Janusz Korwin-Mikke usłyszał w czwartek zarzut ws. spoliczkowania Michała Boniego; nie przyznał się do winy - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak.
19 maja na wniosek prokuratury europarlament wyraził zgodę na pociągnięcie Korwin-Mikkego do odpowiedzialności karnej, uchylając mu immunitet. Korwin-Mikke mówił wtedy, że sam głosował za uchyleniem immunitetu, ponieważ
chce z zainteresowaniem śledzić, jak prokuratura będzie zajmowała się tą sprawą.
On sam uznaje ją za honorową. Pytany, czy nie żałuje swojego czynu, odparł:
Ależ skąd! Po raz drugi bym mu dołożył.
Wcześniej - w czwartek - prok. Nowak informował, że po uchyleniu immunitetu Korwin-Mikke został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Zostanie mu ogłoszony zarzut w związku z incydentem z udziałem Michała Boniego
— mówił.
Prokurator po południu ogłosił ten zarzut, europoseł nie przyznał się i złożył bardzo krótkie wyjaśnienie, że nie uważa swego czynu za przestępstwo
— powiedział prok. Nowak.
Chodzi o zdarzenie z 11 lipca 2014 r., do którego doszło podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Zawiadomienie w tej sprawie złożyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prokuratura uznała, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i w grudniu ubiegłego roku wystąpiła o uchylenie immunitetu Korwin-Mikkemu.
Według art. 222 par. 1 Kodeksu karnego,
kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
Korwin-Mikke mówił po incydencie, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał.
Kiedy w czasie debaty w sprawie ustawy lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację
— mówił Korwin-Mikke.
31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął.
Po incydencie na spotkaniu Boni napisał na Twitterze:
Powiedziałem „dzień dobry” posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!.
Zaznaczył też, że za różne rzeczy już przepraszał.
Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!
— podkreślił.
Wcześniej prokurator Nowak w rozmowie z mediami podkreślał, że z materiału dowodowego wynika, iż do inkryminowanego czynu doszło podczas oficjalnego spotkania polskich posłów do PE, a cel spotkania pozostawał w bezpośrednim związku ze sprawowaniem mandatu.
Do naruszenia nietykalności doszło więc podczas pełnienia obowiązków służbowych przez pokrzywdzonego
— dodał.
bzm/PAP
Czytaj także: Korwin-Mikke zaatakował „z liścia” Boniego. To spełnienie „obietnicy sprzed lat”. Sprawa trafi do prokuratury
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/256522-nie-zaluje-i-nie-przyznaje-sie-do-winy-korwin-mikke-w-prokuraturze-za-spoliczkowanie-boniego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.