Kowal o polityce zagranicznej nowego prezydenta RP: "Nie może polegać na wzajemnym poklepywaniu się po plecach"

Paweł Kowal, jeden z liderów Polski Razem Zjednoczona Prawica, zaprzecza medialnym spekulacjom, że miałby zostać ministrem w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Gotów jednak jest nowej głowie państwa doradzać.

Jestem w szeroko rozumianej drużynie prezydenta Andrzeja Dudy. Popieram go w ramach obozu zjednoczonej prawicy. Jednak to wsparcie nie oznacza od razu zaangażowania w sensie zawodowym. Mam dziś zobowiązania naukowe, związane z terminem złożenia pracy habilitacyjnej. Jako człowiek poważny nie przerywam tego, co zacząłem. Natomiast prezydentowi doradzać mogę z zewnątrz, jestem do dyspozycji. Czasem niezależny doradca może być niemniej pomocny niż etatowy urzędnik

— deklaruje w wywiadzie dla „Super Expressu”.

Według Kowala kluczowa jest dziś odpowiedź na podstawowe pytanie, po co prowadzi się politykę zagraniczną.

Polityka ta nie jest zabawą staroświeckich panów w melonikach i eleganckich garniturach. Nie może też polegać na wzajemnym poklepywaniu się po plecach. W polityce zagranicznej trzeba zabiegać o realizację własnych interesów. Przede wszystkim - o budowanie dobrej relacji i współpracy z państwami Europy Środkowej, z którymi mamy zbieżne interesy

— podkreśla polityk.

Odnosi się również do telegramu z gratulacjami dla Andrzeja Dudy od Władimira Putina, w którym włodarz Kremla mówi o budowie konstruktywnych stosunków między Polską i Rosją. Kowal nie wyklucza, że tę deklarację można potraktować poważnie.

Dyplomacja służyć ma temu, by uniknąć wojny. Jeżeli pojawia się cień szansy na porozumienie, należy próbę podjąć. Pamiętać jednak należy, że to, czy relacje z Rosją ulegną normalizacji, zależy od władz na Kremlu. Dobra wola ze strony Polski jest cały czas

— ocenia polityk Polski Razem.

JKUB/”SE”