Żadne środowisko posługujące się wyłącznie programem negatywnym, a kierujące swoje przesłanie do mocno heterogenicznej grupy wyborców, których dzieli wszystko inne, nie ma szans na trwałość. Jeżeli Kukiz chce zagrzać miejsce w polityce, musi się z tym zmierzyć
— pisze Łukasz Warzecha na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Publicysta krytycznie ocenia wypowiedzi przedstawicieli ruchu – Roberta Raczyńskiego oraz Patryka Hałaczkiewicza, którzy wprawdzie podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami stawiali słuszna diagnozę problemów, ale sprowadzała się ona:
do ogólnikowych narzekań na administrację, procedury, arogancję władzy. Na poziomie możliwych rozwiązań natomiast nie było właściwie o czym rozmawiać. Lecz — co ciekawe — na kolejne próby wskazywania przez publicystów, że to poważny problem w przypadku środowiska, które w sondażach zajmuje drugie, a nawet pierwsze miejsce, sala [obecni na zorganizowanej przez „Teologię Polityczną” debacie zwolennicy Kukiza] reagowała protestami, w końcu otwartą wrogością wobec indagujących. Nastawienie części zebranej publiczności było takie, że komentatorzy czepiają się detali, podczas gdy chodzi po prostu o to, żeby wejść do systemu i rozwalić go od środka. Co powstanie w jego miejsce, to już mniej ważne.
Autor artykułu pisze, że dużym wyzwaniem dla Kukiza jest:
forma działalności, jaką wybierze. Jeśli wierzyć deklaracjom samego lidera, nie zamierza on tworzyć formalnych ram dla swojego środowiska. W dodatku rozdziela kwestię komitetów referendalnych od list wyborczych do Sejmu. W tym jednak Warzecha widzi zagrożenie: Brak sformalizowanej struktury tworzy kolejne zagrożenia w razie, gdyby Kukiz wprowadził swoich ludzi do parlamentu. Jeżeli do tego czasu nie zarejestruje partii, nie dostanie partyjnych subwencji, wskutek czego od razu będzie na przegranej finansowo pozycji wobec pozostałych. Zarazem jednak trudno byłoby mu uzasadnić przyjęcie publicznych pieniędzy, skoro wielokrotnie deklarował, że jest przeciwnikiem wspierania partii z budżetu w obecnej formie, a w referendum będzie się opowiadał za sprzeciwem wobec tego rozwiązania. Pod znakiem zapytania staje też kwestia partyjnej dyscypliny i w ogóle celu całego środowiska.
Warzecha podkreśla, że Kukiz stał się:
niewolnikiem i nastawienia swoich wyborców do systemu (które sam wzmacnia), i swoich wcześniejszych deklaracji. Gdyby kilka tygodni temu wyraźnie powiedział, że aby zmieniać system, trzeba przyjąć formułę partyjną (co jest prawdą), mógłby to posunięcie zaryzykować. Dziś trudno to sobie wyobrazić. Publicysta tygodnika „wSieci” zwraca uwagę, że prawdziwy polityczny sprawdzian dopiero przes muzykiem.
Kukizowi na razie udaje się budować na sprzeciwie, ale to wciąż tylko jednorazowy wynik wyborczy i sondaże. Robienie prawdziwej polityki to coś innego. Aby się nią jednak zająć, Kukiz musiałby w jakimś stopniu przestać być Kukizem. I w tym paradoksie mieści się problem, z którym będzie się musiał zmierzyć w najbliższych miesiącach
— pisze Łukasz Warzecha.
Więcej o tym dlaczego Kukiz może przestać być Kukizem w najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 22 czerwca br., także w formie e-wydania TUTAJ.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/257151-lukasz-warzecha-w-tygodniku-wsieci-czy-kukiz-przestanie-byc-kukizem