Czupryna prezydenta. Komorowski jest traktowany za granicą tak jak na to zasługuje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

„Dawać polskiej ludności polecenia wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzenne polskie ziemie. Jeśli tego nie wykonają, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować, a chaty i majątek palić”

— brzmiał jeden z wielu rozkazów głównego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), kapitana morderczego 201 batalionu Schutzmannschaft i batalionu Nachtigall Romana Szuchewycza vel „Tarasa Czuprynki”. Piszę otwarcie: bandyty Szuchewycza! Jest on bowiem odpowiedzialny za wymordowanie około stu tysięcy Polaków.

Za to „osiągnięcie” prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko przyznał mu w specjalnym dekrecie tytuł „Bohatera Ukrainy”, de facto uchylony później przez Naczelny Sąd Administracyjny. Aliści syn dowódcy UPA, Jurij Szuchewycz złożył w parlamencie projekt ustawy, w której ludobójcy dokonujący czystek etnicznych na ludności polskiej i żydowskiej zostali uznani z czcigodnych kombatantów, za zasługujących na najwyższy szacunek i wdzięczność narodu.

Zgodnie z ta ustawą, weterani i ich rodziny mają być objęte specjalną opieką państwa, a ci, którzy będą negowali, pomniejszali, lekceważyli lub – co nie daj Boże – wyszydzali ich bohaterstwo mają podlegać surowej karze…

Właściwie należy powiedzieć, ukraińscy oprawcy już znaleźli się pod specjalną ochroną, albowiem prezydent Petro Poroszenko, który z nadania polskiego prezydenta Bronisława Komorowskiego został w grudniu ub.r. kawalerem Orderu Orła Białego, właśnie tę ustawę podpisał. Uchwalono ją notabene akurat w dniu wizyty prezydenta RP w ukraińskim parlamencie i niech nikt nie opowiada bzdur, że była to zbieżność przypadkowa: gospodarze układali porządek obrad, o którym kancelaria Komorowskiego musiała wiedzieć!

Nikt, żaden poważny historyk nie ma wątpliwości co do roli Szuchewycza, niepodważalnych dowodów jego „bohaterskiego” sprawstwa w bestialskiej – jak sam to określał – „likwidacji polskiej ludności” na Wołyniu, Polesiu i w Galicji Wschodniej jest mnóstwo. Mnóstwo też jest nazw ulic w dawniej polskich, dziś ukraińskich miastach, placów, szkół, pomników „banderowców”, czy tablic oddających cześć Szuchewyczo-podobnym. Jedna z takich tablic z płaskorzeźbą tego „bojownika o wolność” widnieje na ścianie lwowskiej Szkoły Średniej nr 10, gdzie naucza się… języka polskiego.

Nie ma co owijać sprawy w bawełnę, Bronisław Komorowski jest traktowany za granicą tak jak na to zasługuje: jak, zaiste, strażnik żyrandola, który, kiedy trzeba, nie zabiera głosu, a gdy mówi, to może jednak lepiej, aby milczał.

Prezydent powinien być choćby z urzędu pierwszym obrońcą majestatu Rzeczypospolitej, a nie błaznem skaczącym po „wyszkach” w japońskim parlamencie. O dorobku Komorowskiego w polityce międzynarodowej świadczy najlepiej odmowa udziału rzekomo naszych najbliższych partnerów, kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Françoisa Hollande’a w niedawnej fecie zaaranżowanej na Westerplatte z inicjatywy prezydenta RP, z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, oraz lista przybyłych gości…

Podobnych sukcesów na koncie Komorowskiego jest wiele. Dość wspomnieć tylko jeden: reaktywację niemiecko-francusko-polskiego Trójkąta Weimarskiego, propagandowej wydmuszki, w której z powodu lekceważenia Polski przez obu niby-„partnerów” prezydent Lech Kaczyński nie godził się uczestniczyć. Następca tragicznie zmarłego prezydenta zorganizował krótko po objęciu urzędu prawdziwy spektakl, który miał świadczyć o „odbudowaniu rangi naszego kraju na arenie międzynarodowej”; namówił Merkel i prezydenta Francji (wówczas Nicolasa Sarkozy’ego), żeby wpadli do Warszawy, ale o spełnieniu tego obowiązku „pro forma” najlepiej świadczą ich miny na zdjęciach z tego zdarzenia, jego przebieg i efekty, w tym… wykluczenie Polski z negocjacji RFN i Francji z Rosją w sprawie Ukrainy.

Nie będę przypominał licznych wpadek i niezręczności prezydenta Komorowskiego podczas zagranicznych wizyt. Ale jednej złośliwości po jego „historycznym wystąpieniu” w kijowskim parlamencie i podpisaniu przez Poroszenkę ustawy gloryfikującej sprawców rzezi na ludności polskiej odmówić sobie nie mogę: teraz tylko czekać, jeśli z woli narodu Komorowski uzyska prolongatę na pełnionym stanowisku, aż w naszym imieniu złoży podczas następnej wizyty na Ukrainie wieńce pod którymś z pomników ukraińskich „bohaterów”…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych