Te trzy mapy warto czytać łącznie.
Pierwsza – to mapa frekwencji, czy raczej antyfrekwencji wyborczej w II turze tegorocznych wyborów (im ciemniej, tym frekwencja niższa). Jak na dłoni pokazuje ona, iż najmniejsza była ona na Ziemiach Odzyskanych (wyjątkiem jest teren Zagłębia Miedziowego, gdzie skądinąd wygrał Duda). I tu można rozpocząć uczoną dyskusję o tym, dlaczego ta frekwencja jest taka niska. Można by postawić wiele hipotez na temat przyczyn tego stanu rzeczy, odwołując się do historii i socjologii.
Ale zanim je postawimy, spójrzmy na drugą mapę. Przedstawia ona częstotliwość zadłużenia we frankach szwajcarskich. Prościej: gdzie jest więcej, a gdzie jest mniej „frankowiczów”.
I gdzie jest ich więcej? Na Ziemiach Odzyskanych (gdzie, przypomnijmy, frekwencja była najniższa) oraz w wielkich metropoliach.
A Ziemie Odzyskane i metropolie to zasadniczy zrąb terenów, głosujących w II turze na Komorowskiego (mapa trzecia).
Jedynym wyjątkiem pomiędzy mapą zadłużenia a mapą poparcia dla Komorowskiego jest – znów – PiS-owska, lubińsko-legnicka wyspa, której rdzeniem jest Zagłębie Miedziowe. To wyjątek ważny i godzien analizy, ale – powtórzmy – jedyny.
Jaki z tego wszystkiego wniosek? Można postawić hipotezę, że sprawa kredytów frankowych odegrała w wyborach rolę zasadniczą, choć w pośredni sposób.
Bo na Ziemiach Odzyskanych (tereny najbardziej ufrankowione, i zarazem najbardziej „komorowskie”) frekwencja była najniższa. Można to interpretować w ten sposób, że frankowicze, gdyby nie byli frankowiczami, byliby zapewne skłonni głosować na Komorowskiego, tak jak większość ludności w ich rejonach zamieszkania. Ale nie zagłosowali. Ze względu na niezadowolenie ze swojej sytuacji kredytowej zostali w domu. Nie mogli się przełamać, żeby głosować na Dudę, ze względu na dzielący ich z obozem IV RP konflikt kulturowy. Ale zostali w domach, bo byli wściekli na PO ze względu na kredyty. I w ten sposób pomogli Dudzie absencją.
Przypomnijmy, że jest ich ponad pół miliona, a wraz ze współmałżonkami i dorosłymi członkami najbliższych rodzin – od miliona do dwóch. Większość, jak wynika z mapek, skupiona w rejonach zdominowanych dotąd przez Platformę i zasadniczo głosujących na Komorowskiego. Obniżenie frekwencji na tych obszarach działało w sposób oczywisty na korzyść kandydata PiS.
Widzimy tu jak na dłoni gigantyczną skalę błędu, popełnionego przez Komorowskiego, który zupełnie zlekceważył problem. Przed pierwszą turą jego urzędnicy zdecydowanie odmawiali nie tylko podjęcia jakichkolwiek działań na rzecz frankowiczów, ale wręcz spotkania z ich przedstawicielami. Co więcej – już nawet po pierwszej turze, gdy w obozie PO zapanowała panika, nie udało się reprezentantom frankowiczów doprowadzić do spotkania z prezydentem. Stało się tak mimo, że było już głośno o poparciu Dudy dla ich postulatów. I mimo tego, że Komorowski był już na etapie obiecywania różnym grupom różnych ustępstw i koncesji. Obiecywał wszystko wszystkim – z jednym wyjątkiem. Nie chciał nic obiecać frankowiczom.
Siła lobby bankowego obezwładniła Komorowskiego, i to stało się przyczyną jego upadku.
O kulisach kampanijnej walki z całym aparatem rzekomych „profesjonalistów” zatrudnionych przez przeciwników nowego prezydenta w artykule Stanisława Janeckiego „Drużyna Dudy”, w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.
W wydaniu na 1 czerwca także konkurs na Dzień Dziecka dla całej rodziny. Bawcie się razem, spędźcie ten dzień wspólnie i wygrywajcie – 115 cennych nagród. W tym wydaniu także dodatek „wGospodarce”.
Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży także w formie e-wydania. Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/254497-jeszcze-o-wyborach-komorowskiego-zabila-ukladnosc-wobec-lobby-bankowego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.