Niezwykła była wymiana zdań w cotygodniowym programie Moniki Olejnik. Prowadząca dziennikarka reagowała agresją na każdą uwagę polityków prawicy, którzy krytykowali ostatnie wydarzenia. Olejnik co chwilę przerywała, agresywnie docinała i dogadywała. Traktowała tak jedynie gości konserwatywnych.
Od początku audycja Moniki Olejnik była kuriozalna. Najważniejszą dla niej obecnie kwestią jest propozycja PiS-u dotycząca rządu technicznego. Od pierwszych chwil rozpoczął się festiwal ataków na PiS.
To propagandowe sztuczki, nie pamiętam, by w 2007 roku PiS, gdy stracił większość w Sejmie, proponował rząd techniczny. To nie jest rozwiązanie konstytucyjne. Przykro, że o takich bzdurach mówią prawnicy. Polska opiera się na konstytucji, a nie na widzimisię PiS-u
— mówił prof. Tomasz Nałęcz komentując propozycję PiS-u. Niestety zapomniał, że konstytucja nic nie mówi o rządzie technicznym, a tym bardziej go nie zakazuje. Już pierwszą wypowiedzią się doradca Prezydenta RP się skompromitował.
Prof. Nałęcz dodał, że również pomysł na szybsze wybory są złe.
Pomysł, by robić wybory w sierpniu, to nielogiczne i nielojalne wobec Polaków. Wiem, że wielu ludzi nie jeździ w Polsce na wakacje, ale jednak niektórzy jeżdżą, więc żeby nie odbierać im wyborów
— tłumaczył historyk.
Odnosząc się do jego słów Jacek Sasin wskazał, że „konstytucja nie zakazuje rządu technicznego”.
Był przecież rząd Belki, gdy lewica uznała, że układ polityczny wyczerpał się. (…) Nie podpowiadamy, kto ma być premierem technicznym. Proponowaliśmy rząd techniczny. Apelujemy do większości rządowej, by wyłoniła nowy rząd techniczny. Premier Kopacz odpowiada za rząd
— tłumaczył Sasin. Zaznaczył przy tym, że PiS od początku protestował, gdy powoływany był rząd.
Tu do rozmowy włączył się prof. Nałęcz i Monika Olejnik.
A kto powołał Janusza Kaczmarka do rządu
— pytał Nałęcz.
A Monika Olejnik dodawała:
A kto Lipca?
Jacek Sasin jednak ciągnął:
To premier ponosi odpowiedzialność za ten rząd. Powinni odejść ministrowie, ale i premier. (…) Cieszy mnie, że treść rozmów ujrzała światło dzienne, ale smuci mnie, że ktoś takich jak Stonoga musiał to zrobić.
Monika Olejnik rzucała pytania, przeszkadzając w wypowiedzi.
Czyli Stonoga jest bohaterem?
— pytała.
Po krótkiej przepychance między Olejnik a posłami prawicy do głosu doszedł Zbigniew Ziobro.
Odwraca Pani kota ogonem
— zauważył Ziobro.
Olejnik znów reagowała agresywnie.
Jestem przerażona, gdy mówi pan, że Stonoga jest bohaterem. Chyba coś się jednak działało, skoro Facebooku zablokował mu konto. Może Facebook jest mądrzejszy niż niektórzy politycy
— zaznaczała Olejnik.
Nie pamiętam, gdy jak byłem ministrem i publikowane były materiały tajne, żeby Pani się oburzała. Nie bądźmy jak Kali, że jak ktoś krowę ukraść to źle, a jak Kali ukraść to dobrze. Problemem nie jest pan Stonoga, ale jakość polskiej elity, to bagno, jakie wyłania się z tych taśm
— mówił Ziobro.
Ale Olejnik jedynie reagowała coraz większą agresją.
Problem jest od dawna, skoro rząd podsłuchiwał swojego wicepremiera. Jak za PiS-u. Ktoś nas nauczył tego, Polaków
— mówiła o rządzie PiS-u Olejnik. Jak widać, gdy dziennikarka nie może bronić obecnej ekipy sięga do sprawdzonej metody atakowania rządu Jarosława Kaczyńskiego.
W ten ton włączył się poseł PSL, Stanisław Żelichowski.
Mi nigdy nie przyszło do głowy, by nagrywać kolegów. Pamiętam jeszcze, gdy minister tłukł młotkiem laptopy
— zaznaczał Żelichowski.
Odnosząc się do propozycji powołania rządu technicznego, tłumaczy, że „dziwi go, że teraz, gdy koalicja przeszła przez kryzys, gdy Polska wychodzi na lepsze, opozycja atakuje”.
Jest skandalem, że takie dane wyciekają z prokuratury
— dodał Żelichowski.
Poseł Platformy Obywatelskiej, Joanna Mucha zauważyła, że „ktoś gra taśmami”. I też atakowała opozycję.
To że taśmy pojawiają się przed wyborami, by Polakom zasiać w głowach myśl o upadku rządu, to nie jest przypadek. Uważam, że Stonoga jest sterowany, Uważam, że to brudna gra, zapewne polityczna, choć nie mamy dowodów. Najbardziej zaskakujące, że w bardzo trudnej sytuacji, gdy trzeba stabilności, dobrej rozmowy dla Polski, opozycja prowadzi ataki na rząd
— mówiła Mucha.
I zaznaczała, że dobrze, że ministrowie odchodzą”.
Oni zostali zdymisjonowani, ponieważ ten wyciek wskazuje, że te osoby są nagrane. Nie możemy sobie pozwolić, by prowadzona była brudna gra polityczna. Nie wszystkie nagrania znamy, krążą informacje, kto został nagrany. Jeśli chcemy dokończyć reformy, to jest to konieczna decyzja
— tłumaczyła poseł PO.
Krzysztof Gawkowski z SLD rozpoczął uwagą, że „potępia działania Stonogi”.
Nie można udostępniać akt. To jednak udowadnia, że w rządzie powstał quasimafijny układ, który akceptuje premier Kopacz. Niestety pani premier nie podała się do dymisji, markuje je
— mówił Gawkowski.
I dodał, że obecny sprzeciw wobec rozwiązania Sejmu wynika z pazerności rządzących.
Dziś chcecie dokończyć po 10 tys. złotych brania kasy z Sejmu, i to was determinuje. PO straciła obywatelski mandat, niech wyłoni nowego premiera
— mówił Gawkowski.
Kolejna ciekawa wymiana zdań z udziałem Moniki Olejnik miała miejsce w sprawie powołania Andrzeja Seremeta. Zbigniew Ziobro wskazał odnosząc się do słów Stanisława Żelichowskiego, że nieprzyzwoitym jest, gdy partie, które głosowały za rozdzieleniem prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości teraz krytykują Seremeta, że nie kierował do Sejmu uwag dotyczących potrzebnych zmian w prawach.
To wy macie większość. To wy powinniście zmieniać prawo
— tłumaczył Ziobro. Dodał, że nie należy obecnie zrzucać winy na prokuratora Seremeta.
Monika Olejnik znów ruszyła do ataku.
To Lech Kaczyński powołał prokuratora generalnego
— zaznaczyła, tłumacząc, że to śp. Lech Kaczyński ponosi odpowiedzialność za jego misję.
Co to był za wybór? Miał wskazanych dwóch kandydatów
— zaznaczył Jacek Sasin.
To zawsze wybór
— nie dawała za wygraną Olejnik.
Lech Kaczyński miał dwóch kandydatów, z których żaden nie był kandydatem marzeń
— przypomniał Sasin.
To wy pośle Żelichowski macie większość sejmową. Proszę nie zrzucać odpowiedzialności na prokuratora Seremeta. To nie przystoi
— włączył się Zbigniew Ziobro.
