Pięć minut Zbigniewa Stonogi. Przecięta bransoleta i obietnica sponsorowania kampanii antysytemowców

fot. PAP/ Paweł Suprenak
fot. PAP/ Paweł Suprenak

Zbigniew Stonoga ma swoje pięć minut i robi, co może by je wykorzystać. Po wczorajszym przesłuchaniu w prokuraturze i dzisiejszym zablokowaniu jego stron na facebooku zorganizował konferencję, na której publicznie pozbył się elektronicznej obrączki umożliwiającej dozór policyjny. Miał to być, jak się wyraził - „gwóźdź do trumny” Andrzeja Seremeta.

Miejsce i godzinę konferencji zmieniano dwa razy, by ostatecznie zgromadzić dziennikarzy i fanów w ciasnej i dusznej sali hotelu Sheraton. Głównym gadżetem na konferencji stały się nożyczki. Jak się okazało użyte po to, by w świetle kamer przeciąć obrączkę elektroniczną - narzędzie dozoru policyjnego.

Stonoga zapewniał jednak, że robi to legalnie, bowiem dziś przed południem otrzymał postanowienie sądowe, które zezwalało mu na pozbycie się tej formy „zniewolenia”. Dozór dotyczył sprawy sprzed 16 - tu lat - sfałszowanej faktury na kwotę 100 zł. Tak przynajmniej twierdził bohater konferencji, pokazując sądowy dokument.

Przy okazji Stonoga zrelacjonował swoją wcześniejszą działalność społeczno polityczną. Przyznał się do związków z Samoobroną (był asystentem społecznym dwóch posłanek ). Opowiedział też, jak pomógł dokonać kontrolowanego przyjęcia łapówki, którą zaoferował mu jeden z prokuratorów za załatwienie nieuchylenia immunitetu.

Mówiąc o swoich planach politycznych złożył dość zaskakujące oświadczenie.

Jeśli wszyscy antysystemowcy się zjednoczą, to dam im cztery miliony, zrobię kampanię i sam się nie będę brał za politykę. Niech przegonią z Sejmu tych złodziei

— powiedział, wymieniając w tym kontekście Pawła Kukiza, Grzegorza Brauna, Ruch Narodowy i partię KORWIN. Jego apel o jedność zabrzmiał jednak dość retorycznie, choć jak zapewniał Stonoga - życzy on jak najlepiej Pawłowi Kukizowi, którego zna i ceni.

Znacznie bardziej konkretnie mówił o swoich planach dalszej „walki z systemem”, który uosabia w tym przypadku Andrzej Seremet.

Dam zarobić paparazzim. Niech za nim chodzą przez dwa tygodnie. Będę wiedział o nim wszystko. Co je, kiedy robi siku. Może z jakichś agencji korzysta? - zapowiedział.

Jego zdaniem prokuratura nie ma przeciw niemu żadnych twardych dowodów. Zarzucił jej, że przychodząc późnym wieczorem do jego domu i urządzając przeszukanie - działała pod publiczkę. Żeby, jak się wyraził, mieć czym się wylegitymować Ewie Kopacz.

Występek, który mi się zarzuca, jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat dwóch. Nie ma żadnych przesłanek, aby stosować w tym przypadku takie środki zapobiegawcze. Ale nieroby z Wiejskiej i minister sprawiedliwości z przypadku doszli do wniosku, że trzeba Stonogę zamknąć, aby coś państwu pokazać i rano zameldować Kopacz, że Stonoga został zatrzymany i postawiono mu zarzuty

-– stwierdził.

To co się ze mną wyrabia to jest skrajne draństwo. Mam na myśli zachowanie chamów z prokuratury. Wyrwali mnie z domu jak SS, które też przychodziło po ludzi nocami. SB przychodziło nad ranem. SS - wieczorem

-– mówił.

Powtórzył, że materiałów, które ukazały się na jego profilu facebookowym sam nie opublikował. Udostępnił jedynie to co już było w internecie na chińskich serwerach. Link do tego serwera miał mu przysłać anonimowy informator. Jak zapewniał Stonoga list przewodni do linku zdradzał jednak, że pisał go prawnik. Zarzekał się,że nie zna Marka Falenty. Nie miał też kontaktów z jego pełnomocnikami.

Zapewniał,że nie ma związków ze specsłużbami, a swoją działalność prowadzi - społecznie.

Zapowiedział też dalsze publikacje. Tym razem mają one dotyczyć „przekręcenia” dużych pieniędzy przez firmę ENDEMOL , związaną z TVN-em.

Na pytanie za kogo się uważa mówił: >Jestem dyżurnym przestępcą

Chętnie używał też wulgaryzmów - szczególnie mówiąc o prokuratorach i przedstawicielach władzy.

Apelował też, by pisząc o nim używać jego pełnych personaliów.

ansa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych