Czy to już koniec UE? Prof. Zielonka: Unia, niegdyś motor integracji, hamuje, a nawet burzy ideę zjednoczenia. Euro największym problemem

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Idea integracji europejskiej nie jest dla mnie martwa. Problemem jest Unia Europejska w obecnym kształcie, a w szczególności jej instytucjonalna forma. Unia Europejska, niegdyś motor integracji, teraz hamuje, a nawet burzy ideę zjednoczenia

— mówi gazecie Michnika prof. Jan Zielonka, autor książki o Unii Europejskiej.

W jego ocenie jednym z problemów jest istnienie euro.

Wspólna waluta miała nas zintegrować, a jest źródłem największych konfliktów. W swojej książce wychodzę właśnie od tego zagadnienia i uważam je za największe zmartwienie systemu zjednoczonej Europy

— zaznacza.

I tłumaczy, że Unia nie wykazała się przy okazji żadnego poważnego wyzwania w ostatnim czasie.

Zacznijmy od Ukrainy. Gdzie była Unia Europejska w kwestii działań rosyjskich? Albo migracja czy też bezrobocie wśród młodzieży. Co Unia zrobiła w tych sprawach? Można nawet powiedzieć, że te problemy są jej udziałem. W przeszłości tak nie było. Przez wiele lat Unia Europejska była symbolem dobrobytu i pokoju. Dlatego takie kraje jak nasz chciały do niej wstąpić. Dzisiaj Polacy są bardzo entuzjastycznie nastawieni wobec Unii, bo dostają od niej głównie dotacje. Z kolei polityka gospodarcza polskiego rządu polega przede wszystkim na kombinowaniu, jak je wydać. Ale te pieniądze skończą się któregoś dnia i wtedy Polacy też będą musieli pomóc biedniejszym

— zauważa prof. Zielonka.

Dodaje, że „w pewnych obszarach” pieniądze „kończą się już teraz”. Ekspert wskazuje, że widać dziś „konflikt pomiędzy Południem a Północą, między dłużnikami a wierzycielami, między nowymi i starymi elitami politycznymi”.

W ocenie prof. Zielonki „pogubiliśmy się w tym, co Unia Europejska miała dla nas oznaczać”.

Pytany, kiedy „włodarze Europy” rozpoczęli popełniać kardynalne błędy, rozmówca gazety Michnika wskazuje:

Dla mnie fiasko konstytucji europejskiej było dzwonkiem alarmowym. W czasie ostatniego kryzysu walutowego podjęliśmy wiele błędnych działań. Błędy popełnialiśmy też na płaszczyźnie demokracji i polityki zagranicznej. Zaczął narastać kryzys zaufania i kryzys spójności, a Unia zeszła na dalszy plan

— tłumaczy Zielonka.

I postuluje wzmocnienie miast w polityce europejskiej.

Jaki aktor społeczno-polityczny w sensie gospodarczym jest największym motorem wzrostu gospodarczego nie tyle w Europie, ale także na świecie? Metropolie. Około 80 proc. przyrostu w Europie pochodzi z tych wielkich aglomeracji miejskich. To są zupełnie inni aktorzy niż państwa, idąc za Benjaminem Barberem. Ich nie interesuje polityka narodowa, a obronność nie jest aż tak znacząca jak bezpieczeństwo na ulicy. Gdzie ci aktorzy mają miejsce przy unijnym stole? Nigdzie! Możliwości decyzyjne mają takie upadłe państwa jak Cypr czy Grecja albo takie malutkie jak Luksemburg czy Łotwa. A gdzie jest miasto Londyn, gdzie jest Hamburg, gdzie jest Rotterdam? Jaki wpływ na politykę UE mają organizacje pozarządowe czy przedsiębiorcy?

— podkreśla.

I dodaje, że Unia obecnie istnieje, ale jest „w stadium Breżniewa”.

Był za czasów komunizmu zresztą taki kawał. Jechał Stalin, Chruszczow i Breżniew. Pociąg stanął. Stalin rozkazał: Rozstrzelać maszynistę. Rozstrzelali biednego maszynistę, ale pociąg nie ruszył. Chruszczow rozkazał: Zrehabilitować maszynistę. Zrehabilitowali jego, ale pociąg nie ruszył. Breżniew rozkazał: Zasłonić okna i ogłosić, że pociąg jedzie dalej. Dokładnie tak jest

— wskazuje i precyzuje:

Widać to szczególnie po aroganckim zachowaniu europejskich liderów po wyborach do Parlamentu Europejskiego, przy których frekwencja wyborcza była zatrważająco niska. Zachowują się bowiem tak, jak gdyby nic się nie stało. Wszyscy oni zbierają się regularnie, zapewniają o jedności i ogłaszają nowe decyzje. Problem w tym, iż z tych decyzji dużo nie wynika, a jedność i uśmiechy są tylko na zdjęciach, bo w kuluarach toczą się zawzięte kłótnie.

Zaznacza, że polityka UE stała się jałowa:

Niech mi pan pokaże chociaż jedną, poważną reformę w Unii, która jest obecnie dyskutowana. Nic, kompletnie nic. Wręcz przeciwnie. Nic dziwnego, że eurosceptycy odnoszą kolejne sukcesy.

Mówiąc o przyszłości prof. Jan Zielonka wskazuje, że „Europa się zmienia, a instytucje europejskie nie potrafią się do tych wszystkich zmian dostosować”.

Banalne zmiany nie spowodują zwiększenia sympatii do Unii. Nie rozleci się ona jednak z wielkim hukiem, nie będzie żadnych apokaliptycznych wizji. Unia Europejska, podobnie jak niegdyś Unia Zachodnioeuropejska, będzie trwać, a ludzie będą pisać o niej doktoraty. Z tą różnicą, że przeistoczy się w fikcję. Nie będzie w stanie rozwiązywać podstawowych problemów, jakim musimy stawić czoła. To jest poważne wyzwanie dla Polski, której na integracji europejskiej tak bardzo zależy

— zaznacza prof. Jan Zielonka.

Jak widać najwyższy czas rozpocząć i w Polsce debatę dotyczącą rozwoju Polski bez Unii Europejskiej. Kolejne analizy i wypowiedzi komentatorów wskazują, że ten projekt polityczny będzie wygasał…

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych