Kluska: współcześni urzędnicy prześcignęli standardy PRL-owskiego nadzoru nad obywatelem. Mamy ogromne koszty inwigilacji. NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: Minister finansów wskazuje, że podniesienie kwoty wolnej od podatku to jakiś fetysz, a nie ważna potrzeba. Sprawa jednak budzi emocje, po tym, jak prezydent Andrzej Duda w kampanii zapowiedział taką zmianę. Widzi Pan taką potrzebę?

Roman Kluska: Podniesienie kwoty wolnej od podatku jest potrzebne. Ją należy podnieść w sposób istotny. Obecnie mamy społeczną niesprawiedliwość. Ci, którzy ledwo zdobyli pracę, zarobili pierwsze grosze, bardzo szybko wchodzą w opodatkowanie. Fiskalizm państwa jest tak ogromny, że zabija sprawność naszej gospodarki.

Może jednak Polski nie stać na podwyższenie kwoty? Może jesteśmy zbyt biednym krajem?

Państwo jest bardzo bogate, skoro stać go na setki tysięcy urzędników, nowe biurowce ZUS-u i wielu innych instytucji państwowych, luksusowe limuzyny stojące pod tymi budynkami, czy też tysiące regulacji, które gospodarce są niepotrzebne. Nasze państwo jest bardzo bogate…

Sugeruje Pan, że marnotrawi się w Polsce pieniądze? Dlaczego tak miałoby być?

W Polsce wciąż obowiązują wzorce przejęte z czasów PRL-u. Obecni naśladowcy jednak poszli znacznie dalej. Byłem ostatnio na spotkaniu z polskimi przedsiębiorcami, którzy są zgodni: współcześni urzędnicy prześcignęli standardy PRL-owskiego nadzoru nad obywatelem. Gdyby z grobów wstali PRL-owscy urzędnicy, mogliby się bardzo wiele nauczyć od obecnych kolegów po fachu. I to niestety w najgorszym wydaniu.

Sądzi Pan, że obecny rząd może coś w tej sprawie zmienić? Może usprawnić gospodarkę?

Nieważne czy chodzi o ten czy inny rząd. Od początku transformacji, z każdym rokiem jest większa inwigilacja obywateli, jest większy nadzór nad obywatelem. Władza coraz mocniej, jak mówił Jan Paweł II, stawia się w miejsce Boga. Władza chce uregulować wszystko, chce rządzić każdym krokiem i każdą decyzją obywatela.

Skoro to stały trend to może taka była potrzeba

Jaka potrzeba? Jan Paweł II w książce „Pamięć i Tożsamość” nazywa to precyzyjnie, wskazując, że pod piękną nazwą demokracja tworzy się kolejny system totalitarny. Warto przeczytać tę książkę. Jan Paweł II wskazał, że jeśli będziemy tworzyli prawo bez opamiętania, jeśli władza będzie wchodziła w miejsce Boga, niedługo będziemy mieli kolejny system totalitarny, ale opatrzony nazwą demokracja. Jan Paweł II to wielki człowiek, który to wszystko przewidział.

Czego zatem Polska potrzebuje? Deregulacji totalnej?

Potrzebujemy totalnej deregulacji zarówno w życiu gospodarczym jak i w życiu obywateli.

To nie spowoduje wstrząsu? Państwo to „przeżyje”?

Polsce nie jest potrzebny wstrząs, zmiany trzeba wprowadzać racjonalnie. Jednak one są konieczne. Nie stać nas na budowę dróg, bezpieczeństwo, ochronę zdrowia. Kiedy mieliśmy mieć autostrady? Przecież one miały być gotowe na euro 2012, a w jakim są obecnie stanie? Jeśli jesteśmy tak opóźnieni w zakresie infrastruktury, to nie stać nas na takie ogromne koszty inwigilacji społeczeństwa. Szczególnie, że oznacza to również zabijanie konkurencyjności naszej gospodarki.

Jaki to ma związek ze sobą?

To są dwa końce tego samego zjawiska. Mamy w Polsce ogromne koszty inwigilacji, zaś gospodarka jest bardzo silnie skrępowana. To musi się zmienić, nie ma alternatywy. No chyba, że chcemy być coraz biedniejsi i coraz bardziej niezadowoleni z każdej kolejnej władzy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych