Ciekaw jestem skąd się biorą tacy ludzie jak wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk? Właśnie w Gdańsku. Właśnie na Wybrzeżu. Kolebce wolnych niezależnych związków zawodowych.
Miejscu, gdzie narodziła się „Solidarność”, która po długiej walce zmiotła komunizm, doprowadziła do odrodzenia się wolnej Polski, przyczyniła się do upadku niezniszczalnego Związku Radzieckiego. To Wybrzeże poniosło największe ofiary w naszej drodze do wolności, z dramatycznym „czarnym czwartkiem’ w grudniu 1970 roku na czele. Dążenie do wolności, w tym także do polskości, stało się niezbywalnym znakiem Gdańska.
Ale coś nam się ten Gdańsk psuje. I to od głowy chyba. Bo oto po 25 latach wolności wyhodował sobie typa, który zwalcza nauczycielkę, przywiązaną do polskości, do naszej tradycji, do systemu wartości chrześcijańskich. Chce wyeliminować z polskiej szkoły kogoś, kto chroni młodzież przed rozkładem cywilizacyjnym, jaki nieuchronnie sprowadzą lewicowe, genderowskie nowinki, nadciągające z Zachodu i bezkrytycznie afirmowane przez środowiska polityczne związane z obecną władzą. A pan wiceprezydent, nawet jeśli oficjalnie bezpartyjny, reprezentuje władzę. Pośrednio panią premier. Najchętniej wyrzuciłby od ręki dwie nauczycielki. Hstoryczkę i dyrektorkę szkoły, która nauczycielki broni. Tak jak w czasach komunizmu polscy nauczyciele ( i pracownicy administracji państwowej) musieli ukrywać swoje bliskie związki z wiarą katolicką, Kościołem i pielęgnacją jej tradycji, m.in. śluby kościelne, chrzty własnych dzieci itd.itp., tak dziś z kolei muszą ukrywać swój krytyczny stosunek do publicznego demonstrowania przez środowiska homoseksualne swoich zainteresowań biologicznych, wywołujących u wielu ludzi nie tylko niesmak, ale obrzydzenie. To nie jest wznoszenie tylko haseł. Protest staje się tym bardziej zrozumiały i poniekąd naturalny, jeśli zważyć, że za podobnie niesmaczną rzecz uważa się publiczne pokazywanie bądź imitowanie heteroseksualnych zachowań. Sfera seksualna, której nikt nie stawia przecież bariery tabu, jest jednak rzeczą na wskroś intymną, jeśli traktować ją jako przedłużenie bądź dopełnienie uczuć między dwojgiem ludzi, a nie tylko jako proces tarła między dwoma zwierzętami.
Nie wiem, jakie barwy polityczne nosi pod wierzchnim odzieniem wiceprezydent Piotr Kowalczuk, ale za jego postępowanie wobec dyrektorki szkoły wyrzuciłbym go ze stanowiska następnego dnia. Dałbym mu jeden dzień na spakowanie osobistych rzeczy. Za co? Za to, że chce na dyrektorce szkoły wymusić, aby zwolniła swoją nauczycielkę za to, że ta publicznie zaprotestowała przeciw Paradzie Równości, blokując jej przejście na kilka minut.
Nikt nie broni wiceprezydentowi Kowalczukowi, aby wraz ze swą małżonką wsiedli na platformę Parady Równości, założyli egzotyczne majtasy, ufarbowali włosy na kolory tęczy i cieszyli się wspólnie z homoseksualistami z seksualnych swobód. Niech nie zakazuje jednak nauczycielce, której to się nie podoba, protestować. Szczególnie, że znana ze swej ofiarności i pracowitości nauczycielka historii, robi to w sposób pokojowy i bezkonfliktowy.
Nie znam fizys prezydenta Kowalczuka i nie interesuje mnie ona. Ale wyobrażam go sobie jako klasycznego partyjnego, prowincjonalnego kacyka, jakich było tysiące w czasach PRL. Wtedy też na szczęście były nauczycielki, nękanych i prześladowanych przez takich jak on, które miały odwagę opowiadać dzieciom prawdę o Piłsudskim i o Katyniu. Podobnie jak gdańska nauczycielka ma dziś odwagę protestować przeciwko szkodliwej ideologii panoszącego się homoseksualizmu i jego o imperialnym zakusom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255125-kacyk-w-gdanskim-magistracie-zwalczanie-nauczycielki-przywiazanej-do-polskosci-i-wartosci-pokazuje-ze-gdansk-psuje-sie-od-glowy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.