Nauczyciele grożą strajkiem na początku roku szkolnego. „Rząd ignoruje nasze postulaty”

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Oświatowa Solidarność do piątku czeka na odpowiedź premier Ewy Kopacz na postulaty nauczycieli. Jeżeli jej nie dostaną, będą strajkować na początku roku szkolnego – powiedział przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa.

Jeżeli rząd się nie zreflektuje, jeżeli chodzi o oświatę, to we wrześniu lub październiku na pewno będzie strajk ostrzegawczy

—powiedział w czwartek w Zakopanem Proksa. Do września oświatowa Solidarność chce zakończyć procedurę wchodzenia w spory zbiorowe i później przeprowadzić referenda strajkowe, co upoważni nauczycieli do przeprowadzenia dwugodzinnego strajku ostrzegawczego.

Po wyborach rząd powinien zauważyć, że dialog społeczny był źle prowadzony lub w ogóle go nie było i to kosztowało rządzących przegraną w wyborach

—podkreślił Proksa. W grudniu ubiegłego roku oświatowa Solidarność skierowała do szefowej rządu postulaty, w których domagała się zwiększenia nakładów na edukacje i podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli, zaprzestania prywatyzacji placówek oświatowych oraz poprawienia jakości edukacji i zaprzestania zwalniania nauczycieli. Do tej pory oświatowa „S” nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Rada Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, która w czwartek obradowała w Zakopanem poruszała też problem obowiązku szkolnego la sześciolatków. Jak zauważył Proksa, w szkołach, szczególnie w dużych miastach, powstaje problem, jeżeli chodzi o sale lekcyjne dla sześciolatków.

W Krakowie nawet władze szukają świetlic na osiedlach, aby zaadaptować je na sale lekcyjne. Ponadto uczniowie będą uczyli się w systemie zmianowym z uwagi na brak sal lekcyjnych, a nauczyciele będą pracowali do wieczora. Przed tym ostrzegaliśmy, zanim rząd wprowadził obowiązek szkolny dla sześciolatków. Nie jesteśmy przygotowani na tą reformę

—mówił Proksa. Przewodniczący oświatowej „S” mówił, że Polska wydaje najmniej w Unii Europejskiej na edukację czyli 2,5 proc. PKB. Według niego nauczyciele mają najniższe wynagrodzenie w Polsce, jeżeli chodzi o ludzi z wyższym wykształceniem.

Rada mówiła również o „marnotrawieniu potężnych środków unijnych przez Ministerstwo Edukacji”. Proksa zauważył, że w programie „Bezpieczna szkoła” setki milionów zł mają być przekazane dla samorządów na monitoring, ale z jego wiedzy wynika, że tylko 17 proc. z tej kwoty ma zasilić samorządy, a resztę resort planuje przeznaczyć na konferencje i szkolenia.

Martwi nas też reforma szkolnictwa zawodowego, która wynika z potężnego grantu unijnego na ten cel. Po raz pierwszy szkolnictwem zawodowym zainteresowali się przedsiębiorcy – to będzie typowy skok na kasę - zamiast faktycznie reformować szkolnictwo zawodowe, to pieniądze przejmą przedsiębiorcy i przeznaczą je na szkolenia i doskonalenia zawodowe

—dodał Proksa. Wyjaśnił, że przedsiębiorcy chcą prowadzić u siebie kursy, aby „skonsumować” unijne dotacje. „Pieniądze te powinny być przeznaczone na doposażanie szkół zawodowych, a nie wspomaganie przedsiębiorców” – uważa.

Ryb, PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.