Po drugie – okazałeś się nieprawdopodobnym bufonem i bigotem. Kiedyś te cechy, już się ujawniające, może nawet dodawały Ci uroku. Po Twoim przejściu do Platformy rozkwitły w stopniu niebywałym. Wiara w siebie i pewność siebie są u polityka cechami pożądanymi, ale kiedy zmieniają się bufonadę, są kamieniem ciągnącym na dno.
Po trzecie – okazałeś się trudnym do zniesienia neofitą. Były różne przykłady podobnych postaw u ludzi zmieniających front. Bogdan Borusewicz czy Paweł Zalewski mieli swoje słabsze momenty, ale pewnych granic chyba nie przekroczyli. Ciebie można umieścić jedynie obok Michała Kamińskiego, z tym że Twój początkowy neoficki zapał, może jeszcze jakoś zrozumiały w pierwszym czy drugim roku w PO, nie wygasł do końca. I to już zrozumieć trudno.
Po czwarte – okazałeś się niezdolny do grania z innymi. Nie zbudowałeś swojej frakcji w PO, nie umiałeś rozmawiać z ludźmi, okazywałeś im wyższość i pogardę. Tak może się zachowywać udzielny książę, ale polityk w demokratycznym kraju w końcu zostanie za to ukarany. Także przez swoich partyjnych towarzyszy.
Po piąte – okazałeś się żenująco małostkowy, czego ostatnim przykładem było pospieszne wygaszenie mandatu Andrzeja Dudy. Tak, przepisy dawały Ci do tego prawo, ale tego od Ciebie nie wymagały. Mogłeś z tym poczekać do zaprzysiężenia, szczególnie że doskonale wiedziałeś, jakie organizacyjne problemy oznacza to dla prezydenta. Jak to szło: marszałek może być niski, ale nie może być mały?
Żeby było jasne – nie odnoszę się do realizowanej przez Ciebie polityki zagranicznej. To temat na całkiem osobny tekst (niejeden zresztą jej poświęciłem), a mam o niej zdanie bardzo krytyczne. Przyjmuję jednak, że partia dzierżąca władzę może realizować politykę jej zdaniem najlepszą – tak działa demokracja. Moim prawem jako publicysty jest tę politykę krytykować (czego zresztą też nie rozumiałeś i nie akceptowałeś). Twój problem polegał na tym, że Twoje osobiste cechy, w większości te złe, przyćmiły całkowicie merytoryczny wymiar tej polityki. Ludzie zapamiętają nie Twoje dokonania (których zresztą właściwie brak, bo Partnerstwo Wschodnie umarło ostatecznie w Rydze w tym roku), ale ośmiorniczki oraz zdolność do pokonywania starym golfem dziesiątków tysięcy kilometrów po własnym okręgu wyborczym. No, może jeszcze będą pamiętać Twoje słowa: „Albo to podpiszecie, albo wszyscy zginiecie” (wtedy akurat Cię broniłem).
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po drugie – okazałeś się nieprawdopodobnym bufonem i bigotem. Kiedyś te cechy, już się ujawniające, może nawet dodawały Ci uroku. Po Twoim przejściu do Platformy rozkwitły w stopniu niebywałym. Wiara w siebie i pewność siebie są u polityka cechami pożądanymi, ale kiedy zmieniają się bufonadę, są kamieniem ciągnącym na dno.
Po trzecie – okazałeś się trudnym do zniesienia neofitą. Były różne przykłady podobnych postaw u ludzi zmieniających front. Bogdan Borusewicz czy Paweł Zalewski mieli swoje słabsze momenty, ale pewnych granic chyba nie przekroczyli. Ciebie można umieścić jedynie obok Michała Kamińskiego, z tym że Twój początkowy neoficki zapał, może jeszcze jakoś zrozumiały w pierwszym czy drugim roku w PO, nie wygasł do końca. I to już zrozumieć trudno.
Po czwarte – okazałeś się niezdolny do grania z innymi. Nie zbudowałeś swojej frakcji w PO, nie umiałeś rozmawiać z ludźmi, okazywałeś im wyższość i pogardę. Tak może się zachowywać udzielny książę, ale polityk w demokratycznym kraju w końcu zostanie za to ukarany. Także przez swoich partyjnych towarzyszy.
Po piąte – okazałeś się żenująco małostkowy, czego ostatnim przykładem było pospieszne wygaszenie mandatu Andrzeja Dudy. Tak, przepisy dawały Ci do tego prawo, ale tego od Ciebie nie wymagały. Mogłeś z tym poczekać do zaprzysiężenia, szczególnie że doskonale wiedziałeś, jakie organizacyjne problemy oznacza to dla prezydenta. Jak to szło: marszałek może być niski, ale nie może być mały?
Żeby było jasne – nie odnoszę się do realizowanej przez Ciebie polityki zagranicznej. To temat na całkiem osobny tekst (niejeden zresztą jej poświęciłem), a mam o niej zdanie bardzo krytyczne. Przyjmuję jednak, że partia dzierżąca władzę może realizować politykę jej zdaniem najlepszą – tak działa demokracja. Moim prawem jako publicysty jest tę politykę krytykować (czego zresztą też nie rozumiałeś i nie akceptowałeś). Twój problem polegał na tym, że Twoje osobiste cechy, w większości te złe, przyćmiły całkowicie merytoryczny wymiar tej polityki. Ludzie zapamiętają nie Twoje dokonania (których zresztą właściwie brak, bo Partnerstwo Wschodnie umarło ostatecznie w Rydze w tym roku), ale ośmiorniczki oraz zdolność do pokonywania starym golfem dziesiątków tysięcy kilometrów po własnym okręgu wyborczym. No, może jeszcze będą pamiętać Twoje słowa: „Albo to podpiszecie, albo wszyscy zginiecie” (wtedy akurat Cię broniłem).
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/257005-list-do-radka-sikorskiego-swoje-talenty-zmarnowales-na-wlasna-prosbe-zycze-ci-opamietania-i-dystansu-zanim-stoczysz-sie-do-konca?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.