Monika Olejnik rozpoczęła kolejny wątek. Tym razem dotyczący decyzji Bronisława Komorowskiego, który zapowiedział, że to on zarządzi termin wyborów parlamentarnych, a także dotyczący apelu Andrzeja Dudy, który wskazał, że czas na dobrą zmianę w Polsce oraz dodał, że wierzy, że władzę w Polsce mogą sprawować ludzie, którym zależy na dobru wspólnym.
Rolą Prezydenta RP, a teraz przez jest nim Bronisław Komorowski, jest stabilizowanie i uspokajanie sytuacji. Prezydent zaprosił szefową PO i PSL, by sprawdzić, czy jest stabilna większość. Gdyby taka większość była zagrożona, to trzeba by myśleć o nowych wyborach i skróceniu kadencji
— zaznaczył prof. Nałęcz.
Dodał, że obecny prezydent „ma czas, by zarządzić wybory”.
Sądzę, że ten wybór może być konsultowany z wszystkimi klubami
— tłumaczył.
Jacek Sasin z PiS wskazał, że nikt nie odbiera kompetencji obecnemu prezydentowi. Poseł wskazał, że odchodzący prezydent powinien jednak konsultować swoje decyzje z innymi uczestnikami gry politycznej.
Oczywiście prezydent może zarządzić wybory. Jednak on odchodzi. Powinien ważne decyzje zostawić swojemu następcy. Dobrym obyczajem byłoby konsultowanie decyzji o wyborach również z prezydentem-elektem
— wskazywał.
Tu włączyła się znów Monika Olejnik.
A to jest dobry obyczaj, że prezydent-elekt działa na korzyść swojej partii, a przeciwko rządzącym?
— pytała.
Nic dziwnego, że prezydent zabrał głos w sprawie, która musi niepokoić Polaków. To dobry obyczaj
— odpowiadał Sasin.
Nie pamiętam, by prezydent Lech Kaczyński kiedykolwiek krytykował rząd PiS-u
— mówiła Olejnik.
Jacek Sasin przypomniał, że rozmowa dotyczy „prezydenta Dudy, a nie Lecha Kaczyńskiego”.
Ale Andrzej Duda ma kontynuować misję Lecha Kaczyńskiego. Pokazuje Panu, jaki jest dobry obyczaj
— tłumaczyła Olejnik.
Tu włączył się poseł SLD. Krzysztof Gawkowski apelował, by nie demonizować prezydenta-elekta.
Demonizujecie Państwo prezydenta-elekta. Nie podoba mi się to. Słuchałem tego jako obywatel. Tam nie było nic, co można uznać za niekonstytucyjne
— mówił poseł lewicy.
To chyba pan miał zatyczki do uszu
— dogadywała Olejnik.
Prezydent-elekt zabrał głos w sprawie, która oburza nas wszystkich. Te taśmy pokazują, jak wyglądają standardy tej władzy
— tłumaczył Gawkowski.
Następnie prof. Nałęcz próbował wytłumaczyć, co niekonstytucyjnego było w apelu Andrzeja Dudy. Prezydencki doradca szybko się jednak sparzył.
Jak możesz nie wiedzieć co było niekonstytucyjne w prezydencie-elekcie? Jak prezydent może żądać dymisji rządu?
— mówił Nałęcz do Gawkowskiego.
On tego nie mówił. On nie mówił o dymisji!
— zauważył poseł SLD.
Możemy udawać, że nie wiemy, że o to mu chodziło…
— próbował ratować twarz Nałęcz. Jednak nie uratował.
Audycja Moniki Olejnik wyglądała, jakby afery taśmowej dotyczącej obecnego rządu właściwie nie było. Choć mamy kolejną poważną aferę uderzającą w rząd PO-PSL, aktywność, a czasem wręcz agresja dziennikarki, wymierzona była w konserwatywną stronę sceny politycznej. Jak widać w zacietrzewionych głowach nic się nie zmienia…
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255990-szarza-olejnik-to-kaczynski-powolal-seremeta-to-dobry-obyczaj-ze-prezydent-elekt-dziala-na-korzysc-swojej-partii-chyba-pan-mial-zatyczki-do-uszu?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.