Bronisław Komorowski wraz ze swoim zapleczem politycznym są częścią potężnego mechanizmu korupcyjnego. Czas działa tu na niekorzyść. Każdy dodatkowy rok unikania tematu sprawia, że pasożyt korupcji wnika głębiej w system i w ludzkie umysły.
Aby zrozumieć, o czym mowa, należy cofnąć się do 1989 r. Powiedziano wtedy, że media będą pluralistyczne i bezstronne. 80-90% z nich forsuje przekaz lewicowo-liberalny, co rzekomo wynika z uczciwego rozeznania tego, co dobre, godne i prawe. Media mainstreamowe są tak zajęte informowaniem społeczeństwa o „wielkich pieniądzach Kościoła”, że od 26 lat nie zdążyły napisać prawdy o własnych interesach.
Tymczasem biznes związany z aborcją, in vitro, antykoncepcją, zarabiający na transseksualizmie, homoseksualizmie, erotyce i innymi zjawiskami liberalnymi płaci mediom, szacując ostrożnie, ok. 20% całego rynku reklamy. Innymi słowy prawdopodobnie co piąta złotówka kapitału reklamowego utrzymującego media w Polsce pochodzi od producentów prezerwatyw, antykoncepcji hormonalnej, klinik in vitro i pozostałego biznesu związanego ze zjawiskami liberalnymi światopoglądowo. Dodatkowo, aby te pieniądze pozyskać, trzeba być spolegliwym wobec tych podmiotów. Im większa jest gorliwość w promowaniu tych interesów, tym więcej pieniędzy od tych podmiotów wpływa do gazet i telewizji. Istnieje zatem mechanizm pozyskiwania korzyści materialnych przez media w zamian za spolegliwość wobec biznesu in vitro, antykoncepcyjnego itd.
Te media, które w części „eksperckiej” i „bezstronnej” realizują interesy bogatych reklamodawców, otrzymują od tych reklamodawców więcej pieniędzy niż te, które wnikają w nieuczciwe praktyki rynkowe takich firm. Wielkość sprzedaży gazet czy oglądalność telewizji to tylko część czynników wpływających na pozyskanie reklamodawców.
Dla porównania „bogaty Kościół” razem z muzułmanami są w stanie płacić ok. 0,19% całego rynku reklamy. Biznes liberalny płaci mediom miliardy, możliwości Kościoła w starciu finansowym o przychylność mediów są niemal zerowe.
Od 26 lat trwa bajka o bezstronności mediów połączona z równoczesnym prześciganiem się lewicowych mediów w walce o pieniądze bogatego biznesu liberalnego. Pozyskanie przychylności klienta to nie tylko wychwalanie jego produktów, ale także niejednokrotnie pognębianie jego konkurencji. Ludzie niewygodni interesom największych reklamodawców zostali zatem etatowym „ciemnogrodem”, „bogatym klerem”, „radykalnymi kaczystami” itd.
Większość mediów tworzy ekspertyzy uwikłane w cel, jakim jest pozyskanie miliardów od reklamodawców, a granice moralne są regularnie przesuwane.
Przykładem pokazującym, jak funkcjonuje system jest fakt, że od 26 lat na polskim rynku są w sprzedaży produkty bogatych reklamodawców, których działanie wczesnoporonne zostało starannie zatuszowane, a wszyscy mówiący za dużo są uciszani. To medialne elity ponoszą największą odpowiedzialność za dokonanie milionów wczesnoporonnych aborcji bez zgody i wiedzy matek i ojców. Prawdziwe działanie antykoncepcji hormonalnej (bo o niej mowa) z uwzględnieniem jej poronnego charakteru rozumie 6,6 % - 9,1% badanych przez CBOS respondentów. 80% obywateli uważa, że możliwe działania wczesnoporonne powinno być konsumentowi ujawnione wyraźnie przed zakupem produktu. W grupie kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną odsetek ten wynosi 90%, a 45,3% z nich przyznaje, że zaprzestałoby stosowania antykoncepcji, gdyby miało one działanie wczesnoporonne. Dane te oznaczają, że kobiety nie wiedzą, co kupują. Nie wiadomo zresztą, skąd miałyby się dowiedzieć.
Elity stosują bowiem zamiennie dwie definicje ciąży, o czym prawie nikt nie wie poza atakowanymi lekarzami sumienia. Pierwszą-prawidłową definicję ciąży media lewicowe stosują, gdy opisują kobietom proces rozwoju ciąży lub próbują namówić do zakupu testu ciążowego. Wtedy początek ciąży jest rozumiany od momentu poczęcia, czyli od połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Gdy jednak media chcą namówić kobiety do zakupu antykoncepcji hormonalnej, to nagle ta sama ciążą już nią nie jest. Wtedy podstawia się drugie rozumienie pojęcia „ciąża”, według którego zaczyna się ona wtedy, gdy dziecko powinno się zagnieździć w macicy, czyli 6-11 dni od dnia poczęcia. Problem polega na tym, że owa „nowoczesna antykoncepcja” nie daje rady tak blokować owulacji i zapłodnienia, aby dało się te produkty skutecznie sprzedawać. Jeśli zatem plan A (blokowanie owulacji) się nie powiedzie, to „nowoczesne produkty” mają wbudowany dodatkowy mechanizm, czyli niedopuszczenie do zagnieżdżenia kilkudniowego dziecka w macicy i wydalenie go z organizmu kobiety. Ostateczna skuteczność „zapobiegania ciąży” jest „sukcesem”, czyli oscyluje gdzieś w okolicy 99,5%. Problem elit polega na tym, że to wszystko się sprzedaje, gdyż kobiety tej całej podłości nie rozumieją.
Może to się jednak zmienić i ludzie zobaczą, jak byli oszukiwani. Ktoś może nagłośnić ten temat. Politycy mają w tym wszystkim moc sprawczą dużo większą niż biskupi, media prawicowe czy np. lekarze sumienia, których wypowiedzi są starannie selekcjonowane przed przekazaniem ich społeczeństwu. To dlatego politycy prawicowi są dla większości mediów tak niewygodni, a politycy liberalni światopoglądowo - bardzo potrzebni.
Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Ewa Kopacz podpisują się pod niejednym cynizmem podstawionym im przez środowiska medialnych elit. Bronisław Komorowski twierdzi, że nie ma nad sobą żadnego prezesa. Tymczasem ma nad sobą prezesa i to niejednego - prezesa Agory, prezesa Ringier Axel Springer, prezesa TVN, prezesa Polsatu, prezesów biznesu antykoncepcyjnego, klinik in vitro i wielu, wielu innych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/245198-komorowskiego-kryje-olbrzymi-uklad-korupcyjny-media-realizuja-interesy-bogatych-reklamodawcow-wideo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.