Czy w układ PO-PSL uderzy gwiezdna skała?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Sądząc po tym jak sztab Platformy (nie)Obywatelskiej drżącymi łapskami majstruje przy meblach, na których siadają przedstawiciele PiS-u, w najbliższym czasie należy się spodziewać obrazków, jak z filmu animowanego „Pieskie życie” - z Charlie Chaplinem (1889-1977) w roli głównej. Rozregulowane opacie lub poluzowana noga w krześle może wywołać niemałą atrakcję w Sejmie. Komiczna wersja fabuły filmowej miała pozytywne przesłanie społeczne - radzenia sobie z problemami życiowymi. Natomiast w politycznym sensie - widok polityka wywracającego się z rozmontowanego fotela i turlającego w tumanie kurzu, śmieszny już tak nie jest.

Za rządów PO-PSL utrwalił się syndrom walki podjazdowej - na ogół zjawisko znane w świecie radykalnej polityki, jako podstawowa wersja (wcale nie rzadkich, jak się powszechnie uznaje) umiejętności poskramiania wewnętrznego konkurenta, rodząca szereg antypatii osobistych i ukazująca przeciwieństwo charakterów. W żaden konkretny sposób nie wypływająca na sprawność zarządzania partyjnymi zasobami ludzkimi. Wręcz przeciwnie - walka tego rodzaju osłabia poczucie przynależności do grupy, z którą dana osoba (członek partii, wyborca) się identyfikuje. W takiej sytuacji, etos społecznika, będący najczęściej wyrazem najgłębszego zaangażowania człowieka o wysokiej kulturze osobistej w sprawy powszechnie uznawane za najważniejsze, ustępuje miejsca gnuśnym koteriom - wpływowym grupom uzurpatorów, łamiącym kręgosłup moralny kulturze politycznej i porządkowi prawnemu.

Wymownym przykładem tej, skądinąd nieczystej, gry politycznej są poczynione w ostatnim momencie wybryki parlamentarne przy uchwalaniu (na chybcika) nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (TK). Widocznie koalicja rządząca (PO-PSL) dostrzegła swoją szansę na obsadzenie nowego składu sędziowskiego (swoimi kandydatami?) na przyszłą kadencję. Po to właśnie, aby wspomniana walka podjazdowa miała dalszą kontynuację. Mamy do czynienia z techniką legislacyjną, podobną do podcięcia stopy przeciwnikowi w zawodach judo lub walnięcia o przeźroczystą bandę dwóch walczących hokeistów, którzy za chwilę na oczach publiczności mają wyjaśniać sobie na czym polega twarda, męska gra. Lecz to, co w rywalizacji sportowej uchodzi za folklor lub wyuczoną zręczność w szeroko pojętym interesie zwycięzcy, w życiu publicznym nie może stanowić punktu odniesienia, bowiem odpowiedzialna służba publiczna nie kreuje bohaterów narodowych w poczuciu sportowej dominacji. Za to jest możliwa jedynie sportowa rywalizacja, różniąca się skalą osobistej determinacji.

Gdyby nie spostrzegawczość poseł Krystyny Pawłowicz (PiS), uczonej w prawie konstytucyjnym - i sprzeciwienie się temu szkodliwemu działaniu - opinia publiczna nie dostrzegła by tego zagrożenia pacyfikacji personalnej w kluczowym dla ustroju państwa urzędzie centralnym. Przysłowie mówi „dmuchać na zimne” zanim przypadkowa iskra roznieci ognisko z powodu ludzkiej opieszałości lub nieuwagi. Mimo zgłoszonych wątpliwości, posłowie z PO-PSL przegłosowali ustawę o TK i wzięli się za następny fragment sukna państwowego. Na siłę forsują korzystne zmiany dla projektów turystyczno-rekreacyjnych, z przymusowym wywłaszczaniem ziemi. Ziemia tatrzańska już drży w posadach. Górale zadzierają głowy do góry i litościwie wytężają wzrok, że może nadleci w odpowiednim momencie kawałek skały i pierdyknie w lobbystów na Wiejskiej.

Polityczna rywalizacja w państwie demokratycznym jest ważnym elementem aktywności społecznej i prowadzi do realizacji celów strategicznych zapisanych w Konstytucji. Brutalność w polityce przeczy społecznemu zaufaniu dla ludzkich dążeń - natura ludzka nie uznaje siły fizycznej ani fałszu do rozstrzygania konfliktów społecznych. Porażka wyborcza Komorowskiego nie może więc wyzwalać negatywnych emocji wśród jego zwolenników, które miałyby stanowić uzasadniony motyw sprzeciwu wobec programu naprawy państwa, według zapowiedzi nowego Prezydenta Andrzeja Dudy - zadeklarowanego państwowca.

Chodzi o to, aby w polskiej rzeczywistości nie dominował nierzeczywisty wymiar argumentów politycznych, w przeciwnym razie dbałość o ustrój państwa powierzyć należy ślepemu trafowi - w nadziei, że obrót ciała niebieskich mimo wszystko odbywa się wciąż w należytym porządku.

Antoni Ciszewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych