To fenomen, żeby Platforma, która tak długo była przy władzy, nie miała żadnego programu. Nie miała nic! Nawet „świstka” papieru, który można by pokazać wyborcom. NASZ WYWIAD

Fot. rlegutko.pl
Fot. rlegutko.pl

Trudno wskazać resort obecnego rządu, któremu można by było dać oceną pozytywną. Praktyczne każda dziedzina życia społecznego została zaniedbana: od wojska poprzez edukację po politykę społeczną

— podkreśla w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ryszard Legutko, europarlamentarzysta PiS.

wPolityce.pl: Wczorajszy dzień konwencji „Myśląc Polska” zaczął się od spraw gospodarczych, energetycznych, a potem polityka prospołecznych. Panie Profesorze, czy to są te obszary, w których mamy największe zaniedbania? To trzeba w Polsce na samym początku naprawić?

Prof. Ryszard Legutko, europarlamentarzysta: Trudno wskazać resort obecnego rządu, któremu można by było dać oceną pozytywną. Praktyczne każda dziedzina życia społecznego została zaniedbana: od wojska poprzez edukację po politykę społeczną. Nie jestem w stanie wskazać obszaru, który nie wymagałby szczególnej aktywności nowego rządu by go naprawić. Ale gospodarka to jest oczywiście ten obszar, którego zaniedbania najbardziej zrzucają się w oczy, a ona jest także motorem dalszych zmian.

Po trzech dniach konwencji nie poznamy jednak dokładnie spisanego programu. Co więc zostanie przedstawione? Wskazówki, w jakim kierunku należy się poruszać? Taka mapa drogowa naprawy Polski?

Oczywiście, będzie taka „mapa drogowa”. Ale najbardziej czekamy na wystąpienie wiceprezes PiS Beaty Szydło, która przed wszystkim powie o źródłach finansowania programu, bo – jak doskonale wiemy – jest to główny cel ataków zadawanych PiS przez premier Ewę Kopacz. To finansowanie będzie na pewno, głównym tematem dzisiaj. Drugim ważnym punktem są tematy podejmowane podczas paneli specjalistycznych, bo one pokazują nasze zaplecze intelektualne, a także prezentują różne możliwe scenariusze reform. Ten program jest nieustannie tworzony i modyfikowany. Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która program miało i ma, ale ten program musi być ciągle modyfikowany. A jeśli po jesiennych wyborach przejmiemy rządy to z pewnością te dyskusje, te tezy zostaną wykorzystane przez poszczególne resorty, które nie będą rozpoczynały pracy od tworzenia koncepcji, ale będą mogły rozpocząć od realizacji konkretnych zadań.

Na jesień czeka nas zacięta kampania. Pojedynek dwóch kobiet. Czy to będzie walka równorzędna?

Na pewno będzie to kampania brudna. Jeszcze brudniejsza niż kampania prezydencka, bo widać że Platforma Obywatelska nadal trwa przy tym pomyśle, który dał jej zwycięstwo w poprzednich wyborach czyli atakowanie PiS i opozycji. Nie wydaje się, żeby PO miała jakieś inne pomysły, wobec tego będziemy mieli to samo tylko jeszcze mocniej i dosadniej. Natomiast co do pojedynku tych dwóch pań: Beaty Szydło i Ewy Kopacz, to mogę z całą pewnością powiedzieć, że notowania kandydatki PiS na premiera idą w górę nawet wśród środowisk negatywnie nastawionych do naszej partii, a z drugiej strony notowania premier Kopacz idą znacznie w dół, bo niemal każda jej wypowiedź jest odbierana negatywnie. Niepoważne jest także to, żeby po ośmiu latach rządów nagle startować z jakąś inicjatywą programową. To chyba jest jakiś fenomen, że partia tak długo była przy władzy nie mając żadnego programu, nie mając nawet „świstka” papieru, którym można byłoby pokazać wyborcom.

Minął rok minister Kluzik-Rostkowskiej na stanowisku szefa MEN. Jak Pan ocenia ten rok?

Oceniam go oczywiście źle. To jest niezwykłe, że polska edukacja od tej elementarnej po kształcenie wyższe jest w rękach tak niekompetentnych kobiet. Nie potrafię znaleźć słów, żeby to skomentować. Najpierw była minister Hall, później Szumilas, Kudrycka, teraz Kluzik-Rostkowska i szkolnictwo wyższe Kolarska-Bobińska. Teraz mieliśmy matury i wypadły one źle, choć obniżono standardy. Niestety mamy do czynienia z takim licytowaniem w dół: skoro źle wyszły egzaminy to obniżamy standardy, bo te które były najwidoczniej są zbyt wysokie. To skutkuje tym, że poziom jest coraz niższy, a to demobilizuje do nauki. Nie wiem co będzie dalej. Historia została niemal zlikwidowana, język polski jest w jakiejś „kadłubowej” formie, a matematyka uproszczona. Powstał system, który jest samo niszczący. To trzeba zmienić. Jeśli chodzi o szkolnictwo wyższe to zewsząd słychać narzekania przede wszystkim na niesłychane zbiurokratyzowanie, tych informacji, sprawozdań, które naukowcy muszą przekazywać jest tak dużo, że system który istnieje w resorcie nie jest w stanie ich przetwarzać.

Rozmawiał Marcin Wikło.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych