Niebywałe! Zmielili miliony podpisów, ale Kopacz przekonuje: Polacy mogą się wypowiedzieć zawsze, gdy zapewniona jest procedura wniosku referendalnego

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Ewa Kopacz kontynuuje swoją trasę objazdową po Polsce. W niedzielę gościła we Władysławowie, w którym przekonywała, że Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym, którym rządzi najlepsza z możliwych ekip.

Na początek Kopacz odniosła się do młodych sportowców, którzy w jej ocenie mają w Polsce dobre warunki.

Oni nie korzystają z internetu, oni nie chodzą do dyskoteki z koleżankami, oni ćwiczą kilkanaście godzin dziennie. Ale dzięki temu są mistrzami, a więc opłaca się. Ta pasja, którą mają w sobie ci młodzi ludzie to jest ewidentny nakaz dla tych, którzy rządzą. Powinniśmy stworzyć takie warunki, by młodzi ludzie swoja talenty mogli rozwijać. W związku z tym te wszystkie programy, które w ciągu ostatnich 8 lat zafunkcjonowały, te 2,5 tys orlików, to program „Umiem pływać”, „Młody mistrz”, na które przeznaczamy miliony złotych rocznie, by ci młodzi ludzie mogli swoją pasję rozwijać w dobrych, nowoczesnych europejskich warunkach — tłumaczyła premier.

Dodawała, że dziś nie można mówić, że Polska jest w ruinie.

Ale jak przyjechałam na Wybrzeże, wiecie, że do Gdańska przyjeżdżam dość często, bo tu jest moja córka i ja mam tu mieszkanie, ale jeszcze od wczoraj po tych mniejszych miejscowościach, rozglądam się i sami państwo zobaczcie jak to wygląda. Każdy kto tu był, kto to widzi nigdy nie ośmieli się powiedzieć, że Polska jest w ruinie. Ten kraj jest piękny, ten kraj jest atrakcyjny pod względem turystycznym

— mówiła Kopacz, powtarzając, że Polska to jest „ten kraj”.

Premier „tego kraju” wskazywała również, że spotyka wielu turystów, których zachęca do przyjeżdżania do „tego kraju”.

Wczoraj, gdy spacerowaliśmy po Sopocie, spotkałam turystów, i Amerykanów, i Duńczyków, i Rosjan. I ja ich zachęcam: „przyjeżdżajcie do Polski wypoczywać, to jest piękny kraj, to jest kraj, w którym jest czyste powietrze, piękne morze, ci, którzy mają pasje chodzenia po górach mogą pojechać na Południe Polski, ale mamy i piękne jeziora”. Ale też zachęcam Polaków, nie tylko turystów, byście spędzali odpoczynek w Polsce

— mówiła Kopacz.

I wskazała, że ona dba, by Polacy mieli wakacje.

Moim obowiązkiem i obowiązkiem mojego rządu będzie, żeby stać was było na taki wakacyjny odpoczynek. Wiem, że Polacy bardzo ciężko pracują i ten odpoczynek letni powinien być spędzony w pięknym miejscu. Takim miejscem jest Władysławowo, do którego przyjechaliśmy

— mówiła Kopacz.

I dodawała na koniec, że „to piękna rzecz, gdy rozmawia się z przyszłością narodu, z młodymi ludźmi”.

Oni często mówią coś zupełnie innego niż politycy. Oni mówią: „jesteśmy dumni z naszego kraju”. Uczmy się tego od nich

— zachęcała Kopacz.

O dziwo premier zgodziła się na kilka pytań od dziennikarzy. Wtedy przestało jednak iść jej tak dobrze i składnie.

Pytana o pomyśle, by 6 września odbyły się dwa referenda, to zarządzone przez prezydenta Komorowskiego oraz postulowane przez opozycję ws. 6-latków i wieku emerytalnego, premier Kopacz próbowała zarzucić opozycji hipokryzję.

Żyjemy w dwóch równoległych wszechświatach. Chciałabym wiedzieć, jaka jest odpowiedź Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego jaka jest odpowiedź, czy partie powinny być finansowane z budżetu państwa. Chcemy, by partie nie były finansowane z budżetu państwa. Co do referendum, to gdy Senat zajmował się wnioskiem o referendum Bronisława Komorowskiego nasza opozycja nie brała w tym udziału. Dziś tworzy wrażenie, że ma swoje referendum. I jej referendum jest ważne, ale referendum prezydenta nie było ważne. Tworzy się wrażenie, że jak opozycja wymyśla pytania to referendum to ma sens, ale jak prezydent proponuje referendum to nie ma sensu — mówiła Kopacz. Jednak sama zdaje się nie pamięta, że PO zwalczała aktywnie referendum organizowane przez PiS w sprawie Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy też wszelkie referenda obywatelskie. I kto tu zatem jest hipokrytą?

Ewa Kopacz brnęła w zaskakujące oświadczenia.

Oczywiście nie odbieram nikomu prawa, wiemy jak powstają pytania, ale w tej konkretnej sprawie muszą wypowiedzieć się konstytucjonaliści. W mojej ocenie nie jest możliwe dołożenie pytań do tego referendum prezydenta Komorowskiego. Oczywiście jednak może się odbyć nowe referendum, w tym samym dniu

— tłumaczyła Kopacz.

Pytana, czy Polacy powinni się wypowiedzieć w sprawach 6-latków czy wieku emerytalnego Kopacz przekonuje:

Politycy i obywatele dali wyraz temu, czy chcą czy nie chcą wydłużenia wieku emerytalnego. Myśmy nie wydłużali wieku emerytalnego, ale zmieniliśmy wiek emerytalny dlatego, że jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi. To nie jest sztuką obiecywać dziś bez pokrycia. Jeśli dziś obiecamy, że wszyscy będą pracować krócej, to pytam kto zapłaci.** Ci, którzy obiecują nie potrafią odpowiedzieć, skąd brać na to pieniądze. Czy to jest wiarygodna postawa, czy to nie jedynie marketing polityczny? Odpowiedzialność powinna towarzyszyć również kampanii wyborczej

— pouczała Kopacz.

Dopytywana przez dziennikarza, dlaczego Polacy mogą mówić co sądzą o JOW-ach, a nie mogą o wieku emerytalnym premier mówiła:

Polacy mogą się wypowiedzieć zawsze, gdy zapewniona jest procedura wniosku referendalnego. Czy Pan widział ten wniosek? Ja go nie widziałam, chcę widzieć odpowiednie pytania. Nie można sobie wstać i powiedzieć, że chce referendum. To nie jest chciejstwo, ale porządek prawny

— wskazywała Kopacz, prezentując ogromne pokłady hipokryzji. PO już zapomniała, ile milionów podpisów referendalnych wyrzuciła do kosza?

Równie znacząca była odpowiedź na pytanie dziennikarza TV Trwam, który pytał, czy PO nie koniunkturalnie podchodzi do referendum.

Pozwolę się nie zgodzić z pana opinią. Nigdy nie trzeba byłoby zadawać pytań o finansowanie partii politycznych, gdyby nie opozycja, która jest chętna dziś do składania wniosków, nie głosowała przeciwko wnioskowi PO, by znieść finansowanie partii politycznych. Udało nam się tylko w części, obecnie w 50 proc. to finansowanie jest udzielane. Nie trzeba byłoby pytać o referendum, gdyby opozycja zachowywała się w tej sprawie jednoznacznie. I stanęła po stronie obywateli, a nie skarbników partyjnych. A dziś Pan mnie pyta, czy to referendum to nie kukułcze jajo? To referendum przyjęliśmy z radością i będziemy promować je, szczególnie pytanie o JOW-y. Przypomnę, że to PO wprowadziła jednomandatowe okręgi wyborcze przy wyborach samorządowych. To nie wymysł i kaprys, który dotknął PO. Za nami stoją fakty

— mówiła irytując się Ewa Kopacz. Jak widać dla niej najważniejsze dziś to walka o likwidację finansowania partii z budżetu. Nie ma to jak uwiązanie partii w niejasne kontakty z wielkim biznesem…

Ewa Kopacz zakończyła kolejną porcją pouczeń.

Każdemu można obiecywać złote góry, obiecać, że w ogóle nie może pracować i dostanie emeryturę, ale to jest nieuczciwe. Pan wie, że żadna władza nie robi rzeczy, które są niesympatyczne dla obywateli, jeśli nie musi tego robić. Jeśli chcemy być odpowiedzialni, by za kilka lat powiedzieć emerytom, że można im podnieść świadczenia, to musimy tak działać. A nie robić referendum, żeby pokazać, że chcemy być dobrzy, ale nie będziemy. Bo nie będą mieć do tego żadnych instrumentów. Będą szkodzić tym, którzy i tak zbyt niskie emerytury dostają

— mówiła do dziennikarza TV Trwam.

Jak widać w PO niewiele się zmienia. Arogancja jak królowała, tak króluje.

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.