Lewicy wywodzącej się bezpośrednio z PZPR, jak i tej spod znaku Palikota najprawdopodobniej nie zobaczymy już w przyszłym parlamencie

sld.org.pl
sld.org.pl

Lewicy, tej wywodzącej się bezpośrednio z PZPR, jak i tej spod znaku Palikota najprawdopodobniej nie zobaczymy już w przyszłym parlamencie. Nie oznacza to jednak, że lewicowy elektorat nie będzie miał swojej reprezentacji. W tej roli, jeżeli się utrzyma na scenie politycznej, zobaczymy Platformę Obywatelską.

SLD szczyt swoich możliwości osiągnęło w 2001 roku, kiedy dowodzona przez Leszka Millera formacja zdobyła 41,04% poparcia. Jednocześnie był to początek trwałego trendu spadkowego. Od tamtej pory, z każdymi kolejnymi wyborami było gorzej – jeszcze w 2007 roku próbę konsolidacji lewicy podjął m.in. Aleksander Kwaśniewski, ale Lewica i Demokraci – koalicyjny komitet wyborczy uzyskał nieco ponad 13% poparcia i dwa mandaty mniej niż w 2005 roku. Z kolei w 2011 roku Sojusz zdobył zaledwie 8,24% i zaledwie 27 mandatów, najmniej od początku istnienia partii.

Skompromitowany licznymi aferami, w tym aferą Rywina i dziesiątkami pomniejszych, Sojusz przez kolejne lata tracił (głównie ze względów biologicznych) swój wierny elektorat, który tęsknił i dobrze wspominał PRL. Jednocześnie zaniechano prób zdobycia nowych wyborców. SLD przespało najlepszy czas na reorganizację, czyli po 2007 roku. Zniechęceni brakiem sukcesów działacze, po czterech latach rządów Olejniczaka i Napieralskiego wynieśli do godności przewodniczącego SLD Leszka Millera, jednak to tylko pogłębiło partyjną smutę. Na nic zdały się (zbyt późne) próby odświeżenia wizerunku poprzez wystawianie w mediach Jońskiego, Kality czy Gawkowskiego, skoro i tak wciąż najwięcej do powiedzenia miała „stara gwardia” z Millerem na czele. To spowodowało, że skostniała i nie przystająca do obecnej rzeczywistości partia musiała skończyć na 3-4% poparcia.

W ostatnich latach doszły do tego inne zagrożenia: skręcająca w lewo Platforma i efemeryczny ruch pod przywództwem Palikota. Dramatycznie słabe sondaże dla SLD (jak chcieliby niektórzy działacze tej partii) wcale nie były spowodowane startem Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich. Jej wynik, to w znacznej mierze efekt wewnętrznych walk w Sojuszu i pogłębiającej się w ostatnich latach słabości partii. O antyklerykalnej, będącej w istocie przybudówką Platformy, partii jaką jest Twój Ruch w zasadzie nie ma co pisać, gdyż po wypełnieniu postawionych przed Palikotem zadań przestała istnieć. Jej członkowie rozpierzchli się po SLD i PSL degradując niegdyś trzeci klub parlamentarny w Sejmie do nic nie znaczącego koła poselskiego. Palikotowi nie pomoże też mianowanie Barbary Nowackiej współprzewodniczącą TR. Ten dziwny duumwirat, nawet gdyby starał się z całych sił, nie odzyska już zaufania i poparcia Polaków. Fakt, że dotychczasowe partie lewicowe schodzą ze sceny politycznej, próbują wykorzystać inni, budując nowe ugrupowania. Po lewej stronie sceny politycznej o lewicowy elektorat chce walczyć między innymi niedawno powstała partia „Razem”, która obiecuje politykę młodą, energiczną, bez „politycznych złogów”. Jednak jak na razie nie odnotowuje znaczącego zainteresowania, a jej momentami utopijny program z pewnością nie przysporzy licznego grona zwolenników. Szczęścia próbują też Grzegorz Napieralski (d. SLD) i Andrzej Rozenek (d. Palikot). Zapowiedzieli oni budowę ugrupowania na wzór skandynawskich partii socjaldemokratycznych. Również w tym przypadku wszystko skończy się na budowie kolejnej mieszczącej się w windzie kanapy, która zapewne z czasem wyląduje w Platformie. Jako że na lewicy jest więcej wodzów niż Indian, to także zapowiadana przez wielu wielka lewicowa koalicja pozostanie jedynie pobożnym życzeniem.

Jednak fakt, że w parlamencie nie będzie partii oficjalnie deklarującej się jako lewicowa, nie oznacza, że elektorat wyznający takie wartości nie będzie miał swojej reprezentacji. Znaczną bowiem jego część przejęła Platforma Obywatelska, która przez ostatnie osiem lat przeobraziła się w partię o profilu lewicowo-liberalnym. Donald Tusk w odpowiednim momencie wyczuł chyba o co toczy się gra, dlatego PO zaczęła zgłaszać m.in. projekty ustaw o związkach partnerskich i refundacji in vitro, a piórem Bronisława Komorowskiego podpisała się pod tzw. konwencją antyprzemocową.

Platforma umiejętnie przejęła też część polityków niegdyś związanych z SLD od Bartosza Arłukowicza, przez Dariusza Rosatiego na Danucie Hübner skończywszy, jednocześnie marginalizując tzw. frakcję konserwatywną. Nurt lewicowy w PO zostanie zapewne pogłębiony w czasie kampanii i po wyborach, gdyż jedną z szans na przeżycie Platformy będzie próba ustawiania się w ostrej kontrze do konserwatywnego PiS.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.