Bogdan Rymanowski trzymał poziom jak zawsze, stanowiąc na Wiertniczej niebywały wprost wyjątek od reguły, ale miło zaskoczyła także Justyna Pochanke. Tym razem, być może doceniając inteligencję widzów, a może wagę chwili, nie zrobiła ani pól ruchu wspierającego Bronisława Komorowskiego. Kiedy zapytała o 3,5 tysiąca syryjskich chrześcijan i możliwość ich przygarnięcia przez Polskę, Andrzej Duda mówił o Syryjczykach, Bronisław Komorowski – o Andrzeju Dudzie. Celnych rzutów za trzy punkty zaliczył jednak Duda znacznie więcej. Choćby wtedy, gdy wskazywał na dwutygodniowe dywagacje rządu, jak i kiedy ściągnąć do Polski rodaków z targanego wojną Donbasu. Albo wtedy, gdy sam prezydent uruchomił temat z jego punktu widzenia szalenie ryzykowny, mianowicie kwestię… szacunku do symboli narodowych. Czepiając się Dudy jakiegoś zupełnie nieistotnego głosowania dotyczącego koszulek piłkarskiej kadry, naraził się na ripostę tyleż okrutną, co oczywistą. Bo to przecież on sprawił, że godło polskie zostało sponiewierane jakimiś karykaturalnymi rysunkami na różowych balonikach, to on patronował orłowi z czekolady na postumencie jako żywo przypominającym merytoryczną wartość komentarzy do debaty zamieszczanych obecnie naprędce w środkach zmasowanego przekazu. Po pierwszej rundzie pytań, gdy Bronisław Komorowski chwiał się już w narożniku, red. Kublik z ulicy Czerskiej twierdziła na Twitterze, że prezydent… wygrywa. Zbigniew Hołdys jeszcze w trakcie debaty, widząc, co się dzieje, szybko wyjaśniał: „Jest już chyba jasne, że ta debata nic nikomu nie da. Ani im, ani wyborcom, ani Polsce. Jedynie okopy głębsze”. To opinia faceta, która szefa największej partii opozycyjnej nazywał „ch…”. Dziś chce te okopy zasypywać?
Gdybyż jednak rzecz polegała wyłącznie na znakomitym przygotowaniu mentalnym Dudy i beznadziejnym dniu Komorowskiego, można by mówić o nokaucie, a przecież mieliśmy do czynienia z pogromem. Sprawiły to gole samobójcze, których głowa państwa strzeliła dziś sobie całe mnóstwo. Jak wtedy, gdy twierdziła, że „jedna z gwiazdek na fladze Unii Europejskiej to jest gwiazdka polska”, co jest oczywistą nieprawdą. Gwiazdek jest 12 (symbol Maryjny), państw w Unii – 28, bo to nie jest flaga USA, ale UE. Jeśli prezydent chciał zaatakować Dudę tym tematem, trzeba było wcześniej zrobić sobie wydruk z Wikipedii.
Wygląda więc na to, że TVN powinna natychmiast wycofać się z hasła, iż była to „Decydująca Debata”. Gdyby tak było, Duda byłby prezydentem na tysiąc procent, ale decydująca jest nie debata, a najbliższa niedziela. Jak to śpiewali dawno temu Niebiesko-Czarni? „Ale za to niedziela… Ale za to niedziela… Niedziela będzie dla nas!”. Musimy tylko iść zagłosować, bo Lis z Karolakiem pójdą na pewno. Cóż im pozostało?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bogdan Rymanowski trzymał poziom jak zawsze, stanowiąc na Wiertniczej niebywały wprost wyjątek od reguły, ale miło zaskoczyła także Justyna Pochanke. Tym razem, być może doceniając inteligencję widzów, a może wagę chwili, nie zrobiła ani pól ruchu wspierającego Bronisława Komorowskiego. Kiedy zapytała o 3,5 tysiąca syryjskich chrześcijan i możliwość ich przygarnięcia przez Polskę, Andrzej Duda mówił o Syryjczykach, Bronisław Komorowski – o Andrzeju Dudzie. Celnych rzutów za trzy punkty zaliczył jednak Duda znacznie więcej. Choćby wtedy, gdy wskazywał na dwutygodniowe dywagacje rządu, jak i kiedy ściągnąć do Polski rodaków z targanego wojną Donbasu. Albo wtedy, gdy sam prezydent uruchomił temat z jego punktu widzenia szalenie ryzykowny, mianowicie kwestię… szacunku do symboli narodowych. Czepiając się Dudy jakiegoś zupełnie nieistotnego głosowania dotyczącego koszulek piłkarskiej kadry, naraził się na ripostę tyleż okrutną, co oczywistą. Bo to przecież on sprawił, że godło polskie zostało sponiewierane jakimiś karykaturalnymi rysunkami na różowych balonikach, to on patronował orłowi z czekolady na postumencie jako żywo przypominającym merytoryczną wartość komentarzy do debaty zamieszczanych obecnie naprędce w środkach zmasowanego przekazu. Po pierwszej rundzie pytań, gdy Bronisław Komorowski chwiał się już w narożniku, red. Kublik z ulicy Czerskiej twierdziła na Twitterze, że prezydent… wygrywa. Zbigniew Hołdys jeszcze w trakcie debaty, widząc, co się dzieje, szybko wyjaśniał: „Jest już chyba jasne, że ta debata nic nikomu nie da. Ani im, ani wyborcom, ani Polsce. Jedynie okopy głębsze”. To opinia faceta, która szefa największej partii opozycyjnej nazywał „ch…”. Dziś chce te okopy zasypywać?
Gdybyż jednak rzecz polegała wyłącznie na znakomitym przygotowaniu mentalnym Dudy i beznadziejnym dniu Komorowskiego, można by mówić o nokaucie, a przecież mieliśmy do czynienia z pogromem. Sprawiły to gole samobójcze, których głowa państwa strzeliła dziś sobie całe mnóstwo. Jak wtedy, gdy twierdziła, że „jedna z gwiazdek na fladze Unii Europejskiej to jest gwiazdka polska”, co jest oczywistą nieprawdą. Gwiazdek jest 12 (symbol Maryjny), państw w Unii – 28, bo to nie jest flaga USA, ale UE. Jeśli prezydent chciał zaatakować Dudę tym tematem, trzeba było wcześniej zrobić sobie wydruk z Wikipedii.
Wygląda więc na to, że TVN powinna natychmiast wycofać się z hasła, iż była to „Decydująca Debata”. Gdyby tak było, Duda byłby prezydentem na tysiąc procent, ale decydująca jest nie debata, a najbliższa niedziela. Jak to śpiewali dawno temu Niebiesko-Czarni? „Ale za to niedziela… Ale za to niedziela… Niedziela będzie dla nas!”. Musimy tylko iść zagłosować, bo Lis z Karolakiem pójdą na pewno. Cóż im pozostało?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/245384-komorowski-na-deskach-cucony-przez-olejnik-nie-bylo-komu-rzucic-recznika?strona=2