Oburzenie rządzących na apel prezydenta elekta. Nie przeszkadzało im jednak, gdy sami rzucali się na ważne instytucje po 10/04

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP/Jakub Kaczmarczyk

Pierwszy pokampanijny (po kampanii prezydenckiej, ale jednocześnie już będący elementem kampanii parlamentarnej) polityczny weekend upłynął pod znakiem apelu Andrzeja Dudy. Prezydent elekt poprosił – to słowo klucz – rząd, aby ten wstrzymał się w „okresie przejściowym” od podejmowania ważnych decyzji ustrojowych. Słowa te wywołały konsternacje wśród koalicyjnych polityków, w tym konsternację szefowej rządu Ewy Kopacz.

Premier tłumaczyła się, że rząd przecież otrzymuje pieniądze za pracę i zamierza konsekwentnie realizować swoją politykę do połowy października, kiedy to prawdopodobnie odbędą się wybory. Rafał Grupiński – szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej zwołał nawet specjalną konferencję, podczas której oświadczył, że apel jest bezprawny, a coś takiego jak „okres przejściowy” nie istnieje w polskiej Konstytucji. Ano racja, tylko że Andrzej Duda nie żądał, powołując się na przepisy ustawy zasadniczej, tylko poprosił, z uwagi na tzw. dobry obyczaj.

Prezydent elekt miał do tego pełne prawo, a wręcz postąpił słusznie. Także kierując swój apel do rządu. Mimo że wybory które się odbyły były prezydenckie, a nie parlamentarne, to praca tych dwóch ośrodków władzy jest ze sobą ściśle wiązana. Andrzej Duda nie zaapelował do rządu, aby ten wstrzymał swoje prace, tylko żeby powstrzymał się od ważnych zmian ustrojowych. Także dlatego, że wszelkie zmiany muszą być zaakceptowane przez prezydenta, aby mogły zostać przeprowadzone. A możemy przypuszczać, że Bronisław Komorowski raczej by się nie powstrzymał od spełnienia prośby swoich platformianych przyjaciół.

Poza tym widać, że Platforma Obywatelska ma zakusy na ratowanie dla siebie stanowisk, gdy istnieje zagrożenie, że przy władzy nie będzie. Naocznie obserwowaliśmy to w 2010 r., gdy Bronisław Komorowski – nie będąc jeszcze prezydentem, który ma mandat narodu, powołał m.in. prezesa Narodowego Banku Polskiego. Nie było wówczas kryzysowej sytuacji politycznej w kraju, funkcja szefa NBP była stabilnie sprawowana przez p.o. prezesa, więc nie było potrzeby spieszenia się z tak ważną decyzją. Mianowanie Marka Belki było ewidentnie decyzją polityczną, obliczoną na wprowadzenie do NBP swojego kandydata. Gdyby to Jarosław Kaczyński w lipcu wygrał wybory, to nie miałby już możliwości wskazania preferowanego przez siebie kandydata. Wówczas Daniel Passent nie oburzał się publicznie na fakt „jak bardzo im się spieszy do władzy”. Takie słowa padły bowiem z jego ust w „Loży prasowej” w odniesieniu do zachowania Andrzeja Dudy.

Teraz obserwujemy kontrolowany „skok” na Trybunał Konstytucyjny. Platforma tłumaczy się, że to kwestia skrócenia kadencji, aby nie było przerwy w funkcjonowaniu tej instytucji. Jednak zamiast skracać kadencję, można było też ją wydłużyć, aby mianowaniem sędziów zajmował się już nowo-wybrany parlament. Tym bardziej, że ten ewidentnie traci poparcie w społeczeństwie. Warto przypomnieć tu jedną z zasad – zwyczaju konstytucyjnego o dyskontynuacji prac parlamentu. Nowo wybrany Sejm i Senat nie kontynuuje prac rozpoczętych przez poprzednich parlamentarzystów. To pokazuje, że polskie prawo szanuje wolę społeczeństwa o zmianie władzy.

Prezydent, który nie ma mandatu społeczeństwa powinien powstrzymać się ważnych decyzji związanych z funkcjonowaniem kluczowych instytucji państwa. Teraz przed głową państwa czas wskazania niektórych generałów Wojska Polskiego. Czy Bronisław Komorowski będzie jeszcze chciał podjąć decyzję w tej sprawie? Prawdopodobnie tak, aczkolwiek – nie powinien. 24 maja społeczeństwo pokazało, że nie chce przedłużać mu mandatu, takowy powierzając Andrzejowi Dudzie. I wszelkie decyzje, które powinny zapaść po 24 maja, powinny być pozostawione w decyzji nowego prezydenta. Ten rok, oraz niespodziewana sytuacja w 2010 r. pokazała, że powinno to zostać uregulowane prawnie. Może warto rozważyć regulację, która wprost wskaże od jakich decyzji ustępujący prezydent powinien się powstrzymać, przekazując je już w ręce prezydenta elekta?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych