Prezydent nadmiernych oczekiwań. Nie jest cudotwórcą, nie przemieni wody w wino, ani nie spowoduje, że spadnie manna z nieba

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Jacek Turczyk
fot. PAP/ Jacek Turczyk

Aż nie do wiary! Po wyborze dr Andrzeja Dudy na prezydenta nagle w Polsce zmieniło się tak wiele, że aż trudno w to uwierzyć. Jest zgoda na pomnik smoleński na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (Gawkowski); ciepłe słowa rozbrzmiewają o katastrofie smoleńskiej (Siemoniak); Michnik odgraża się, że jak ND-ecja dojdzie do władzy, to on wyjeżdża do Izraela; chodzą głosy, że Ukraińcy chcą zmienić ustawę gloryfikującą OUN/UPA.

Po raz pierwszy słychać, że państwo „powinno być regulatorem” – wcześniej głoszono, że jest zbędne, albo powinno ograniczać się do minimum. Lada moment prokuratorzy zauważą, że określenie „polskie obozy koncentracyjne” są politycznym kłamstwem, a naukowcy zaczną bronić polskiej racji stanu… Co się dzieje! Rodacy, jednak warto głosować! Jednak można. Jednak coś od Was zależy! Coś możecie!

Odwojować

W kilka dni po wyborach przeprowadzono ranking popularności polskich polityków. Komorowski z Dudą idą łeb w łeb. No, ale zaraz, zaraz, co tu nad nami robi Kukiz? On trzyma! Trzyma obydwie strony. I będzie to robił, bo taką rolę wyznaczyło mu społeczeństwo. Ale w Kukizie można zobaczyć nowe wcielenie Belwederczyków lub chorążego nowej „Solidarności”, dziś powiedzielibyśmy „majdanu” usytuowanego Sejmie. Po 1980 r. chciano naprawiać system, dziś, w 2015 r. już wiadomo, że obecny, do niczego się nie nadaje. Socjalizmu sowieckiego już nie ma, ale pozostaje pytanie: kapitalizm, czy demokracja? Odwołanie się do własnej kultury i własnych doświadczeń, czy nepotyzm? Tysiącletnia perspektywa oglądu, czy powojenna? Kolonializm i niewolnictwo, czy wolność i możliwie największa niepodległość? I to są pytania, przed którymi stoi nie tylko Polska, lecz cała Europa. W Polsce Żołnierze Niezłomni, ustami młodych, upomną się o Tę, za którą oddali życie, młodość i majątki. To oni razem rzuca pytanie: coście zrobili z Polską?! Karty na stół.

Trzy siły: odchodząca, nadchodząca i sprawdzająca. Oto triada dzisiejszej sceny politycznej. Komendę „sprawdzam” rzuci Paweł Kukiz. Błędy popełnione z obu stron wypłyną na wierzch, jak oliwa. Dla wielu nie będzie to przyjemnie. Ale co to znaczy, że teraz od PiS trzeba się uczyć, jak prowadzić kampanię wyborczą i że kampania PO zawiodła? Powszechne rozumienie tych pytań wyjaśnia sprawę: politycy nie odstąpią od nabijania w butelkę swoich wyborców. Lekarstwem na takie zachowania będzie partia Kukiza – zdrowy gen w polskiej polityce. Być może jest to wygórowane oczekiwanie, ale właśnie tak chce widzieć ją spora część polskiego społeczeństwa.

I teraz co z tego wynika? Fizyka jest tu jasna, że PO im bardziej będzie walczyć, tym szybciej będzie tonąć. Paradoksalnie swoimi błędami uratować ją może tylko PiS. Nic nie ujmując Beacie Szydło (pokazała wartość pracy i kontaktu z obywatelem), jak partia Jarosława Kaczyńskiego nie doceni roli Kukiza w zwycięstwie Dudy, PiS może przegrać wybory parlamentarne. Zmagania majowe i jesienne, to dwa różne światy, jak Gruzja i Ukraina, choć pochodzą z tej samej sfery. Nieznaczna przewaga Dudy w wyborach i równowaga w sympatiach Komorowskiego i Prezydenta-elekta świadczą o tym, że nic się jeszcze nie skończyło, że drzwi, które długo czekały na otwarcie, uchylił Kukiz i teraz wszystko jest możliwe i wszystko musi się zmienić.

PiS i PO mają swoje zaplecza polityczne i swoje struktury. Nie ma ich natomiast Paweł Kukiz. Ale ten ostatni ma to, co lubią wszyscy, bez wyjątku – rockową scenę. Ma też dynamizm i charyzmę. Atakowany zbyt mocno, może odpowiedzieć koncertem i wygra. Mimo to, jest sam i z tego powodu narażony jest na załamanie i pokusy finansowe. Pokolenie „Solidarności” głosowało za wolnością i Zachodem, pokolenie dzisiejsze wychowane na wielkim show, nie chce rezygnować ze swojego świata, i to jest jego słabość. Ale nadchodzące czasy będą wymagały radykalnych zmian. I wówczas, to sam Kukiz usłyszy to, co wcześniej rzucił partiom: odchodzącym i nadchodzącym – sprawdzam! Bo taka jest logika dziejów. Królem jest ten, kto zdoła zachować twarz i dobre imię. Wejście do polityki Pawła Kukiza, jeżeli się sprawdzi, będzie można uważać za swoisty cud, ponieważ wyrównuje przechył i daje szansę na odwojowanie Polski. Rzecz w tym, że trzeba to zrobić WSPÓLNIE. Przy czym słowo „wspólnie” jest pojęciem, którego merytoryczna pojemność zadecyduje o sukcesie i powodzeniu w całym przedsięwzięciu.

Prezydent-elekt

W odwojowaniu Polski niezwykłą rolę ogrywa Prezydent-elekt. Ten fakt już zauważył Kaczyński. Nie możemy jednak zapominać, że Polska nadal leży pomiędzy Niemcami a Rosją, że jest słabszą częścią Unii Europejskiej i częścią jej problemów oraz że wszystko to łączy mocno nadwątlona cywilizacja łacińska. Każdy nowy polityk jest przedmiotem szczegółowych analiz; oglądany jest przez sto lornetek i tysiąc lup. Szuka się w nim słabych punktów i wrażliwych miejsc – nie ukrywajmy po to, aby cynicznie je wykorzystać. Każdy polityk powinien mieć tego świadomość, również Prezydent. Na przykład całowanie po rękach własnej córki i przygodnej dziewczynki w społeczeństwie odebrane zostało jako żart, ale politycy gest ten mogę zinterpretować jako skłonność do nadmiernej wdzięczności. Publiczne nadmierne dziękowanie Lechowi Kaczyńskiemu i wizyta na jego grobie na Wawelu, jako zaskoczenie i „osobowość ministranta”. Oczywiście, to wszystko są gesty, które zostaną skorygowane albo przez osobowość, albo przez życie. Ale najgroźniejsze z tego wszystkiego są oczekiwania wewnętrzne Polaków. Każda grupa ideowa, czy polityczna, oczekuje czegoś innego. Ich skala nie jest na miarę jednego człowieka. Dlatego też budzą strach.

Dla lepszego zrozumienia, odwołajmy się do przykładu śląskiego. Najczęściej w rodzinach bogatych chłopów (gburów) zdarzało się, iż oczekiwanie na Polskę i rozbudzone z tego tytułu nadzieje były tak silne, że gdy dziecko wymieniało słowo „Polska” bez dodatku „święta”, dostawało w twarz. Oczekiwania pozostałych Ślązaków polskich nie były mniejsze. W 1922 r. postpiastowski Śląsk zderzył się z Polską postjagiellońską, a w 1945 r. z komunistyczną. Ani w jednym przypadku, ani w drugim Polska nie była w stanie spełnić nadmiernych oczekiwań poturbowanych moralnie i fizycznie Ślązaków. W jednych tkwiła szkoła pruska gardząca wszystkim, co wschodnie, w drugich pozaborowe naleciałości. Pozostały więc niesmak i niespełnione nadzieje. Z nadziejami i napięciem społecznym towarzyszącym zwycięstwu Andrzeja Dudy jest podobnie. Nowy Prezydent nie jest cudotwórcą, nie przemieni wody w wino, ani nie spowoduje, że spadnie manna z nieba. Życie polityczne to nie wielkie show, to nie zabawa w kotka i myszkę, lecz wielka zbiorowa odpowiedzialność, w której udział biorą wszyscy. Nowy Prezydent odwołuje się do społeczeństwa, i to jest nowa jakość.

Rozumieć należy, że kończą się rządy gabinetowe, a zaczynają demokratyczne, w których społeczeństwo czuje swój udział we władzy i swoją odpowiedzialność wobec tego wszystkiego, co syntetyzuje się pod pojęciem – Polska. Zdaje sobie sprawę, że w negocjacjach zewnętrznych polska dyplomacja może powoływać się na opinie społeczną i w ten sposób budować pozycje Polski w świecie. Nie powinniśmy też zapominać, że przed Prezydentem wiele rozczarowań, wiele zderzeń, ale też i zwykłych świństw. Podczas, gdy Komorowski zarzucił mu blokowanie etatu na uczelni, to riposta; „pani prezydencie, panie prezydencie” nie była oznaką słabości, lecz kindersztuby, bo takich małych rzeczy się nie podnosi, gdy gra idzie o pierwszego obywatela w państwie. Ten przykład pokazuje, z jakim człowiekiem mamy do czynienia, a jednocześnie jak brutalna jest polityka. W drugim starciu było już znacznie lepiej i to jest dowód na inteligencję. Ale żaden człowiek, nawet Piłsudski, w pojedynkę nie jest w stanie przeciwstawić się materii błędów i wypaczeń, interesów i zła. Skala pozytywnych oczekiwań może więc obalić nie tylko prezydenta, ale również nadzieję całej Polski. Nie trzeba dodawać, że na taki scenariusz czeka opozycja. Najbardziej potrzebne jest współdziałanie społeczeństwa (przynajmniej tej części, która na niego zagłosowała) i dobra wolno samego Prezydenta.

Ograniczenie się do pozycji roszczeniowych, oznacza klęskę wszystkich zamierzeń. Takie podejście, z jednej strony, nie oznacza oczywiście rezygnacji z kontrolnej opieki nad pierwszym obywatelem – bo taka jest demokracja, a z drugiej, oznacza obowiązek poparcia Pawła Kukiza. I na koniec warto sformułować co Prezydent musi, w zamian za wybór? Musi oddać Polakom tożsamość, wprowadzić Polskę na arenę światowych rozgrywek i dać szansę rozwoju inteligencji Polaków. Resztę zostanie dodane.

Zakończenie

Jeżeli chcemy pomóc sobie i Prezydentowi-elektowi, to musimy przywrócić rangę uczciwego życia – na poziomie chociaż takiego, jakie obowiązywało w okresie „Solidarności”. Cokolwiek robimy, musimy robić to dobrze. Musimy dodawać wartości, bo na tym stoi świat. Demokracja wymaga szerokiego wykształcenia, obycia, dobrej woli, ale również określonych ram funkcjonowania. Ramy te nakreśliła cywilizacja łacińska i ona obowiązuje wszystkich – bez wyjątku. Szczególnie dzisiaj, gdy świat chwieje się w posadach.

PS. Dla poszerzenia wiadomości proponuję wywiad-rzekę z prof. Anną Pawełczyńską, jednym z najwybitniejszych socjologów polskiej kultury, który posiada bardzo bogaty ładunek formacyjny. (Ryszard Surmacz, Przeszłość dla przyszłości. Rozmowy o Polsce z prof. Anną Pawełczyńską, Polihymnia Lublin 2015)

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych