Rostowski niby się wycofuje, ale jeszcze kąsa. „Mam parę rzeczy do powiedzenia w polskiej polityce. Obietnice PiS-u są albo nieprawdziwe, albo niebezpieczne”

PAP/Adam Warżawa
PAP/Adam Warżawa

Jan Vincent Rostowski był gościem RMF i, co oczywiste, pytano go o aferę taśmową oraz jej konsekwencje, m. in. dymisje. Uznał je za bezwzględnie uzasadnione.

(…) była konieczna bardzo jasna zmiana twarzy w Platformie Obywatelskiej na tym poziomie rządowym, na tym najwyższym poziomie. Osoby, które były nagrane, były w sytuacji, w której cokolwiek by nie powiedziały w kampanii wyborczej, można było kwestionować ich wypowiedzi, skupiając się na tych nagraniach. Cały wysiłek polityczny Platformy w kierunku przedstawiania swojego programu, swoich osiągnięć przez te ostatnie lata - uważam: wielkich osiągnięć - zawsze zderzałby się z różnymi anegdotami z tych nagrań. To trzeba było przeciąć

— podkreślił były minister finansów i szef doradców premier Kopacz. Rostowski podkreślił, że co prawda „ośmiorniczki były zbyt drogie”, ale on chciałby odczarować „ogólne wrażenie, że ministrowie nagminnie chodzą do restauracji na kolacje na koszt państwa”.

(…) To jest po prostu zupełnie nieprawdą. Sam sprawdziłem, ile było takich okazji w ostatnich latach w moim przypadku. Mogę powiedzieć, że w 2013 roku, czyli ostatnim roku mojego urzędowania, to zaprosiłem poza ministerstwo delegację zagraniczną jeden raz, znaczy: był jeden przypadek, kiedy zapłaciłem za kolację poza ministerstwem

— przyznał Rostowski. Nie chciał jednak mówić o szczegółach biesiady z Radosławem Sikorskim, której kulisy poznaliśmy dzięki nagraniom z afery taśmowej.

To jest naprawdę pytanie do marszałka Sikorskiego. Ja byłem gościem. Nie będę komentował zachowania mojego gospodarza. (…) jeżeli mieli odchodzić ministrowie - nie będę mówił o marszałku Sikorskim - to też uważam, że słusznie odszedłem ja, jako główny doradca, ale o marszałku Sikorskim nie chce się wypowiadać

— powiedział. Mówił także o swojej politycznej przyszłości, a dokładniej o nadziei, że jakaś ona będzie.

(…) uważam, że mam parę rzeczy do powiedzenia w polskiej polityce, więc jeżeli PO będzie chciała, to myślę, że będę pożyteczny także w przyszłej kadencji. (…) Na pewno nie w Bydgoszczy po moich doświadczeniach w Kujawsko-Pomorskiem, mimo że bardzo polubiłem region, ale widać, że to niekoniecznie było ze wzajemnością

— przyznał. To by się nawet zgadzało ze słowami Sikorskiego, który zdradził, że to właśnie on ma być „jedynką” w Bydgoszczy.

Na koniec rozmowy Rostowski przeniósł ciężar w zupełnie innym, choć nie niespodziewanym kierunku.

Ja osobiście uważam, że powinniśmy głównie się skupiać nad niesamowicie niebezpiecznymi obietnicami opozycji, szczególnie PiS-u. Obietnice PiS-u są albo nieprawdziwe, albo niebezpieczne. Te, które są prawdziwe są bardzo niebezpieczne, a te, które są bezpieczne są nieprawdziwe

— przestrzegł.

źródło: rmf24.pl/WUj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych