Gen. Polko: Dla USA to, co dzieje się na Wschodzie, nie jest najważniejsze. Dlatego musimy walczyć o swoje. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Wiele razy w ostatnim czasie zadawano w Polsce pytanie, czy polityka USA i NATO wobec wschodniej flanki Sojuszu się zmienia. Czy ostatnie informacje o dialogu dotyczącym rozmieszczenia w Polsce ciężkiego sprzętu dla wojsk USA to w końcu długo oczekiwany przełom?

Gen. Roman Polko: Na pewno ostatnie doniesienia na ten temat mogą budzić optymizm, jednak o przełomie będziemy mogli mówić dopiero, gdy taka bazo logistyczna powstanie. Chodzi o bazę, która umożliwi, i odstraszanie potencjalnych agresorów, i da możliwość ciągłego wspólnego ćwiczenia. To jest kluczowe dla realizacji kolektywnej obrony. Jeśli nie ćwiczy się wspólnie, traci się zdolności, by wspólnie działać na wypadek sytuacji kryzysowych. Polska jednak również sama powinna zrobić kilka kroków, by się do takiego współdziałania przygotować. Powinniśmy zlikwidować część garnizonów, zbudować rejony bazowe, gdzie powstanie infrastruktura, zabezpieczenie logistyczne. To wychodziłoby naprzeciw potrzebom bezpieczeństwa państwa oraz umożliwiłoby przyjmowanie wsparcia, które miałoby przyjść z zewnątrz.

Pytania o to, czy USA zaczną traktować poważniej bezpieczeństwo Europy Środkowej trafiają w ciekawy moment. W Ameryce zaczyna się kampania wyborcza. Czy to jest dobry czas, by Polska walczyła o swoje interesy w sprawach bezpieczeństwa?

To jest czas na stawianie przez Polskę tych spraw. Mamy w USA wielu wspaniałych Polaków, którzy pilnują polskich interesów narodowych. Mówię choćby o szefie Fundacji Kościuszkowskiej, która funkcjonuje i wskazuje na nasze interesy, czy o polskich inżynierach, którzy pracują w USA. Tego typu ludzie i instytucje powinni być wykorzystywani na rzecz polskich interesów. Sprawy dotyczące bezpieczeństwa Polski powinno się stawiać poważnie i twardo. Musimy jednak mieć w pamięci sprawę tarczy antyrakietowej, instalacji, która miała być w Polsce. Pamiętamy, że minister Waszczykowski wynegocjował to porozumienie, jednak nie wykorzystaliśmy naszej szansy, wycofaliśmy się z czegoś, co już było ustalone. Nasz specjalny status relacji z USA, które były już przygotowane, przez zaniechania pozostał na papierze.

To jest do odrobienia?

Można to odbudować, ale musimy wykorzystywać szanse, które się pojawiają w tej sprawie. Musimy mieć w USA swoich ludzi, którzy pomogą. Tak to funkcjonuje na całym świecie.

Jak Pan ocenia ostatnią politykę Baracka Obamy? Czy ona jest korzystniejsza z punktu widzenia polskich interesów narodowych?

Trzeba pamiętać, że Amerykanie kierują się przede wszystkim interesem narodowym. Oni są sojusznikiem, na którym można polegać, ale dla nich najważniejszy jest ich interes narodowy. Natomiast obecnie najważniejszym problemem i zagrożeniem z punktu widzenia USA nie jest to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Co więcej Stany mogą Rosję uważać za potencjalnego sojusznika. Bowiem, to co dla nich jest najgroźniejsze, to sprawa Państwa Islamskiego i terroryzmu. Oni muszą się zająć konfliktami w Iraku, Afganistanie, mają zaognioną sytuację w Jemenie, Afryce. Problemów mają dużo, więc tym ważniejsze jest pokazywanie, co dzieje się na wschodniej Flance NATO. Tylko wtedy możemy liczyć na wsparcie i zauważenie, że tu jest duży problem.

W Polsce doszło ostatnio do ważnej nominacji. Gen. Mirosław Różański został nowym Dowódcą Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Jak Pan ocenia tę nominację?

Znam generała Różańskiego osobiście. Mogę jedynie zapytać, dlaczego tak późno? To zdecydowanie pozytywna zmiana. Nie wiem dlaczego gen. Majewski piastował to stanowisko tak długo. On zamęczał podwładnych, miał styl prowadzenia długich, zamęczających ludzi odpraw. Zajmował się sprawami, którymi zajmować się nie powinien. On tak działał, że decydował nawet o tym, czy wydać żołnierzom pozwolenie, by korzystali z ośrodków wypoczynkowych. Osobiście podejmował decyzje dotyczące konkretnych żołnierzy. To zupełnie kuriozalna sytuacja, która pokazuje, że gen. Majewski nie powinien piastować swojego stanowiska. Gen. Różański to nowa generacja wojskowych, człowiek otwarty na innych, znający języki człowiek. On jest obeznanym wojskowym, był na wielu misjach. Mam nadzieję, że nie nastąpi w nim żadna zła przemiana.

Gen. Różański wziął udział w opracowywaniu i wdrażaniu nowej struktury dowództwa w armii. Wiele osób, w tym Pan, ją krytykowało. Czy zaangażowanie gen. Różańskiego w ten proces jest problemem?

Być może gen. Różański został wrobiony w tę reformę. Wiem, jak działają te mechanizmy. Niewykluczone, że dał się wrobić. To jednak nie zmienia faktu, że tę pseudoreformę trzeba odwrócić. Ona niszczy strukturę wojska. Być może to będzie trudne dla gen. Różańskiego, ale nie ma innej możliwości. To on dowodzi Siłami Zbrojnymi, zaś pozostali dowódcy nie mają żadnych wojsk, jedynie piastują stanowiska. To kuriozalne. System dowodzenia jest zepsuty. Trzeba go naprawić. Przy wojsku tak majstrować nie wolno. Dowódcy muszą mieć gwiazdki na pagonach, ale i kompetencje.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Ostatnia nominacja Komorowskiego? Prezydent mianuje nowego dowódcę generalnego

CZYTAJ TAKŻE: Siemoniak potwierdza: Trwają rozmowy z USA na temat obecności ciężkiego sprzętu wojskowego w Polsce


Księgarnia wSklepiku.pl poleca:„Polska na globalnej szachownicy”.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych