Zarówno obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku czy zasiłek w wysokości 500 złotych na każde dziecko to propozycje, które mają sens i mogą pobudzić polską gospodarkę – ocenia ekonomista Andrzej Sadowski. Jednak w ślad za takimi zmianami muszą iść inne reformy.
Zmiany, jakie proponuje Andrzej Duda, mogą mieć sens, ale tylko w sytuacji gdy równolegle do nich przeprowadzone zostaną gruntowne reformy, które umożliwią pobudzenie polskiej gospodarki
— zaznacza na łamach „Super Expressu” ekonomista.
W jego opinii twierdzenie, że propozycje prezydenta elekta stanowią ogromne obciążenie dla budżetu państwa są nieuprawnione.
Nieuprawnione jest twierdzenie, że najważniejsze jest nieobciążanie budżetu państwa. Gdyby tak było, to idealnym okresem byłaby PRL, w której państwowe było praktycznie wszystko i państwo zabierało pieniądze obywatelom. Skoro ten model został odrzucony, oznacza to, że nie ma sensu do niego wracać. Liczyć powinno się nie dobro budżetu, ale obywateli
— podkreśla Sadowski.
Ekonomista wszystkim krytykom pomysłu zasiłku po 500 złotych na każde dziecko przypomina doświadczenie Estonii, która wprowadziła podobne świadczenie
Tego typu rozwiązania przyczyniają się do zwiększenia liczby urodzeń. Jednak problemem naszej gospodarki jest nie tylko to, by dzieci rodziło się jak najwięcej, ale przede wszystkim to, by gdy dzieci te dorosną, miały szanse na znalezienie pracy. Tego typu zmiany, jakie proponuje Andrzej Duda, mogą mieć sens, ale tylko w sytuacji gdy równolegle do nich przeprowadzone zostaną gruntowne reformy, które umożliwią pobudzenie polskiej gospodarki
— dodaje ekonomista.
Jednocześnie wskazał on, że od kilku lat w Ministerstwie Gospodarki leży analiza zawierająca listę kilkunastu tysięcy przepisów hamujących rozwój gospodarczy, a uchylenie tych przepisów „z dnia na dzień przyczyniłoby się do niesamowitego pobudzenia polskiej gospodarki”.
mmil/se.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/254517-sadowski-zmiany-jakie-proponuje-andrzej-duda-maja-sens-liczyc-powinno-sie-nie-dobro-budzetu-ale-obywateli