Maskowanie – żelazną zasadą partii o bolszewickiej proweniencji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Skąd ja to znam? Z haseł z czasów komunizmu w Polsce. Komitet Centralny partii  zna problemy proletariatu i jest po to, by je rozwiązywać. „Problemy proletariatu” dziś w ustach spadkobierców ideowych komunizmu zostają zastąpione „problemami Polek i Polaków”.

Państwo musi opowiadać się po stronie „szarych ludzi” , „bohaterów socjalistycznej pracy”, być im przyjazne i pomocne. Dziś – winno spełniać takie powinności, z tą różnicą, że dla „obywateli”. I opowiadać się zawsze po ich stronie.

W wolnej Polsce, po raz pierwszy usłyszałem te hasła w 1997 roku, kiedy Leszek Miller obejmował stanowisko szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Powtórzył je cztery lata później, już jako premier. A dziś usłyszałem je w niezmienionej wersji, wygłaszane jako super nowość przez Grzegorza Napieralskiego i Andrzeja Rozenka.

Inaczej mówiąc, wtyczka tkwi ciągle w tym samym gniazdku i przewodzi prąd nieustannie z tego samego źródła. Zmieniają się tylko inżynierowie dusz, obsługujący końcówkę przewodu. W prawdzie chwilami dostrzegają, że od czasów ich politycznych dziadków świat wokół trochę się zmienił i próbują za nim nadążyć, ale energia płynąca kablem, sprawia, że ich wysiłki zamieniają się w karykaturę.

Bo czymże innym, jak nie karykaturą jest nazwa partii, którą utworzyli Napieralski z Rozenkiem - „Biało-czerwona”. Pomijam, że jest to zaśpiew kibiców piłkarskich. W ich wykonaniu brzmi jednak przekonywująca i prawdziwie, jakkolwiek akcent położony jest na życzeniu sukcesu narodowej reprezentacji. Ma stanowić ważny element dopingu. Czymś absolutnie innym są te same słowa, oznaczające ugrupowanie polityczne.

Z wielu powodów partia Napieralskiego i Rozenka winna nazywać się zgodnie z ich korzeniami – „Czerwona”. Nie tylko ze względu na wspomniane gniazdko. Głównie dlatego, że jej twórcy mają osobiste bezpośrednie związki z „czerwoną lewicą” i takąż mentalność. Rozenek poprzez wieloletnie przywiązanie intelektualne i polityczne do jednej z najczarniejszych postaci „czerwonej lewicy”- Jerzego Urbana. Równie silne korzenie z tą formacją polityczno-światopoglądową łączą Napieralskiego. Najpierw przez dom rodzinny i ojca, zawodowego instruktora partyjnego w czasach PRL, a później przez całą dotychczasową drogę polityczną w postkomunistycznej partii.

Pewnie nie powinienem rozpisywać się o inicjatywie obydwu zmarginalizowanych dziś polityków, w której powodzenie nie wierzę. I zrobiłbym to, gdyby nie uderzyła mnie ich pomysłowość w wymyśleniu nazwy ugrupowania, fałszującego to, co się za nią kryje. Nazwa ma obrazować potężny ładunek patriotyzmu, opartego  o fundament tradycyjnych, narodowych wartości, przyświecający ugrupowaniu. W istocie maskuje całkowicie odwrotną konstrukcję polityczną Napieralskiego i Rozenka. Oszukańcze szyldy, zawsze były ulubionym chwytem komunistów.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych