Była taka zabawa dla dzieci, pn. „Chodzi lisek…” Polegała na tym, że jej uczestnicy stali w kręgu trzymając się za ręce i recytowali: „Chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi, kogo kitą przyodzieje, ten się nawet nie spodzieje”…
Lisek chodził za ich plecami, wciskał komuś gałganek, a ten musiał go gonić. W zabawie dużego Tomasza Lisa podział ról jest odwrotny: goniącym jest sam Lis. Kogo goni? Całą niedobitą watahę „komsomolskich proPiS-owców”. Bo parszywce wylały w internecie na znakomitego, jedynego i niepowtarzalnego Bronisława Komorowskiego wiadro „plwocin.pl”, że WSI-owy prezydent, burak, zdrajca Komoruski i tym podobne inwektywy. Była to: „zmasowana operacja zniesławiania i demolowania czyjegoś wizerunku”, i gdyby nie ta wredna propaganda, prezydent byłby wygrał, „gdyba” redaktor naczelny „Newsweeka”. Musiałby wygrać, bo - w jego ocenie - Paweł Kukiz „bełkotał bez ładu i składu”, zaś Andrzej Duda sypał „kuriozalnymi obietnicami”. Na tę okoliczność obiektywny inaczej redaktor Lis wymyślił nowy termin: „hejt industry”. Jak podkreślił, akcja dyskredytowania prezydenta była świetnie przygotowana i świetnie zrealizowana.
No, wreszcie PiS doczekał się jakiegoś uznania i pochwały ze strony Tomasza Lisa na żywo i na piśmie.
Po stronie liberalnej pojawiają się już pomysły przeciwstawienia się zmasowanemu hejtowi. Czy w sieci powinny się więc pojawić setki tysięcy wpisów, postów, tweetów, że Duda to bezkręgowiec, Kaczyński – paranoik, Kukiz – szaleniec, a Korwin – pomyleniec?
— pyta „Newsweek” sam siebie i sam sobie odpowiada.
Piszę: „Newsweek”, bo przecież tygodnik to Lis, a Lis to okładkowa twarz tygodnika i upolitycznionej do bólu TVP, co oczywiście jemu jako żywo nie przeszkadza. Obrońcy rzekomo sponiewieranego prezydenta Komorowskiego nie przeszkadzały takie określenia serwowane od dziesięciu lat przez czołowych polityków PO wobec PiS, jak „bydło”, „kreatury”, „kanalie”, „ścierwa” itd. itp., które nadal płyną z ust rzekomych apologetów zgody, podobnie jak stare i nowe drwiny online. Kilka z nich przypomniałem w ubiegłym tygodniu w moim felietonie „W Sieci”.
Jaki był ulubiony przebój Marii Kaczyńskiej? Łatwopalni”. / „Jaka jest najlepsza potrawa w Rosji? Kaczka pieczona po smoleńsku”. / „Co skandował tłum na pogrzebie Kaczyńskiego? Jeszcze jeden, jeszcze jeden…!”. / „Dlaczego Piłsudski cieszy się z sąsiedztwa Kaczyńskiego ma Wawelu? Bo ma na zawsze zimnego Lecha”. / „Co oznacza skrót PiS? Polecieli i spadli”. / „Co jest naszą największą tragedią narodową? To, że Lech nie zabrał Jarka do samolotu…
To była prawdziwa hejterada. Że stowarzyszenie dziennikarzy SDP bije dziś na alarm w kwestii służalczości mediów i upadku naszego zawodu? Że spada oglądalność telewizji publicznej pod komendą Juliusza Brauna, notabene walczącego o reelekcję w równie upolitycznionych eliminacjach, w których - nomen omen - eliminuje się ludzi nie dających pewności, że będą tak oddani władzy, jak wyżej wymienieni? Tak twierdzą tylko proPiSowscy komsomolcy ze swoim „hejt industry”, kołtuneria w garniturach, pod muchą i w skórzanej kurtce, która - o zgrozo! - rwie się do władzy, by „zapuszkować” Polaków np. za in vitro - przestrzega Lis. Do czego to zmierza? Będzie troszku straszno, troszku śmieszno, ponieweaż to nie prezydent Komorowski był obciachowy - jak wieszczy naczelny „Newsweeka”:
Bossowie >>spontanicznych<< internautów muszą po prostu przejąć władzę. Dopiero wtedy okaże się, czym jest prawdziwy obciach. W życiu będzie smutno, za to w internecie zabawnie jak cholera.
Wynika z tego, że obecnie w życiu jest cholernie wesoło, tylko w internecie ponuro. Czyżby Tomasz Lis uważał swój tygodnik za satyryczny, a program „Na żywo” za śmieszny? Jeśli tak, to zgadzam się w całej rozciągłości jego „expose” - zaiste, w poważnych kategoriach tego co pisze i prezentuje na ekranie TVP traktować się nie da. „Hejt industry”… - efektowny neologizm, pasuje jak ulał jako wzmocnienie dla „przemysłu pogardy”, bo, jeśli się nie mylę, to PO zamierza zatrudnić hejterów do rozszerzenia online swej kampanii nienawiści i dyskredytacji wszystkiego, co kojarzy się z logotypem orła, rzecz jasna. z wyjątkiem tego z czekolady.
Paradoksem polityki jest to, że im bardziej obciachowa jest partia, tym bardziej >>fantastyczna<< jest jej operacja internetowa
— konkluduje szef „Newsweeka”.
Fakt! Tylko nie wiem, czy myślimy o tej samej partii i o tej samej „operacji”, dokonywanej de facto od lat, nie tylko w internecie, lecz przede wszystkim w realu. „Chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi, kogo kitą przyodzieje, ten się nawet nie spodzieje” - czy kogoś to jeszcze bawi…? Czy ktoś się jeszcze boi…?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255356-hejterada-lisa-coz-za-obciach-rwacy-sie-do-wladzy-belkotliwy-kukiz-kuriozalny-duda-i-skrzywdzony-prezydent-komorowski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.