Jaki rząd, taki minister – po prostu „Pikuś”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ M. Obara
fot. PAP/ M. Obara

Trudno o lepsze potwierdzenie istnienia syndromu klasycznej paniki w stanie kryzysu w Platformie Obywatelskiej i u jej obecnej szefowej niż mianowanie Andrzeja Czerwińskiego na nowego ministra skarbu. Jego ksywa „Pikuś” jest zarazem świadectwem i zwierciadlanym odbiciem niezmiennej degrengolady tego rządu. Pikuś znaczy bowiem też lichy, marny, niemający dużej wartości, mało znaczący, niepoważny, bez większego znaczenia, niegodny uwagi, niepoważny, nieistotny, bagatelny, bzdurny, głupi, duperelny. Powtórzę - taka premier, taki minister, taki rząd.

O oszukańczym manewrze oczyszczenia przez Kopacz obecnego rządu PO z postaci rzucających cień na partię, kreującą się po tych zmianach na pełną uczciwości, świadczy genealogia polityczno-biznesowa nowego ministra.

W listopadzie 2009 r. na stronach TVP Info opisałem tzw. aferę przetargową z udziałem znanych bohaterów afery hazardowej - byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i eksszefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego. Ich zleceniodawcą był znowu,  jak wcześniej, król hazardu z Wrocławia Ryszard Sobiesiak. Biznesman popędzał polityków Platformy do aktywności i skutecznego załatwienia zlecenia. Rzecz dotyczyła przetargu na dzierżawę wyciągu narciarskiego na Polanie Sosny w Nidzicy i zlokalizowanej wokół niego infrastruktury – restauracji, barów, kiosków, stoisk itp. Wyciąg zamierzała wydzierżawić spółka skarbu państwa - Zespół Elektrowni w Niedzicy. Sobiesiak tym razem działał w interesie Andrzeja Stocha, innego biznesmena, „władcy Podhala”, znacznie od niego bogatszego.

Chodziło o ustawienie tego przetargu tak, aby Stoch miał stu procentową gwarancję jego wygrania. Taki wynik przetargu mógł zapewnić pełnomocnik zarządu  ds. dzierżawy i wynajmu Lech Janczy, prominentny działacz podhalańskiej PO i b. wójt Czorsztyna, kolega Stocha w interesach. Zbieg okoliczności sprawił, że w momencie ogłoszenia przetargu Janczy był w okresie wypowiedzenia i przetarg prowadziłby jego nieznany jeszcze następca. Podporządkowani Sobiesiakowi politycy PO Drzewiecki i Chlebowski mieli doprowadzić do utrzymania w pracy w Elektrowni Lecha Janczy. Cała ta historia była udokumentowana dzięki nagraniom rozmów telefonicznych, dokonanych przez CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego.

W nagranych rozmowach, Sobiesiak wymieniał dwukrotnie posła Andrzeja Czerwińskiego, określanego ironiczną ksywą „Pikuś” bądź „Pikuś z Sącza”, który w tej sprawie miał się spotkać ówczesnym ministrem skarbu Aleksandrem Gradem.

Może uzasadnieniem za wyborem Czerwińskiego było rozumowanie premier wcale nie takie głupie: - Rozmawiał w sprawach biznesowych z ministrem skarbu? Rozmawiał. To wie, o co chodzi na tym stanowisku. Bingo. Ciekawe tylko, że nie przeszkadza Kopacz to, że był członkiem Unii Wolności.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych