Prezydent Andrzej Duda między metafizyką a masarnią

Tekst ukazał się w serwisie SDP.PL.

Prezydent Andrzej Duda budzi duże nadzieje na prawicy lecz nie wszystkie uda mu się spełnić. Do tych niespełnialnych należy zachowanie czystości politycznej. A gdyby chciał zachować ją za wszelką cenę, tym gorzej dla niego i dla polskiej prawicy.

Krążą porównania prezydenta-elekta i jego żony do pary Underwoodów z racji zewnętrznego podobieństwa. Dla mnie to za mało. Pozwoliłem więc sobie w Radiu WNET życzyć naszej nowej Pierwszej Parze takiego talentu w intrygach politycznych, jaką mają bohaterowie serialu House of Cards. Do czasu wyborów parlamentarnych będą mieli potężnych przeciwników w aparacie państwa. Jeśli PiS nie utworzy rządu, czekają ich lata harówy politycznej i zagrożeń. Ktoś już się ośmielił powiedzieć o drugim Tupolewie.

Prezydent Duda powinien wszelakimi środkami zabiegać o osobistą popularność. Im bardziej będzie popularny, tym większy koszt zrobienia mu krzywdy. Co innego mówić a co innego robić należy do repertuaru skutecznej walki o popularność i władzę obok intryg, zwłaszcza kiedy jest się na słabszej pozycji.

Te proste uwagi poparte tysiącami lat tradycji uprawiania polityki wzbudziły oburzenie pewnej pani wpływowej na prawicy. Nie wolno nam usprawiedliwiać niemoralnych zachowań! Trzeba myśleć! – wołała, jakby Machiavelli nie myślał pisząc „Księcia”. Dostało mi się też za deprawację elity. A ja chciałbym naszą prawą elitę troszkę zdeprawować!

Z okazji wizyty w Radiu WNET kupiłem ostatni numer ich Kuriera. To ciekawe pismo publikuje teksty pogłębiające widzenie bieżących wydarzeń. Na pierwszej stronie artykuł prof. Andrzeja Nowaka. Wybitny historyk i publicysta ostrożnie próbuje metafizyki polityki. Przypomina, jak Andrzej Duda otrzymał nominację partii w wyborach prezydenckich w Święto Niepodległości, wygrał w dniu Zesłania Ducha Świętego a przysięgę prezydencką złoży w Święto Przemienienia Pańskiego ustanowione na pamiątkę dnia, kiedy Chrystus ukazał się uczniom w boskiej postaci. Autor sugeruje ciągiem wydarzeń interwencję nadprzyrodzoną w wyborze PAD.

Nie ma nic nagannego w tym sposobie myślenia jeśli w dobrej sprawie. Twierdzenia matafizyki nie można naukowo potwierdzić, i nie można obalić. Jednak wpływa na rzeczywistość działając na umysły. Także na umysł prezydenta-elekta dodając mu wiary w siebie boskiego wybrańca. To mi się podoba jako rozwiązanie duchowe bardzo trudnej sytuacji w dziedzinie materii. A jeszcze ojciec elekta mówi w tym samym numerze pisma, że polityka jest święta, gdyż służba publiczna jest święta. Dlatego, że polityk podejmuje dalekosiężne decyzje na podstawie niepewnej wiedzy obecnej. Co próbuję rozumieć, że świętość polega na wyrzeczeniu się własnych interesów, żeby nie zakłócały głębokich intuicji dotyczących przyszłości. Ale czy także odrzucić interesy własnego zaplecza partyjnego? Twierdzi też, że syn nie ulegnie niskim pokusom, gdyż został wychowany w duchu służby.

A ja sobie myślę, że nie ma polityków, którzy pragną czynić zło. Zawsze sądzą, że wybierają zło mniejsze dla większego dobra. Dobrem jest interes oceniającego. To samo dotyczy PAD. Jednym wyda się zły, innym dobry, jeszcze innym święty, zależnie jak komu wygodzi lub zaszkodzi.

Wróćmy na ziemię z podniebnego wzlotu. Kto lubi kiełbasę niech nie zagląda do masarni, i tak samo za kulisy polityki – coś tego rodzaju powiedział kanclerz Bismarck. Czy pani wpływowa na prawicy to czyta? Potrzeba tu Bismarcka, nie budyniu. W metafizycznej masarni ma iść produkcja kiełbasy podwawelskiej.

---

Nie zapomnij kupić najnowszego numeru tygodnika „wSieci”!

W tym tygodniu w wydaniu specjalnym mnóstwo ważnych i aktualnych tematów, ciekawych tekstów oraz konkurs na Dzień Dziecka dla całej rodziny. Bawcie się razem i wygrywajcie – 115 cennych nagród.

Regulamin konkursu na:www.wSieci.pl.