Oto po latach odżywa słowo, jakże popularne w czasach PRL. Używają go ludzie, którzy dojrzewali w tamtej epoce. Robią to bezwiednie, ale nadają mu dawny sens.
Wraz z upadkiem pewnych epok, przepadają gdzieś słowa, za pośrednictwem których dawało się rozwiązać, opisać bądź zinterpretować każdą teorię, każde zjawisko, a nawet każde wydarzenie. Należę do generacji, która z tym słowem na ustach budziła się i zasypiała. A jeśli nie wypowiadała głośno, to miała go w głowie i z radością sięgała po nie wiedząc, że dzięki niemu świat nie ma tajemnic. Tym wytrychem było słowa dialektyka, obracane na wszystkie sposoby. Przed dialektyką nic nie dało się ukryć. Teoretyczną i praktyczną wielkość universum dialektyka zyskiwała w momencie, gdy łączono ją ze słowem marksistowska. Dialektyka marksistowska była panaceum na wszystkie potrzeby. Nawet tak banalne rzeczy jak przebycie grypy dawało się wyjaśnić przy pomocy marksistowskiej dialektyki. Wirus grypy w tym ujęciu to teza - rzecz bez wątpienia szkodliwa dla zdrowia. Ale tylko pozornie zbędna, godna wyklęcia i potępienia. Bo oto zażywamy leki antygrypowe – które w tej rodzącej się triadzie (za chwilę pojawi się trzeci element jako najwyższe stadium dialektyki) są antytezą. Dzieje się rzecz cudowna, pozbywamy się grypy, a stan naszego zdrowia nie tylko wraca do normy, ale jest wyższy niż był przed zapadnięciem na grypę. Ten trzeci etap rozwoju dialektycznego jest po prostu syntezą. Koroną świata dialektyki. Tak rodzi się nowe stadium grypy, która znosi sama siebie. W takim oto wspaniałym dialektycznym cyklu rozwoju wszystkiego rozwija się nasze zdrowie.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Oto po latach odżywa słowo, jakże popularne w czasach PRL. Używają go ludzie, którzy dojrzewali w tamtej epoce. Robią to bezwiednie, ale nadają mu dawny sens.
Wraz z upadkiem pewnych epok, przepadają gdzieś słowa, za pośrednictwem których dawało się rozwiązać, opisać bądź zinterpretować każdą teorię, każde zjawisko, a nawet każde wydarzenie. Należę do generacji, która z tym słowem na ustach budziła się i zasypiała. A jeśli nie wypowiadała głośno, to miała go w głowie i z radością sięgała po nie wiedząc, że dzięki niemu świat nie ma tajemnic. Tym wytrychem było słowa dialektyka, obracane na wszystkie sposoby. Przed dialektyką nic nie dało się ukryć. Teoretyczną i praktyczną wielkość universum dialektyka zyskiwała w momencie, gdy łączono ją ze słowem marksistowska. Dialektyka marksistowska była panaceum na wszystkie potrzeby. Nawet tak banalne rzeczy jak przebycie grypy dawało się wyjaśnić przy pomocy marksistowskiej dialektyki. Wirus grypy w tym ujęciu to teza - rzecz bez wątpienia szkodliwa dla zdrowia. Ale tylko pozornie zbędna, godna wyklęcia i potępienia. Bo oto zażywamy leki antygrypowe – które w tej rodzącej się triadzie (za chwilę pojawi się trzeci element jako najwyższe stadium dialektyki) są antytezą. Dzieje się rzecz cudowna, pozbywamy się grypy, a stan naszego zdrowia nie tylko wraca do normy, ale jest wyższy niż był przed zapadnięciem na grypę. Ten trzeci etap rozwoju dialektycznego jest po prostu syntezą. Koroną świata dialektyki. Tak rodzi się nowe stadium grypy, która znosi sama siebie. W takim oto wspaniałym dialektycznym cyklu rozwoju wszystkiego rozwija się nasze zdrowie.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/254634-nowoczesnapl-zmienia-platforme-zachowujac-ciaglosc-czyli-powrot-dialektyki-marksistowskiej?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.