Krzysztof Wyszkowski: „To, że Stonoga rozpowszechnia wiadomości kompromitujące PO nie czyni z niego człowieka przyzwoitego”. NASZ WYWIAD

Postkomunistyczne służby specjalne, niewątpliwe podwieszone pod rosyjskie służby, stworzyły najpierw KLD, a potem Platformę Obywatelską

— mówi portalowi wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista z czasów PRL.

wPolityce.pl: Jak ocenia pan ostatnie wydarzenia? Czy to już koniec PO?

Krzysztof Wyszkowski: Myślę, że to dopiero dogorywanie tej partii, bo ostateczny koniec nastąpi po wyborach. Ludzie przecież muszą wziąć swoje pensje, poumieszczać się po różnych synekurach i różnych spółkach Skarbu Państwa. Ta końcówka będzie upływała pod znakiem ratowania resztek wpływów i pieniędzy, zapewne również kradzieży. Trzeba przecież uczulić ABW i prokuraturę… Będą próbowali ratować, co się da, bo czeka ich długa posucha. Natomiast w sensie politycznym, to rzeczywiście – mamy do czynienia z końcem Platformy jako partii. Partia założona przez służby specjalne, skupiająca różne grupy interesu nie może utrzymać się zbyt długo, ponieważ nie stoją za nią żadne grupy społeczne. To i tak zadziwiające, że PO utrzymała się przez tyle lat. To tylko świadczy o gangrenie, jaka toczy polskie instytucje.

Do rekonstrukcji rządu doprowadziła publikacja akt przez Zbigniewa Stonogę. Jak ocenia pan jego rolę w tym procederze?

Na końcu różnych epok często pojawiają się różni aferzyści, agenci, lludzie, którzy w takim zamieszaniu chcą odegrać swoje pięć minut. Dla różnego rodzaju wariatów, maniaków, oszustów, wyłudzaczy to dobry moment. Kim jest Zbigniew Stonoga? To ABW powinno posiadać taką wiedzę i informacje, komu ten człowiek służy. Niewątpliwie nie jest to człowiek godny zaufania. To, że rozpowszechnia wiadomości kompromitujące Platformę nie czyni jeszcze z niego człowieka przyzwoitego. Warto również zwrócić uwagę, że po tamtej stronie nie będzie teraz brakowało ludzi, którzy zaoferują swoje usługi i będą gotowi ujawniać różne poufne informacje. Muszę przyznać, że ja również zdążyłem odebrać telefony od ludzi tamtego układu, którzy pytali o możliwość załapania się w nowym układzie władzy.

Chodziło o dołączenie do Prawa i Sprawiedliwości?

Tak, dokładnie. Oczekiwali, że będę mógł im w tym pomóc. Nawet do mojego Sopotu trafili, żeby przedłużyć sobie kariery, mimo iż aktywność polityczną mam już za sobą. Szczury uciekają z tonącego okrętu. Zbigniew Stonoga jest tylko elementem zjawiska, a nie jego kreatorem.

Jednak to właśnie działania Stonogi doprowadziły do rekonstrukcji rządu…

Moje doświadczenie życiowe i polityczne podpowiada mi zachowanie dystansu do sprawczej roli Stonogi. Proszę zwrócić uwagę, że pani premier wie więcej niż my i usuwa ludzi, o których obecności w aferze taśmowej przecież nie mamy żadnego pojęcia! To nie Stonoga pociąga za sznurki, bo prawdziwe siły sprawcze są głębiej i mogą mieć swoje pochodzenie poza granicami Polski. Przypominam, że już wcześniej wskazywałem na ślad moskiewski w całej sprawie. Postkomunistyczne służby specjalne, niewątpliwe podwieszone pod rosyjskie służby, stworzyły najpierw KLD, a potem Platformę Obywatelską. Niewątpliwie nie wycofały się ze swoich aktywów, nie zostawiły swojego interesu na pastwę losu, tylko dalej działają aktywnie. W momencie, gdy „sprawa się rypła”, czas przerzucić się na inne łodzie ratunkowe. Trzeba się rozglądać i zwracać uwagę, kto na te łodzie siada. Trzeba przyznać, że Jarosław Kaczyński wykazał się niesłychaną konsekwencją i znajomością pracy służb specjalnych. Prezes PiS trzymał swoją partię twardo, co wielokrotnie mu zarzucano, ale dzięki temu chronił swoją partię przed wejściem agentury. Natomiast w takim ruchu Kukiza, to już „hulaj duszo, piekła nie ma”! Tam zmieszczą się wszyscy i można spodziewać się, że agentury będą czynne.

Rozmawiał Aleksander Majewski